A Day with Suzanne. A Tribute to Leonard Cohen
Joel Frederiksen, Emma-Lisa Roux, Hille Perl, Domen Marinčič
Deutsche Harmonia Mundi 2023, TT: 56’45”

Zmarły w 2016 roku Leonard Cohen, legendarny pieśniarz i poeta, był współczesnym bardem. Wywodzący się z innego muzycznego świata Joel Frederiksen, renesansowy śpiewak i lutnista, postanowił złożyć mu hołd. W efekcie powstał album, który łączy najsłynniejsze piosenki Kanadyjczyka z francuskimi pieśniami renesansowymi.

Cohen i Orlando di Lasso to bardzo odległe muzyczne obszary. Jednak Frederiksen sprytnie je połączył. Czasami piosenki Cohena przeplatają się pieśniami renesansowymi, czasami współczesność przegląda się w lustrze dawno minionej epoki. W efekcie mamy do czynienia z wyjątkową i zaskakującą fuzją.

Joel Frederiksen ze swoim zespołem Phoenix Munich już wcześniej połączyli utwory innego dwudzistowiecznego barda z muzyką renesansową. Dziesięć lat temu nagrali album Requiem For A Pink Moon – An Elizabethian Tribute To Nick Drake (1948-1974). Tytułowa piosenka, wykonywana przez niezrównanego Timothy’ego Leigh Evansa, wciąż jest na szczycie mojej prywatnej listy przebojów.

Wtedy piosenki Drake’a były osobnymi ścieżkami, które przeglądały się w kompozycjach Dowlanda, Cavendisha i Campiona). Na nowym albumie A Day With Suzanne – A Tribute To Leonard Cohen Frederiksenowi zależy nie tylko na ukazaniu wzajemnych korelacji, ale i na pokazania przenikania się współczesności z renesansem. Osiągnął to poprzez finezyjny montaż i wykorzystanie do akompaniamentu instrumentów dawnych.

Niemal każda ścieżka na płycie zaczyna się od piosenki Leonarda Cohena (Suzanne, A Thousands Kisses Deep, Hey, That’s No Way to Say Goodbye, Dance Me To The End Of Love, Bird On The Wire, So Long Marianne) i również na niej się kończy. W trakcie płynnie przechodzą one w kompozycje Orlanda di Lasso, Josquina des Prez, De Vincenta czy Henry’ego Purcella.

Zapewne w pierwszym zetknięciu propozycja Frederiksen może być trudna do zaakceptowania zarówno dla purystów Cohena jak i miłośników muzyki danej, którzy rzadko kiedy zapuszczają się w inne muzyczne rejony. Jednak wystarczy odrobina otwartości, a znajdziemy się w ogrodzie, z którego trudno będzie nam wrócić do szarej rzeczywistości.

Joel Frederiksen po raz kolejny stworzył inspirujące i przykuwające uwagę nagranie, a jego wspaniały głos, wspierany przez równie znakomitych kolegów, trafia głęboko w serce. Nie do przecenienia jest udział w projekcie obdarzonej eterycznym głosem Emmy-Lisy Roux, legendarnej gambistki Hille Perl i Domena Marinčiča.

Z wielką przyjemnością rekomenduję ten album.

Robert Majewski © 2023