Maurice Ravel. Concertos pour piano, Mélodies
Cédric Tiberghien – piano, Stephane Degout – baryton, Les Siècles, François-Xavier Roth – direction

Harmonia Mundi 2022, HMM 902612, TT: 73’54”

Płyta miesiąca Ukraina 1 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2

Igor Stravinsky called Maurice Ravel a „Swiss watchmaker.” This is because of the level of precision with which he created and recorded music. Every now and then, „Ravel watches” are released that seem to confirm this. One of the latest is a recording by pianist Cedric Tiberghien and the Les Siècles orchestra, conducted by François-Xavier Roth. Listen to this album and you’ll wish you had such a watch

Igor Strawiński nazwał Maurycego Ravela „szwajcarskim zegarmistrzem”. To z powodu poziomu precyzji, z jaką tworzył i zapisywał muzykę. Co jakiś czas ukazują się „zegarki Ravela”, które zdają się to potwierdzać. Jednym z ostatnich jest nagranie pianisty Cedrica Tiberghiena i orkiestry Les Siècles pod dyrekcją François-Xaviera Rotha. Posłuchaj tego albumu, a zapragniesz mieć taki czasomierz.

Zegarek Ravela/Tiberghiena/Rotha tyka w wielu wymiarach czasoprzestrzeni. Wyczuwa jazzowe rytmy, baskijskie tańce, akrobatyczne figury, ale i chopinowską melancholię. Dodatkowym jego atutem jest też fakt, że mechanizm znacznie usprawniono. W przypadku obu nagranych koncertów fortepianowych (G-dur i D-dur na lewą rękę) artyści korzystają z zaktualizowanych partytur. Co to oznacza? Ravel pisząc oba utwory był już nienajlepszego zdrowia i nie mógł wyeliminować wszystkich błędów z przygotowywanych do druku nut. W przypadku Koncertu fortepianowego D-dur na lewą rękę doszło jeszcze i to, że Paul Wittgenstein, jednoręki pianista (stracił ją podczas Wielkiej Wojny), który zamówił u Ravela tę kompozycję, miał pewną swobodę w kształtowaniu swojej partii solowej.

Wykonanie Cedrica Tiberghiena i Les Siècles zapiera dech w piersiach. Koncert fortepianowy G-dur skrzy się, pachnie i wiruje kolorami. Z kolei Koncert D-dur zniewala mrokiem i swoistym heroizmem. W parze z interpretacją idzie brzmienie. To zasługa starych instrumentów, między innymi fortepianu Pleyela z 1892 roku i orkiestry z cudownie brzmiącą harfą, drewnem, przeźroczystą i zarazem mocno osadzoną blachą. Smyczki i instrumenty perkusyjne są z kolei tak precyzyjne, że nie straszne im nawet największe zawirowania rytmiczne.

Miedzy koncertami nagrano pieśni w wykonaniu duetu Stephane Degout i Cédric Tiberghien. To nieco starsze od koncertów utwory. Baryton Degouta ma proweniencje operową, więc stosunkowo duży wolumen jego głosu, użyty w kameralnych kompozycjach, może niektórym słuchaczom niekoniecznie odpowiadać. Niemniej, brzmi pięknie, świetnie rezonuje z brzmieniem fortepianu, a interpretacja Degouta przykuwa uwagę.

Robert Majewski