Z każdym dniem jest coraz ciemniej i coraz bardziej do kitu. Nic mi się nie chce i w ogóle życie nie ma sensu. Czyżby było ze mną aż tak źle? Nie tylko ze mną. Zewsząd słyszę opisy podobnych objawów. Chyba tylko małe dzieci nie są dotknięte jesienną depresją.
Przyczyny choroby są oczywiste: jesień. Wtedy wszystko wygląda kiepsko. Ale stawiając tę diagnozę, warto zastanowić się, jaki obraz świata jest prawdziwy: ten wiosenno-letni czy ten jesienno-zimowy? Bo kto powiedział, że wiosną i latem, kiedy mamy lepszy humor, obraz postrzeganego przez nas świata jest prawdziwszy? A więc równie dobrze może być i tak, że świat w naszych oczach wygląda bardziej realistycznie, gdy dzień krótki, jest chłodno i dopada nas przeziębienie.
A może jesień jest po to, abyśmy lepiej przyjrzeli się sobie? Wyglądamy przecież prawdziwiej. Opalenizny na twarzach już prawie nie ma. Pracujemy bez perspektywy letniego urlopu. Wszystko spowija nuda, rytuał ciepłego ubierania się, gubienia rękawiczek, brudnych butów i samochodów.
Co prawda za chwilę będą święta, ale kto się nimi tak naprawdę cieszy? Pewnie tylko dzieci. One marzą o prezentach, a nas męczy myśl, że trzeba je kupić, i co gorsze – o nikim nie zapomnieć. No i ta konieczność wyboru, nie mówiąc o pieniądzach. A zatem czyż nie jest tak, że jesień i zima w naszym życiu to rutyna, a wiosna i lato to jedynie krótkie interludium między kolejnymi jej rozdziałami?
Tak sobie myślę, że jesień to czas prawdy o nas. Bo przecież prawda jest taka, że nie lubimy pracy, chodzenia w grubych ubraniach, pluchy za oknem. Do tego dochodzą przeziębienia, anginy, grypy i inne paskudztwa – nie wspominając o ostatnim władcy wszystkich chorób.
Ale to tylko czubek góry lodowej. Gorszy jest smutek na twarzach mijanych ludzi i dookólne morze samotności. Także własnej. Wszyscy jesteśmy nieszczęśnikami, różni nas tylko opakowanie.
Cóż, takie jest właśnie nasze życie, więc nie powinniśmy się specjalnie dziwić ani martwić jesienną depresją. W gruncie rzeczy to też dobry czas. Więcej czytamy, częściej słuchamy muzyki, jesteśmy aktywniejsi intelektualnie, przestajemy udawać, że jesteśmy młodzi, zdrowi i sprawni. Dociera do nas, ile mamy lat, co nas jeszcze może spotkać, co zawdzięczamy sobie, co spieprzyliśmy, jak bardzo byliśmy leniwi, jak dużo zaniedbaliśmy.
Jesień sprowadza nas na ziemię, na której nie jest tak źle. Jest średnio, bo i my tacy jesteśmy.
Właściwie to prawda, choć już chciałam się nie zgadzać soczyście.
Polubiłam jesień, ale przecież nie przez cały jej czas. Sinusoida od domowego kocyka, lampki, książki i herbatki.. a i to bardziej w wyobraźni lub reklamie niż naprawdę, do parasola odwiniętego w drugą stronę na przenikliwym wietrze i braku światła dziennego, bo rano ciemno i po południu już też..
A jednak chwile pomiędzy pięknym a niewygodnym mają dziwny urok nostalgii, melancholijnej zadumy zgodnej z tym co we mnie..
Lato wymaga dobrego nastroju, wymaga kondycji i zadbania o wygląd, a te jesienne ubraniowe otuliny pozwalają na swobodę. To nawet ulga. Oraz lubię szaliki 😉
Akceptacja. Jest jak jest. A jest zmiennie. I to też ulga. Wszystko mija. Mija dobre, mija czas, młodość.. ale i złe odchodzi szybciej niż się zapowiadało. Nie ma co się przyzwyczajać ani przywiązywać. Niech sobie tak płynie, razem z jazzem i winem, herbatą i chwilami pięknej wieczornej samotności w kolorach ciepła i tęsknoty.
PolubieniePolubienie
„Lato wymaga dobrego nastroju, wymaga kondycji i zadbania o wygląd, a te jesienne ubraniowe otuliny pozwalają na swobodę. To nawet ulga” – szaleńczo się z tym zgadzam 🙂 Ale chyba jeszcze bardziej z przepiękną końcówką: „Niech sobie tak płynie, razem z jazzem i winem, herbatą i chwilami pięknej wieczornej samotności w kolorach ciepła i tęsknoty”.
PolubieniePolubienie
Jesień wpływa i negatywnie i pozytywnie na naszą psychikę. Mamy troche czasu aby sie zastanowic nad naszym zyciem i tym co jest wokol nas. To piękna pora roku…
PolubieniePolubione przez 1 osoba