W najnowszym numerze Newsweeka (48/2022) pojawił się obszerny artykuł Jakuba Korusa i Konrada Wojciechowskiego Kakofonia pieśni i tańca. Autorzy wysuwają w nim zarzuty nepotyzmu i mobbingu wobec dyrygenta i dyrektora Państwowego Zespołu Pieśni i Tańca „Mazowsze” Jacka Bonieckiego. Przypomnijmy, Jacek Boniecki przed laty był dyrektorem Płockiej Orkiestry Symfonicznej, z której odszedł w niesławie.

Większość zarzutów Newsweeka opiera się relacjach obecnych lub byłych członków i pracowników zespołu, którzy w większości w artykule pozostają anonimowi. Pomimo kolejnych oskarżeń i procesów sądowych o przywrócenie do pracy lub zadośćuczynienie, Jacek Boniecki jest przekonany do swojej wizji zarządzania legendarnym „Mazowszem”.

Dyrektor Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca „Mazowsze”, mającego siedzibę w podwarszawskiej wsi Otrębusy, traktuje swoich podwładnych jak personel prywatnego folwarku – donosi Newsweek.

„Od 2015 r. pracownicy Mazowsza zdecydowali się wejść na ścieżkę sądową przeciwko zespołowi szesnastokrotnie. Część spraw trwa, część zakończyła się ugodą, część powództw oddalono. Były lub są wśród nich sprawy o mobbing, przywrócenie do pracy oraz żądania zadośćuczynienia. Z przewodniczącą związku zawodowego oraz byłym szefem techników dyrektor sądzi się o naruszanie dóbr osobistych” – czytamy w tygodniku.

„Aby w ogóle przyjść do pracy, pracownicy muszą zażywać środki uspokajające” – czytamy w innym miejscu. Opisane też zostały przypadki zamykania pracowników orkiestry na wiele godzin w małych klitkach, aby do upadłego ćwiczyli indywidualnie swój program („Osiem godzin z instrumentem w pokoju bez okien”). „Każda próba do koncertu pod dyrekcją Bonieckiego to egzamin” – mówi jeden z członków orkiestry.

To samo dzieje się w zespole tanecznym, gdzie Boniecki preferuje młodych tancerzy i tancerki, kosztem pracowników z wieloletnim stażem. Wobec tych drugich stosuje się praktykę tzw. „grillowania”, dokuczania i dawania do zrozumienia, że się już nie nadają.

W artykule ci, którzy zdecydowali się mówić, opowiadają, że są inwigilowani za pomocą mikrofonów i kamer. W nowoczesnej siedzibie zespołu dyrektor zainstalował bowiem sieć kamer, które nie tylko rejestrują obraz ale i dźwięk. Nagrany materiał bywa później pretekstem do wzywania pracowników „na dywanik”.

Jacek Boniecki odrzuca oskarżenia. Mówi, że nigdy nie wykorzystywał nagrań do dyscyplinowania pracowników. Dyrektor odrzuca też zarzuty nepotyzmu, twierdząc, że ci, którzy przestają występować, mogą znaleźć zatrudnienie na innych stanowiskach w zespole.

Jak wynika z artykułu, skargi członków zespołu pozostają bez echa, chociaż dyrektor o nich wie.

„Jacek Boniecki nieodparcie kojarzy mi się z chaosem. Zawsze chciał o wszystkim decydować, co tylko potęgowało organizacyjny bałagan. Miał problem z podejmowaniem na czas konkretnych decyzji. Ciągle coś załatwiał, odkładając na bok ważne sprawy. Lubił otaczać się lokalnymi kacykami, a bankiety z udziałem ważnych osób były ważniejsze niż sama sztuka. Karierowicz, choć to naprawdę dobry i utalentowany dyrygent – charakteryzuje Bonieckiego jeden ze współpracowników z czasów płocko-lubelskich” – możemy przeczytać w Newsweeku.

Jacek Boniecki jest absolwentem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Wcześniej był dyrektorem Płockiej Orkiestry Symfonicznej i Teatru Muzycznego w Lublinie, a także kierownikiem muzycznym Teatru ROMA za dyrekcji Bogusława Kaczyńskiego. Z Płocka i z Lublina odszedł w atmosferze skandalu. „Mazowszem” Kieruje od 2015 roku. Do repertuaru zespołu wprowadził utwory z kręgu muzyki poważnej, m.in. Requiem i Mszę Koronacyjną Mozarta.

Cały artykuł z Newsweeka można przeczytać tutaj.

Fot. Zrzut ekranu z artykułu Konrada Wojciechowskiego Perfekcjonista czy prześladowca? Kim jest Jacek Boniecki, dyrektor zespołu pieśni i tańca Mazowsze?, Newsweek, 28 listopada 2022 r., dostęp 1 grudnia 2022 r., godz. 8:07; zdjęcie: Leszek Szymański / PAP