Symphonized. Concerto for English Horn and Contrabass
Lars Danielsson Liberetto, Gothenburg Symphony Orchestra, Peter Nordahl – conductor
ACT Music 2021, 2CD, TT: 84’00”

Kiedy dochodzi do mnie informacja, że artysta jazzowy nagrywa płytę z symfonikami, to nie wpadam w zachwyt. Nie przepadam za mieszaniem gatunków, lubię muzykę w czystej formie. Czy to świadczy o mojej muzycznej indolencji? Niewykluczone.
Sprawa ma się zupełnie inaczej w przypadku Larsa Danielssona, szwedzkiego kontrabasisty jazzowego i wiolonczelisty, którego twórczość z uwagę śledzę już od dłuższego czasu (na tym blogu można odnaleźć mój krótki tekst o płycie Cloudland z 2021 roku).
Dla Larsa Danielssona jazz i muzyka klasyczna, to dwa bieguny jego muzycznej kariery. Klasyczna edukacja muzyczna (jest absolwentem klasycznego Konserwatorium w Göteborgu w klasie wiolonczeli), ale i bagaż muzycznych doświadczeń związanych ze współpracą z takimi artystami, jak Michael i Randy Brecker, John Scofield, Charles Lloyd, Mike Stern, John Abercrombie, Jack DeJohnette i Leszek Możdżer upoważniają go w pełni do mieszania jazzu i muzyki klasycznej. Jego twórczość zresztą nazywana jest często orkiestrowym jazzem.
Najlepszym tego przykładem niech będzie jego nowy, dwupłytowy album zatytułowany Symphonized, nagrany z Gothenburg Symphony Orchestra pod dyrekcją Petera Nordahla. W nagraniu wzięli udział również udział jego stali jazzowi współpracownicy – John Parricelli na gitarze, Magnus Öström na perkusji i instrumentach perkusyjnych, Grégory Privat na fortepianie, Arve Henriksen i Paolo Fresu – na trąbce, a także Carolina Grinne na rożku angielskim i oboju.
Ten album nie zawiera premierowego materiału. Pierwsza płyta, to utwory Larsa Danielssona z jego poprzednich płyt, druga zaś, to Koncert na rożek angielski i kontrabas, który po raz pierwszy został wykonany w 2018 roku.
Na obu tych płytach „zsymfonizowana” muzyka Danielssona jest pełna orkiestrowego rozmachu, ale i niezwykłego muzycznego żaru, chwilami wręcz brzmi filmowo, w stylu dokonań Ennio Morricone. Aranżacje mają tu różną fakturę, raz są niezwykle dynamiczne, żeby po chwili wzruszać niezwykłej urody liryzmem i subtelnością. Daleko jej do skandynawskiego chłodu i charakterystycznego dla północnych krańców Europy dystansu.
Mam wrażenie, że kiedy słucham tej muzyki, choć na chwilę staję się lepszym, bardziej wrażliwy człowiekiem. Kiedy życie mnie przerasta, zagłębiam się w muzykę Larsa Danielssona i pozwalam się zabrać w daleką, nie tylko muzyczną podróż.
Album Larsa Danielssona Symphonized polecam zdecydowanie.
Jacek Bulak © 2023