Judasz zdradził. To jeden z najtragiczniejszych i najbardziej doniosłych momentów w historii Zbawienia. Bez tej zdrady nie byłoby Męki i Śmierci Chrystusa, ale i Zmartwychwstania. Nie byłoby też naszej historii, i to bez względu na to czy wierzymy, czy też nie.

Jak więc ocenić Judasza? Zadajemy sobie pytanie, czy w tym jednym przypadku Bóg nie pogwałcił ludzkiej wolności. Bo przecież ktoś musiał zdradzić, aby historia Zbawienia domknęła się.

Nasza kultura pełna jest apokryficznych przemyśleń o powodach zdrady Judasza. W Jezusie z Nazaretu Franko Zeffirellego, reżyser portretuje Judasza jako ogarniętego wątpliwościami co do boskiej natury Jezusa. Judasz stawia Go w sytuacji ekstremalnego zagrożenia, żeby zmusić do cudu. Jeśli Chrystus jest Mesjaszem, wyzwoli się od śmierci. W Ostatnim kuszeniu Chrystusa Martina Scorsese, Jezus wręcz prosi Judasza, aby ten doprowadził  go do straży, żeby dokonało się to, co ma się zdarzyć. Nie chodzi tu o dorzeczność czy niedorzeczność obydwu obrazów. Znaczące wydaje się, że ludzie próbują racjonalizować postępek najgorszego z uczniów.

Jeden z nas?

Zdarza się, że usprawiedliwiamy Judasza, bo przecież oddał kapłanom trzydzieści srebrników, a potem powiesił się. W jego samobójstwie, traktowanym przez stulecia jako najcięższy grzech śmiertelny, upatrujemy wydanie na siebie sprawiedliwego wyroku, a zatem przejaw wyrzutów żywego sumienia.

Możliwe, że w ten sposób, w postaci Judasza, szukamy prefiguracji samych siebie. Bo, czyż z całej dwunastki apostołów, najlepiej do tej roli nie nadaje się zdrajca? Głęboko w duszy kołacze myśl, że to właśnie do Iskarioty czujemy niechciane, aczkolwiek wyraźne pokrewieństwo. Gdybyśmy byli pewni, że Boże miłosierdzie dosięgnęło i jego, spalibyśmy o wiele spokojniej.

Nie chodzi o to, że się z nim identyfikujemy. Po prostu nie rozumiemy Judasza, tak jak nie rozumiemy własnych zdrad. Wiemy, że to coś okropnego, ale nie wiemy skąd to się w nas bierze. W Judaszu i w nas samych niepokoi to, co niepojęte.

Pokusa zdrady

W zdradzie najistotniejsza jest pokusa. Gdy okazuje się silniejsza od nas, zostajemy zdrajcą. Człowiek zastanawia się, co opłaca mu się bardziej, utrzymywać dobre stosunki z drugim, iść z nim na wojnę, czy też, pozorując serdeczność, zachować się nielojalnie, wbić mu nóż w plecy, zdradzić. Każdy zdrajca najpierw wzdraga się przed uczynkiem. Patrząc w lustro mówi: „Przecież to nie ja”. Potem już tylko dziwi się: „Naprawdę ja to zrobiłem?”.

Zdrada przybiera różne formy. Najbardziej oczywiste to chciwość i nieczystość (druga twarz chciwości). Formą zdrady jest też lęk. Dosadnie mówi o tym scena samotnej nocy wielkiego rosyjskiego pisarza Borysa Pasternaka.

Pasternak jest sam w domu. Właśnie dowiedział się, że NKWD aresztowało jego przyjaciela, poetę Osipa Mandelsztama. Pasternak czeka na telefon od Stalina. Wie, że Stalin będzie chciał sprawdzić i jego lojalność. Wie, że powinien wstawić się za przyjacielem, ale wie też, że jeśli to zrobi, podzieli los Osipa. Paraliżuje go strach. Stalin znęca się nad Pasternakiem i dzwoni dopiero nad ranem. Gawędzą sobie przez jakiś czas, nie dotykając sprawy Mandelsztama. W końcu Stalin odkłada słuchawkę. Pasternak siedzi jak sparaliżowany. Już wie, że może iść spokojnie spać. Tylko, czy spokojnie? Zdaje sobie sprawę, że zdradził przyjaciela milczeniem.