Baisiez moy
Thélème, Jean-Christophe Groffe – direction
Aparte 2021, TT: 62’36”
For several years, Ensamble Thélème has delighted not only with its musical culture and perfect intonation, but also with recordings that build bridges between the Renaissance and the present day. This time the Swiss ensemble took to the songs of Josquin Desprez, the greatest master of Franco-Flemish polyphony. Their album with the ambiguous title „Baisiez moy” was released on August 27, exactly on the 500th anniversary of his death
Jean-Christophe Groffe wciąż poszukuje, a zespół, który prowadzi, powoli staje się moim ulubionym wykonawcą muzyki dawnej.
Ensamble Thélème od kilku lat zachwyca nie tylko muzyczną kulturą, perfekcyjną intonacją, ale też nagraniami, które budują mosty między renesansem a współczesnością. Tym razem szwajcarski ansambl wziął na warsztat pieśni Josquina Despreza, największego mistrza polifonii franko-flamandzkiej. Ich płyta o dwuznacznym tytule „Baisiez moy” ukazała się 27 sierpnia, a więc dokładnie w 500. rocznicę jego śmierci.
Josquin Desprez był renesansową supergwiazdą. Komponował, kiedy chciał, a w rywalizacji o stanowisko głównego kompozytora na dworze w Ferrarze pokonał swoich konkurentów, pomimo wygórowanych wymagań finansowych. Jedna z zagadek związanych z biografią i twórczością Josquina splotła się w zaskakujący sposób z Polską. Przed II wojną światową odkryto we Lwowie fragmenty rękopisu muzycznego, którego wówczas nie rozpoznano. Dopiero kilka dekad później profesor Mirosław Perz ustalił, że jest to msza „L’homme armé sexti toni”, należąca do niekwestionowanego kanonu Josquina.
Porównując Josquina z innymi kompozytorami wieków XV i XVI, wskazuje się często na emocjonalny charakter jego twórczości. Wynika to z cech jego warsztatu – skłonności do emfatycznych powtórzeń fraz czy bliskich związków muzyki ze słowem. Znakomicie dowodzi tego omawiana płyta.
Album „Baisiez moy” składa się z 20 utworów. Opowiadają one o łatwej miłości, melancholii i żalu. Tytuł płyty jest swoistą grą słów, która odnosi się do charakteru prezentowanych utworów. W szesnastowiecznym języku francuskim „Baisiez moy” oznaczało „pocałuj mnie”. We współczesnym „Baise-moi” to nic innego jak po prostu „pieprz mnie”.
Większość utworów na płycie jest po francusku. Tylko kilka („Dulces exuviae”, „Fama malum”), opartych na tekstach Wergiliusza, zaśpiewano po łacinie.
W renesansie szczególną popularnością cieszyła się onomatopeja – naśladownictwo głosów i dźwięków natury. Josquin opanował ją w sposób mistrzowski. Przykładem jest jedyna wykonywana po włosku piosenka „Grillo”. Ćwierkający ptaszek opowiada w niej o miłości, ale kompozytora bardziej zainteresowała ironiczna imitacja nocnej strydulacji (wydawanie dźwięków poprzez pocieranie różnych części ciała).
Aby podkreślić ponadczasowość muzyki Josquina Despreza, Jean-Christophe Groffe postanowił wykorzystać do akompaniamentu i interludiów współczesne instrumentarium elektroniczne. Jak wyjaśnia, zrobił to, ponieważ Josquin był za życia sławny i celebrowany w całej Europie – był w pewnym sensie prawdziwą „gwiazdą”. Połączenie jego muzyki z dzisiejszymi instrumentami przywołuje więc świat „gwiazd” w muzyce naszych czasów. Na płycie słyszymy nie tylko popularne elektryczne pianino Fendera-Rhodesa, ale i syntezatory Ondes Martenot (Fale Martenota) i Buchla. Te instrumenty zawsze grają partie skomponowane przez Josquina. Na przykład Ludovic van Hellemont, grający na syntezatorze Martenota, wykonuje oryginalne partie fletu lub violi da gamba. Z kolei piano gra to, co u Josquina realizują organy albo klawesyn.
Muzyczny dialog Thélème historii ze współczesnością wypadł znakomicie nie tylko na polu wykorzystanego instrumentarium i dwuznaczności wykonywanych utworów (co podkreśla tytuł płyty). Artyści, z których większość jest absolwentami Schola Cantorum Basiliensis, od prawie dekady swojego istnienia zdążyli przyzwyczaić nas do nieskazitelnej intonacji i dykcji, rytmicznej perfekcji i swobody artystycznej wypowiedzi. Perfekcję uzyskują nie tylko w warunkach studyjnych. Można było przekonać się o tym podczas ich tegorocznego koncertu w Starym Sączu, gdzie wystąpili w piekielnie trudnej akustycznie sali kina Sokół.
Mam nadzieję, że już za rok i płocczanie będą mogli docenić kunszt Ensamble Thélème podczas Festiwalu Muzyki Jednogłosowej.
Robert Majewski