Napiszę wam po prostu o moim największym odkryciu na temat miłości. Długo czułam się niedokochana i szukałam kogoś, kto tę pustkę mógłby we mnie zapełnić. Szukałam kogoś, kto by mnie pokochał taką, jaką jestem. W końcu odkryłam, że taka osoba jest przy mnie od lat, ale zupełnie jej nie zauważam – to byłam ja sama.
Oto Dagny Kurdwanowska z rodziny kobiet „samodzielnych, inteligentnych, zaradnych, ale napędzanych wszelkiej maści lękami”. Lęk jest dla niej naturalną częścią życia, choć jak podkreśla, nie musi przejmować nad nami kontroli.
Dziennikarka, psychogerontolożką, prowadząca spotkania autorskie (książki są dla niej żywymi organizmami) samodzielnie debiutuje książką (wydaną przez Dom Wydawniczy REBIS): według niej przewodnikiem, nie poradnikiem. W każdym razie zachętą, by Czytelniczka i Czytelnik poznali samych siebie lepiej; swoje uczucia, pragnienia, źródła radości i gniewu. A jeśli już mamy coś zmieniać w swoim życiu, to przede wszystkim dla siebie, nie dla kogoś. To, o czym pisze chwytliwą mieszanką kolokwializmów i zwrotów naukowych, z humorem, nawiązaniem do psychologii i literatury – przefiltrowała przez siebie i doświadczenia z innymi. Układ jest uczciwy: otwiera się, dzieli przeżyciami i przemyśleniami – my być może zrobimy to samo.
Autorka jeszcze niedawno przeżywała jeden z najgorszych momentów w swoim życiu. Zanotowała wtedy, że jest wykończona i przeraźliwie smutna; wkurw, zmęczenie, pustka, na pewno się nie uda. Mierzyła się wtedy z chorobami Rodziców i Babci: „Dorosła Dagny nie wiedziała, co ma zrobić, i zupełnie się pogubiła. Usiadłam więc na krześle i rozpłakałam się z bezsilności i strachu, że sobie z tym wszystkim nie poradzę”. Co więcej, niektóre problemy narastały od jej dzieciństwa.
Postanowiła o tym opowiedzieć. Wyszła z założenia, że jeśli po swojemu opisze, czego i jak doświadczyła i co z tego wynikło, wtedy może „ktoś się roześmieje, ktoś wzruszy, a jeszcze ktoś inny poczuje, że nie jest ze wszystkim sam”.
W tej opowieści jest dramat, uśmiech, oswajanie z nieuniknionym i obawa, że nie uda się nadrobić pewnych spraw. Nadzieja, że wystarczy sił, by następnego dnia wstać i opiekować się całą trójką najlepiej jak potrafi. Wzajemne uczenie się: „Wiecie, na co nie starczało sił? Na takie prawdziwe bycie razem – na rozmowy, na przytulenie, na trzymanie za rękę, na bliskość”.
Jednocześnie stara się nie wypuścić z rąk samej siebie i pragnie poznać siebie bardziej. Leki, rozmowy ze specjalistami, przyjaciele i znajomi, ćwiczenia mogą pomóc. Jak też stanięcie przed lustrem, dotknięcie swojej twarzy, ramiom, przytulenie siebie, powiedzenie sobie: „Widzę cię, słyszę cię, chcę cię lepiej poznać i zrozumieć, jesteś dla mnie ważna”. Także „rzeczy małe”, jak dobra kawa rano, poczucie satysfakcji ze zrobienia czegoś fajnego, moment oddechu w „świecie codziennego zapierdolu, w którym człowiek nie ma nawet chwili, żeby się nad sobą zastanowić”. Bez zwlekania, za to z uświadomieniem sobie, że „nie jesteś tak straszna, jak siebie malujesz”.
Dagny Kurdwanowska w tej książce nazywa siebie honorową przeoryszą pewnego zakonu (nie zdradzę, jakiego) i bynajmniej nie świętą „trwającą w jakimś stanie zen jak ten lotos na niewzburzonej tafli jeziora” – też się wścieka, potrafi źle ocenić sytuację, coś zawalić. Podkreśla wolność w znaczeniu osobistym, cytuje Ralpha Waldo Emersona: „Nie chodź tam, dokąd może zaprowadzić cię droga; zamiast tego idź tam, gdzie ścieżki nie ma w ogóle, i pozostaw za sobą szlak” i zostawia puste miejsca na poszczególnych stronach, byśmy dzielili się tam swoimi przemyśleniami.
Jej samodzielny debiut jest jak zaproszenie na spotkanie przy kawie albo lampce wina, nie na kozetkę ze stoperem w ręku. I do oddychania, po prostu, bo oddech jest „początkiem życia, jest jego kwintesencją i naszym przyjacielem w trudnych sytuacjach”.
Moim celem jest więc nie zmiana w sobie, ale zainspirowanie cię do poszukiwań, do głębszego poznania siebie, do uważnego, czułego i odważnego wejścia w swój świat. Jeśli przy okazji wydarzy się zmiana, będzie efektem, a nie celem tego doświadczenia i procesu. W tej podróży skup się więc na sobie, na tym, jaka jesteś, nie na tym, jaka chcesz, powinnaś lub musisz być.
Rafał Kowalski
Dagny Kurdwanowska, Uważna czuła i odważna. Jak pielęgnować w sobie dobro, Wydawnictwo REBIS 2022, s. 336