Benedictus XVI In Honorem
Chór Katedry Warszawsko-Praskiej „Musica Sacra”, Paweł Łukaszewski – dyrygent
Requiem Records 2021, TT: 57’02”

 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2

Śmierć Benedykta XVI przypomniała mi pewną płytę, którą dostałem rok temu od Pawła Łukaszewskiego, wybitnego polskiego kompozytora i chórmistrza, szefa Chóru Katedry Warszawsko-Praskiej „Musica Sacra”. Jakiś czas temu poświęciłem temu nagraniu tekst w Gazecie Wyborczej Płock. Teraz przypominam go tutaj. Niby Sylwester, a z głośników płynie muzyka krzepiąca duchowo.

Ta płyta – choć niekolędowa – jest jak kolęda. Otula ciepłem i uspokaja. Odkąd ją dostałem, mam stale przy sobie. Włączam nie tylko wtedy, gdy chcę posłuchać dobrze wykonanej muzyki chóralnej, ale i wówczas, gdy potrzebuję duchowego pokrzepienia.

Wspaniale wydany album Benedictus XVI In Honorem Chóru Katedry Warszawsko-Praskiej Musica Sacra dostałem od ich szefa, dyrygenta i cenionego kompozytora Pawła Łukaszewskiego. Jak podpowiada tytuł, wydawnictwo dedykowane jest Josephowi Ratzingerowi. Benedykt XVI, jak chyba żaden inny z ostatnich papieży, zabiegał o wysoki poziom muzyki, która towarzyszy liturgii.

Wystarczy pójść do pierwszego lepszego kościoła, aby przekonać się, jakie to ważne.

„Problem estetyki muzyki w kościele dzisiaj jest problemem naczelnym i palącym” – pisał wiele lat temu Bohdan Pociej. I to się nie zmieniło. W dziedzinie tej panuje u nas chaos, pomieszanie kryteriów, pomylenie kierunków. Byle jacy organiści, fałszywie śpiewający księża, nowe pieśni kościelne w stylu sakro polo, afrykańskie rytmy młodzieżowych zespołów – oto współczesny krajobraz muzyki sakralnej w Polsce.

Krótko mówiąc, sytuacja jest zła, wręcz katastrofalna. A jako taka wymaga nie tyle działań ostrożnych, ile – wprost przeciwnie – pewnych radykalnych cięć uzdrawiających, posunięć zdecydowanych, frontalnych. O to właśnie postulował Benedykt XVI. Co należy zmienić? To proste, choć żmudne – porządnie kształcić organistów i księży, którzy – już w swoich parafiach – będą kształtować życie muzyczne na odpowiednim poziomie.

Na szczęście są jeszcze kościoły, które dbają o odpowiednią oprawę liturgii. Jednym z nich jest katedra diecezji warszawsko-praskiej. To tam od 2002 roku działa utytułowany chór Musica Sacra. Artyści maja na swoim koncie udział w wielu prestiżowych festiwalach na całym świecie i aż pięć nagród polskiego przemysłu fonograficznego – Fryderyk.

Ich pomysł na najnowszą płytę jest prosty i w swej prostocie genialny. Album prezentuje cztery cykle utworów wykonywanych podczas mszy świętych. Klamrą dla każdego z nich jest Kyrie (Panie, zmiłuj się nad nami) i Agnus Dei (Baranku Boży) – a więc pierwsza i ostatnia stała część liturgii mszalnej. Pozostałe składowe każdego cyklu nie są kolejnymi częściami mszy. W większości są to kompozycje oparte na antyfonach i innych śpiewach liturgicznych.

Program płyty zawiera dzieła Faure’ego, Poulenca, Mortelmansa, Caldary, Elgara, Mendelsohna i innych. Jak widzimy, rozpiętość stylistyczna jest ogromna – od muzyki dawnej do współczesnej. Nie stanowi to jednak żadnej przeszkody w odbiorze. Wręcz przeciwnie, Musica Sacra śpiewają mistycznie. Paweł Łukaszewski, dzięki swemu ogromnemu doświadczeniu kierowania chórem, wyśmienicie wycieniował każdy z utworów, uduchowił i pozbawił go ziemskiej cielesności.

Przywoływany już wcześniej Bohdan Pociej prowokacyjnie kiedyś zapytał: „Czy muzyka w kościele jest potrzebna?”. Uderza bowiem rozdźwięk między wzniosłością liturgii a wulgarnością i pospolitością muzyki jej towarzyszącej. Widząc, co się dzieje w polskich kościołach, odpowiedziałbym przecząco, ale słuchając takich chórów jak Musica Sacra, nie mam wątpliwości. W ich wydaniu element estetyczny i religijny jest jądrem sztuki wykonawczej.

Robert Majewski