Wczoraj opublikowałem subiektywny wybór 12 najlepszych płyt z gatunku muzyki klasycznej, czyli powstałej od klasycyzmu do współczesności. Można je zobaczyć tutaj. Dzisiaj przyszedł czas na mojego „konika” – muzykę dawną (od średniowiecza do Bacha).

Muzyka dawna jest nie tylko w centrum moich zainteresowań, ale i stanowi lwią część mojej – przyznam – dość sporej płytoteki.

Ten rok obfitował w ogromną ilość znakomitych nagrań. Niestety, w „złotej dwunastce” nie zmieściło się wiele płyt, które z pewnością na to zasłużyły. Nie ma mojego ukochanego Pillippe’a Herreweghe z kolejnym woluminem kantat Bacha; nie ma Jeana Rondeau – (s)twórcy muzycznych światów; nie ma najnowszego nagrania Marcela Pérèsa; nie ma albumu zespołu Phantasm, który rzucił nowe spojrzenie na Das Wohltemperierte Klavier Bacha; nie ma płyt Alamire, Fretwork, Ilyi Gringoltsa i wielu innych.

Po stoczonych z samym sobą bitwach, ostatecznie udało mi się ustalić dwanaście płyt, które przyprawiły mnie w minionym roku o największe emocje. Wśród znalazła się ta jedna jedyna: In memoria mea – Cantus Modalis, Seconda Pract!ca. Za nagraniem stoi znakomita etno-muzykolożka Rebecca Stewart. Napisana przez mnie recenzja tej płyty sprawiła, że pani Stewart odezwała się do mnie. Wymieniliśmy kilka cudownych listów. I dla takich chwil warto pisać o muzyce.

Warto dodać, że pamięci zmarłego 500 lat temu Josquina des Presa poświęcono w tym roku wiele płyt. In memoria mea nie jest wyjątkiem – nawet w tym podsumowaniu. Wśród dwunastu najlepszych płyt utwory Josquina śpiewają jeszcze The Tallis Scholars, Thélème i Graindelavoix.

Płyty roku 2021 | muzyka dawna (poza pierwszą płytą kolejność przypadkowa):

1. Cantus Modalis, Seconda Pract!ca, Rebecca Stewart (direction) – In memoria mea; Carpe Diem Records – PŁYTA ROKU

Płyta wpadła mi w ręce wtedy, kiedy właśnie takiej muzyki i w takim wykonaniu potrzebowałem. Standard wykonań utworów Despreza był już tak doskonale znany i przewidywalny, że (Boże, wybacz mi to, co napiszę!)… aż nudny. W konsekwencji osłabła moja czujność i pojawiła się tendencja do patrzenia na tę muzykę w sposób rutynowy – bo po co patrzeć inaczej, skoro wszystko już wiemy.

2. Piotr Anderszewski – Johann Sebastian Bach: Das Wohltemperierte Klavier; Warner Classics

Granie na tak wysokim poziomie muzykalności, techniki i przekazu emocjonalnego nie zdarza się zbyt często. Tę płytę po prostu trzeba znać. Nie znajdziecie lepszej i bezpieczniejszej szczepionki na pandemię.

3. La Fonte Musica, Michele Pasotti  (direction) – Enigma Fortuna. Zacara da Teramo Complete Works; Alpha Classics

La Fonte Musica pod wodzą Michele Pasottiego stworzyli nagranie referencyjne, które – jestem tego pewien – wejdzie do kanonu fonograficznego wydawnictw poświęconych muzyce średniowiecza. Ten album po prostu trzeba mieć.

4. Ensemble Correspondances, Sébastien Daucé (direction) – Buxtehude, Schütz, Dijkman: Septem Verba & Membra Jesu Nostri; Harmonia Mundi

Tym, co wyróżnia omawiane nagranie Sébastiena Daucégo od wcześniejszych, jest nie tylko spektakularne brzmienie jego zespołu, ale również obudowanie kantaty Membra Jesu Nostri innymi kompozycjami Buxtehudego, Schütza i Dijkmana. W ten sposób Daucé ułożył swoją wersję „koncertu duchowego”, kierując naszą wyobraźnię ku minionym wiekom.

5. The Tallis Scholars, Peter Phillips (direction) – Josquin des Prés: Masses vol 9; Gimell

The Tallis Scholars rozpoczęli podróż przez twórczość Josquina 34 lata temu. Ich pierwsza płyta rzuciła na kolana krytyków i słuchaczy. Przez minione trzy dekady śpiewacy stworzyli swoisty archetyp, „wzorzec z Sevres” brzmienia i muzykalności, stając się wzorem dla wielu innych chórów, mających ambicję sięgnięcia po ten niełatwy repertuar.

6. Tiburtina Ensemble, Barbora Kabátková (direction) – Jistebnický kancionál; Supraphon

Nagranie przynosi spokój, skupienie i medytację. Śpiew Tiburtiny jest nad wyraz dojrzały, przez co wszystkie pieśni otrzymały właściwy sobie rys modlitewny. Krótko mówiąc, to nie tylko świetna płyta wybitnych wykonawczyń (w szeregach zespołu śpiewa czeska gwiazda muzyki dawnej Hana Blažíková). To wprowadzenie w dawne widzenie świata, stojącego na progu zmian, które wstrząsnęły ówczesnym chrześcijaństwem i Europą. Patrząc na to, co dzieje się w naszych czasach, trudno nie odnaleźć podobieństw. Tyle, że wtedy muzyka wyczuwała wiatr zmian. Teraz trudno to zauważyć. A mówi się, że średniowiecze to wieki ciemne.

7. Gothic VoicesEchoes of an Old Hall; Linn Records

Gothic Voices przez lata swojego istnienia przyzwyczaili nas nie tylko do perfekcyjnie skonstruowanych programów koncertów i nagrań, ale i do nieskazitelnej intonacji, rytmicznej perfekcji i swobody artystycznej wypowiedzi.

8. Thélème, Jean-Christophe Groffe (direction) – Baisiez moy; Aparte

Muzyczny dialog Thélème historii ze współczesnością wypadł znakomicie nie tylko na polu wykorzystanego instrumentarium i dwuznaczności wykonywanych utworów (co podkreśla tytuł płyty). Artyści, z których większość jest absolwentami Schola Cantorum Basiliensis, od prawie dekady swojego istnienia zdążyli przyzwyczaić nas do nieskazitelnej intonacji i dykcji, rytmicznej perfekcji i swobody artystycznej wypowiedzi. Perfekcję uzyskują nie tylko w warunkach studyjnych. Można było przekonać się o tym podczas ich tegorocznego koncertu w Starym Sączu, gdzie wystąpili w piekielnie trudnej akustycznie sali kina Sokół.

9. Jakub Józef Orliński, Orchestra and Choir Il Pomo d’Oro, Francesco Corti (direction)Anima Aeterna; Erato

Anima Aeterna potwierdza reputację Orlińskiego jako śpiewaka o ugruntowanej pozycji, a nie celebryty. Jego interpretacje są coraz bardziej osobiste i poparte życiowym doświadczeniem. Nic, tylko słuchać.

10. Graindelavoix, Björn Schmelzer (direction) – Josquin The Undead; Glossa

Josquin The Undead łączy najlepsze cechy Graindelavoix – intelektualną koncepcję, odwagę historyczną, muzykologiczną i artystyczną i odchodzenie od stereotypów. Dzięki temu udało im się (po raz kolejny, ale tym razem bardziej niż ostatnio) rozbudzić moją wyobraźnię i – wierzę w to głęboko – wzmocnić pomost pomiędzy muzykologią, historią i sztuką wykonawczą. Jeśli to wszystko usłyszałem, a nie jedynie wymyśliłem sobie, to Björn Schmelzer raz jeszcze zrobił coś dobrego. 

11. Valerio Contaldo, Mariana Flores, Giuseppina Bridelli, Alejandro Meerapfel, Salvo Vitale, Choeur de Chambre de Namur, Cappella Mediterranea, Leonardo Garcia Alarcón (direction) – Claudio Monteverdi: L’Orfeo; Alpha Classics

Obsada głównych ról jest doprawdy wspaniała. Valerio Cantalda jest Orfeuszem silnym i nieugiętym, skłonnym do miłosnych uniesień, a ostatecznie nieobliczalnym. Moja ulubiona śpiewaczka w zespole Alarcóna – Maria Flores (Eurydyka) – jest czułą i delikatną dziewczyną. Z kolei całość interpretacji Alarcona jest barwna, jak przystało na dobrze opowiedzianą baśń. Przy tym wszystko jest tu szczere, prawdziwe i doskonale doprawione. Brawo soliści! Brawo Choeur de Chambre de Namur! Brawo Capella Mediterranea. Brawo maestro Alarcón.

12. Lea Desandre, Ensemble Jupiter, Thomas Dunford (direction) – Amazone; Erato

Album dowodzi jak wszechstronną śpiewaczką jest Lea Desandre. Jej wokalne umiejętności idą w parze z teatralnymi: proszę pełnej radości i śmiechu arii Non posso far, i dla kontrastu mrocznej i melancholijnej Lasciatemi morire. Chcącym podziwiać techniczne umiejętności śpiewczki, proponuję wsłuchać się w arię Veni, corri lub w Sdegni fuori barbarii. W tej pierwszej Desandre kontroluje oddech niczym poławiacz pereł, a w drugiej zniewala zwinnością. Jeśli dodać do tego kapitalny akompaniament Jupitera, to mamy wymarzony recital: świetnie zaprogramowany i doskonale zaśpiewany i zagrany.