30
Adele

Sony Music 2021, TT: 58’18”

rm red star  rm red star  rm red star  rm red star   rm red star

Z napisaniem paru słów o najnowszej płycie Adele miałem pewien problem. Ci, którzy czasami zerkają na moje mini recenzje muzyczne, wiedzą jakiej muzyki słucham, jakie dźwięki wywołują we mnie emocje, co jest w kręgu moich muzycznych zainteresowań.

Kiedy po 6 latach milczenia w końcu listopada tego roku ukazał się jej piąty album zatytułowany po prostu 30 nie byłem nastawiony zbyt entuzjastycznie. Zanim płyta ukazała się na rynku docierały do mnie jakieś „pudelkowe” informacje o rozstaniu Adele z mężem Simonem Koneckim, o jej cud-diecie dzięki której wygląda teraz jak 100 mln $ i tym podobne newsy, które zwykle mają za zadanie wspomóc promocję powrotu na rynek artysty, o którym przez parę lat media milczały.

Czy to oznacza, że nie czekałem na najnowszą płytę Adele? Przyznać się muszę uczciwie, że pomimo tych plotkarskich informacji bardzo czekałem na te nowe nagrania, a w dniu premiery wysłuchałem 2-3 krotnie całej płyty i… już od pierwszych dźwięków zauroczyłem się niezwykle dojrzałym głosem Adele, przemyślanymi aranżacjami, świetnymi nowoczesnymi brzmieniami, a zniewalająca rytmika reggae w Cry Your Heart Out powodowała, że miałem ochotę tańczyć, choć nie jest to moja ulubiona aktywność ruchowa.

Ale to, co powaliło mnie na łopatki podczas słuchania tej muzyki, to niezwykły ładunek emocji, który słychać w każdym dźwięku, który wydobywa się z ust Adele. Ta muzyka ma to „coś”, co od pierwszych minut wywołuje dreszcze na całej skórze, „coś”, co nie pozwala się oderwać od tej muzyki i chcę się więcej i więcej…

Ktoś, z kim czasami wymieniam uwagi na temat muzyki napisał: „Kończę słuchać po raz trzeci albumu 30 i dużo mógłbym rzeczy powiedzieć, bo czułem się wzruszony w tym czasie nie raz, dwa razy siedziałem w samochodzie pół godziny bo poziom odprężenia był taki ze nie mogłem przestać”. Ktoś inny napisał do mnie o Adele: „To Aretha XXI wieku”.

Czy można lepiej zrecenzować tę muzykę? Ktoś, to potrafi zawładnąć naszymi emocjami wart jest najwyższej oceny. Adele się to udało w sposób mistrzowski i pozostaje tylko strach, że na kolejną płytę tej wybitnej artystki będziemy musieli czekać znowu parę lat.

Polecam tę płytę zdecydowanie.

Jacek Bulak