Powoli mijają emocje związane z 29. Festiwalem Muzyki Jednogłosowej. Trwał zaledwie trzy dni, ale przygotowywaliśmy go znacznie dłużej. Od pierwszych rozmów z Brigitte Lesne (szefowej Alla Francesca Discantus) i Barbora Kabatkova (szefowej Tiburtina Ensemble) minęły dwa lata. Najlepsze zespoły kontraktuje się bowiem z takim wyprzedzeniem. 


Pomysł na tytuł tegorocznej edycji „VOX FEMINAE – kobiety w kulturze dawnej Europy” zrodził się z potrzeby zaprezentowania mniej znanej, „kobiecej twarzy” muzyki najdawniejszej. Prostą implikacją było więc zaproszenie najlepszych na świecie żeńskich zespołów wokalnych. Francuski z Discantusa od początku lat 90-tych ubiegłego wieku są dla wszystkich punktem odniesienia w interpretacji muzyki dawnej, a Czeszki z Tiburtina Ensemble szturmem wdarły się do grona najlepszych zespołów w drugiej dekadzie XXI wieku.

Kiedy dwa lata temu zacząłem przygotowania do tegorocznego festiwalu, myślałem jeszcze o rosyjskim zespole Uzorika. Panie przyjęły zaproszenie. Niestety wojna na Ukrainie pokrzyżowała plany. Pewnie dlatego ostatecznie zdecydowaliśmy się wyjść poza tradycyjne muzyczne ramy festiwalu i wykorzystać magię kina. W ten sposób chcieliśmy sprowokować publiczność do przemyśleń i dyskusji na temat strategii ucieczek kobiet od patriarchalnych struktur i podejmowanych przez nie próbach decydowania o własnym losie. Radek Łabarzewski podpowiedział jeden z najpiękniejszych wizualnie filmów polskich – Matkę Joannę od Aniołów. Szef płockiego Kina za Rogiem zaproponował też, że projekcję warto poprzedzić wprowadzeniem, i że najlepiej zrobi to Wojciech Tutaj – filmoznawca i krytyk filmowy na co dzień związany z Filmoteką Narodową. Obu panom bardzo dziękuję. 

Sprawą, która w kontekście „kobiecego” festiwalu wydała mi się oczywista, była osoba prowadzącego koncerty. A właściwie prowadzącej. Nikt lepiej nie mógł tego zrobić niż Magdalena Łoś-Komarnicka – wspaniała dziennikarka radiowej Dwójki, która porusza się w problematyce muzyki dawnej niczym przysłowiowa „ryba w wodzie”. Pani Magda przyjęła moje zaproszenie. Mam nadzieję, że to początek dalszej współpracy i rodzaj powrotu do tradycji festiwalowej, kiedy to przed laty koncerty zapowiadał inny wybitny znawca muzyki dawnej, dziennikarz Dwójki, nie żyjący już Piotr Orawski. 

29. FMJ jest ostatnim, który zorganizowaliśmy w maju. Tutaj też wracamy do tradycji. Następny, jubileuszowy festiwal, odbędzie się jak dawniej na dwa tygodnie przed Wielkanocą, tj. w dniach 15-17 marca 2024 r. Już teraz zapraszamy wszystkich Państwa, dziękując jednocześnie za tegoroczne uczestnictwo w koncertach. 

Na koniec tego podsumowania pragnę podziękować wszystkim, dzięki którym odbył się tegoroczny festiwal. Organizatorzy: Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki (dyrektor Radosław Malinowski), Miasto Płock (z prezydentem Andrzejem Nowakowskim), katedra płocka (proboszcz katedry płockiej ks. Stefan Cegłowski), Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego, Starostwo Powiatowe w Płocku (Sylwester Ziemkiewicz Starosta Płocki), Stowarzyszenie Przyjaciół chóru Vox Singers, Państwowa Szkoła Muzyczna I i II stopnia w Płocku. 

Bardzo dziękuję moim koleżankom i kolegom z POKIS-u za pomoc w organizacji festiwalu: Ada Machulska, Iwona Markiewicz, Iwona Szpiek-Majcher, Ryszard Chmielecki, Konrad Iwański, Marcin Jabłoński, Bartek Staniszewski, Sebastian Wiśniewski (autor grafiki festiwalowej). 

Szczególne podziękowania należą się Katarzynie Korsak, która pełniła nie tylko rolę tłumaczki, ale i była „dobrym duchem” w kontaktach z artystami. 

W tym roku po raz pierwszy cieszyliśmy się pomocą wolontariuszy. Tegoroczni maturzyści, Aleksandra Korsak i Kacper Zoń, nie tylko witali festiwalową publiczność folderami, ale i sprzedawali płyty naszych artystów. 

I na koniec krótka refleksja o frekwencji na koncertach. Zawsze marzyłem, aby na nasze koncerty przychodziło tyle ludzi, ile pojawia się na występach Rolling Stonsów. Tak niestety (jeszcze) nie jest. Poczułem jednak swoistą ulgę, gdy Barbora Kabatkova powiedziała mi, że na koncercie Tiburtiny, który odbył się przed tygodniem w Nowym Jorku było tyle samo ludzi co w Płocku. 

Robert Majewski © 2023