Sergei Prokofiev: Symphony No. 5, Nikolai Myaskovsky: Symphony No. 21
Oslo Philharmonic Orchestra, Vasily Petrenko – direction
Lawo Classics, 2020, TT 62’34”
Let’s enjoy this recording because it’s really worth it!
Zachwyty krytyków nad nowymi nagraniami trzeba brać z dużą poprawką. Weźmy na przykład tę parę symfonii – Piątą Prokofiewa i Dwudziestą pierwszą Miaskowskiego – filharmonicy z Oslo grają je niezwykle barwnie i w sposób wyrafinowany, a prowadzący ich Wasilij Petrenko wydobył z tych kompozycji prawdziwego rosyjskiego ducha. Nie oznacza to jednak, że wcześniej nie było znakomitych interpretacji, a ta jest w jakiś sposób odkrywcza i detronizująca wcześniejsze. Przykładem może być choćby nagranie Filharmoników Berlińskich pełne blasku i piękna.
Ale zostawmy te akademickie dywagacje, bo nawet znając wszystkie poprzednie nagrania tych symfonii, warto sięgnąć po ten album. Dlaczego? A choćby z powodu cudownie zagranego Adagia z Piątej symfonii Prokofiewa. Petrenko nadał mu wprost idealny kształt, podobnie z resztą jak i pozostałym częściom. Hymn do wolności poprzetykany egzystencjalnym strachem – taki jest pozamuzyczny program Symfonii. Warto pamiętać, że powstawała ona w czasach, gdy Stalin próbował zmiażdżyć artystów, a Prokofiew chciał dać temu artystyczny wyraz. Prokofiewowi wtedy a Petrence teraz doskonale to się udało.
Cieszyłbym się, żeby symfonie Miaskowskiego częściej były wykonywane. Są dość krótkie, ale zarazem niezwykle emocjonalne. Dwudziesta pierwsza, zamówiona w 1940 roku przez Filharmonię Chicagowską, trwa zaledwie kwadrans i zbudowana jest z trzech części. To dobra kompozycja, szczególnie jeśli chodzi partie instrumentów dętych. Petrenko poprowadził ją ze smakiem, przy okazji unikając samokontroli, z której jest powszechnie znany.
Cieszmy się tym nagraniem, bo naprawdę warto!
Płytę można kupić tutaj.
Robert Majewski