Gdybym miał wymienić dziesięć najważniejszych dla mnie płyt w historii muzyki, to bez wahania umieściłbym na tej liście pierwszą solową płytę Face Value Phila Collinsa wydaną w 1981 roku. Kto z nas nie chciał być chociaż przez chwilę perkusistą i nie marzył o tym, żeby zagrać to słynne wejście perkusji w 3m. 41s. In The Air Tonight lub nie wyznawał miłości z This Must Be Love w tle? Kto nie podrygiwał radośnie do tej genialnej sekcji dętej w Behinde The Lines czy I Missed Again, No kto???

22 marca 2022 roku schorowany Phil Collins, genialny perkusista, wokalista, kompozytor, klawiszowiec, człowiek, który napisał większość najpiękniejszych piosenek w historii muzyki rozrywkowej, w towarzystwie swoich kolegów z zespołu Genesis zakończy karierę. Koncert odbył w słynnej O2 Arena w Londynie i był finałem trasy The Last Domino?

Postępująca choroba kręgosłupa i częściowy paraliż nerwów dłoni spowodowała, że Collins całą pożegnalną trasę zaśpiewał siedząc na krześle z laską w dłoni, a wszystkie partie perkusji wykonał jego syn Nicholas. To był wyjątkowo smutny widok.

Phil, znany ze swojego poczucia humoru, podczas pożegnalnego koncertu powiedział: „Dzisiejsza noc jest wyjątkowa. To ostatni przystanek naszej trasy i to już ostatni występ Genesis… Wciąż trudno nam uwierzyć, że przyszliście nas zobaczyć. Po tym wieczorze będziemy musieli znaleźć sobie prawdziwą pracę”.

Phil Collins zupełnie już wycofał się z muzycznego życia i nie możemy liczyć na jego nowe utwory, ale mnóstwo nagrań, które po sobie zostawił mogą nas cieszyć do końca świata i jeden dzień dłużej, a płyta Face Value ciągle brzmi wyśmienicie.

Wczoraj Phil skończył 72 lata, co w dzisiejszych czasach jak na muzyka rockowego wcale nie jest sędziwym wiekiem.

Jacek Bulak