Bo wolnym, prawdziwym językiem jest żywa ludzka mowa. Toteż jeżeli człowiek nie zatraci zdolności do posiadania własnej mowy, a tym samym jego wyobraźnia nie podda się procesom unifikacji, to i literatura nie musi się obawiać o swój koniec. Koniec literatury mógłby dopiero nastąpić wraz z końcem człowieka, ponieważ potrzeba opowiadania siebie innym jest naszą egzystencjalną potrzebą. Być może nawet dlatego człowiek wynalazł słowo, aby dać ujście swojemu zdziwieniu sobą i światem, nie spodziewając się zapewne, że w tym pierwszym słowie odkryje swoje człowieczeństwo.

To nie jest kolejna powieść tego wybitnego pisarza. Wydawnictwo Znak w jednym tomie postanowiło wydać wybrane rozmowy z Wiesławem Myśliwskim oraz eseje i przemowy jego autorstwa. Czyta się to z podziwem i wiarą, że człowieka czasem stać na coś ważnego i dobrego.

Autor Widnokręgu i Ucha igielnego przyznaje, że jako pisarz tworzy świat ze swoich przeżyć. Jest w nich miejsce na niedocenianą kulturę chłopską. Mówi o wiejskich filozofach i błaznach, przepowiadaczach zbierających się na sąsiedzkie posiady, darcie pierza, łuskanie fasoli, by opowiadać. A on ich wtedy słuchał w dzieciństwie.

Być może dlatego później w piśmie Regiony starał się ocalać chłopskie zapisy. W jednym z listów zetknął się z opisem nawałnicy na oceanie w drodze do Ameryki: „ludzie, którzy nigdy nie widzieli morza, nawet go sobie nie wyobrażali, przeżywają na nim burzę. Są przeświadczeni, że to koniec ich życia, w dodatku nie w rodzinnej ziemi, lecz na oceanie, a więc nigdzie. Taka presja sytuacji może każdego człowieka powołać na jednorazowego geniusza słowa”.

Figurę Chrystusa Frasobliwe nazywa arcydziełem polskiej kultury przestrzennej; Boga z chłopskiej doli, zatroskanego jak chłop, biednego i bezradnego jak on. Przytacza ogromnie cenionego przez siebie Jana Kochanowskiego, który „słuchał nie tylko swoich znajomych szlacheckich czy arystokratycznych, ale słuchał służby dworskiej, słuchał chłopów, którzy odrabiali pańszczyznę. On się nie pojawił z niczego. Nie pojawił się z samego talentu. Był zdolny tę mowę chłopów polskich i wszystkich warstw społecznych wziąć w siebie”. Mówi o chłopskich obrządkach, odczuwaniu czasu, postrzeganiu przestrzeni, podejściu do ziemi jako sacrum i przede wszystkim o chłopskiej wolności i niepowtarzalności w mowie. „Jest poetą domu. Domu, to nie znaczy mieszkania, to nie znaczy czterech ścian, lecz domu w znaczeniu, jaki domowi przypisywała tradycyjna kultura chłopska. A więc domu, który stanowiło obejście, sad, rzeka, pola, cała dookolna przestrzeń, a którego dachem było niebo” – to o poecie Janie Goczole.

Wiesław Myśliwski opowiada o swojej mamie; niosła go chorego przez kilkadziesiąt kilometrów, mówiła: „Nie mam wam co dać, ale zrobię wszystko, żeby was wykształcić”. O przyrodzie – kontakt z nią, „niemal integralny z nią związek, pobudzały w człowieku wyobraźnię, wrażliwość, skłaniały do refleksji, człowiek stawał się istotą poszerzoną o otaczającą go naturę”. O dźwiękach saksofonu, pokerze, pisaniu ołówkiem ostrzonym żyletką. O tym, jak w człowieku „niczym w tyglu wytapiają się słowa, zdania, opowieści, w tyglu jego doświadczeń, cierpień i radości. I tylko ten własny język człowieka jest w stanie go opowiedzieć”. O przeciwstawianiu się biernej zgodzie na obojętność wobec narastającej przemocy („Niechby to był nawet gest daremny, to przecież nie wiemy, czy daremne gesty też kiedyś nie zaowocują”).

Mówi o literaturze i „mądrym czytelniku”, który „uzupełnia każdą książkę swoimi przeżyciami, wyobraźnią, wrażliwością. Wtedy dopiero książka staje się pełnią. To jest piękne w literaturze, że ilu czytelników, tyle wersji Twojej powieści”. Miewa też mądrych rozmówców, godnych partnerów do konwersacji – wśród nich są Justyna Sobolewska, Wojciech Bonowicz, Donata Subbotko, Karolina Wawer, Michał Nogaś – umiejących zadać pytania przenikliwe, głębokie, ze znajomością tematu.

Opowiada, że pisze, bo nie wie. Byśmy potem razem z nim wiedzieli więcej.

Opisuję zegar jak człowiek, który nigdy nie widział zegara. Nieraz zastanawiam się, jak mógłbym opisać świat. Nie ten z wielkich zdarzeń, ale ten, do którego jestem przyzwyczajony, tak jakby się po raz pierwszy w moje świadomości pojawił. Przecież wtedy wszystko było zdziwieniem. Bo poznanie należy doprowadzić do momentu zdziwienia człowieka. Brak zdziwienia jest ułomnością. Zdziwienie jest najistotniejsze. Jest jak uśmiech.

Rafał Kowlaski

Wiesław Myśliwski, W środku jesteśmy baśnią, Wydawnictwo Znak 2022, s. 548