Peace of Mind
Simon Oslender
Delta Music Media GmbH 2022, TT: 62’00”
Simon Oslender, to niemiecki pianista jazzowy, klawiszowiec, kompozytor i aranżer. Początkiem jego miłości do instrumentów klawiszowych, a głównie do organów Hammonda, był koncert Johna Mayalla i zespołu The Bluesbreakers, który młody Simon zobaczył na DVD. Porywająca gra Toma Canninga sprawiła, że Simon wiedział już, że jego muzycznym przeznaczeniem są instrumenty klawiszowe. Kiedy w wieku ośmiu lat zaczął brać pierwsze lekcje nauki gry na fortepianie, był już całkiem sprawnym bluesowym organistą i grywał w lokalnych zespołach bluesowych. W wieku dwunastu lat założył swój pierwszy profesjonalny zespół, z którym występował na scenach całej Europy, zdobywając mnóstwo jazzowych nagród i uznanie krytyków.
Simon Oslander, pomimo młodego wieku (24 lata) ma już na swoim koncie współpracę m.in. z Billem Evansem, Randy Breckerem, Stevem Gaddem, Willem Lee, Nilsem Landgrenem, Wolfgang Haffnerem, Metropole Orchestra, WDR Big Band, Candy Dulfer czy Larsem Danielssonem. Jakby tego było mało, to niedawno Simon został członkiem zespołu legendy światowej perkusji Wolfganga Haffnera, a także nowego zespołu ikony saksofonu Billa Evansa „Bill Evans & The Spykillers”.
Na jego pierwszej solowej płycie – About Time (2020 r.) zagrali m.in. Randy Brecker, Bill Evans i Wolfgang Haffner. Czy można sobie wyobrazić lepszy fonograficzny debiut?
Wydana kilka dni temu druga płyta Simona Oslandera Peace of Mind, to druga w jego karierze solowa produkcja. Muzycy, którzy towarzyszą Simonowi na tej płycie (oprócz lidera grającego na fortepianie, pianie Rhodesa, syntezatorach, organach Hammonda i Wurlitzer Piano), to wspomniany już wcześniej Wolfgang Haffner (perkusja) oraz Will Lee (bass).
Jeżeli w te święta potrzebujecie trochę „świętego spokoju” (Peace of Mind), to najnowsza płyta Simona Oslandera jest właśnie dla was. Świetna gra muzyków z najwyższej jazzowej półki, pełne oddechu i aranżacyjnych smaczków kompozycje, to gwarancja najwyższej jakości i… wszechogarniającego spokoju.
Polecam zdecydowanie.
Jacek Bulak