Pracownicy LOT-u nie pozwolili znakomitemu polskiemu skrzypkowi, Januszowi Wawrowskiemu, wnieść na pokład samolotu skrzypiec wartych miliony euro.

– Wydaje się, że liczące 340 lat skrzypce są zbyt cenne na podróżowanie w luku bagażowym. Widać nie dla wszystkich – komentuje na łamach Gazety Wyborczej skrzypek.

Janusz Wawrowski jest cenionym skrzypkiem i wykładowcą Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Na stradivariusie gra od 2018 r. Instrument ofiarował mu anonimowy mecenas. Ze swoim stradivariusem leciał do Warszawy z Wilna, gdzie grał koncert wspólnie z Litewską Narodową Orkiestrą Symfoniczną.

Na lotnisku okazało się, że pracownicy LOT-u uznali, że futerał z instrumentem nie spełnia zasad dotyczących bagażu i muzyk nie może wnieść go na pokład.

– Obsługa naziemna przedstawiła mi dwie opcje: umieścić instrument w luku bagażowym pod pokładem lub zostać w Wilnie – mówi Wawrowski.

Gazeta Wyborcza opisuje to wydarzeni tak:

Muzyk dodaje, że pracownica LOT-u zapowiedziała najpierw, że sprawdzi, czy stradivarius „zmieści się w luku bagażowym”. – Zapytałem, czy jeśli instrument ulegnie zniszczeniu, LOT odda pieniądze. Odparła, że „zobaczymy, czy się zniszczy”. Czułem się jak w filmie Tarantino, myślałem, że zaraz będziemy roztrzaskiwać skrzypce – kpi Wawrowski.

Przypomnijmy: każdy stradivarius to cenne dzieło sztuki lutniczej stworzone na przełomie XVII i XVIII w. przez Antonio Stradivariego.

– Instrument to nie tylko narzędzie. To przedłużenie ciała muzyka, spędzamy z nim setki, jak nie tysiące godzin – tłumaczy Wawrowski. – Dziwi mnie to podejście, bo moje skrzypce zawsze latają ze mną, obsługa samolotów często robi obie z nimi zdjęcia, raz leciały nawet w kokpicie z pilotami.

Lot komentuje:

Jako Polskie Linie Lotnicze LOT stale współpracujemy z wieloma orkiestrami i filharmoniami i pomagamy im w przewozie różnych instrumentów. W tym konkretnym przypadku mało doświadczony pracownik firmy handlingowej, obsługującej PLL LOT, podjął błędną decyzję na podstawie faktu, że futerał ze skrzypcami nie zmieścił się w tzw. przymiarze bagażowym. Jest nam niezmiernie przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Dokonamy zwrotu za niewykorzystaną część biletu oraz dołożymy wszelkich starań, aby tego typu sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.

Wawrowski wrócił do Polski autokarem.

Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl