Just Like That…
Bonnie Raitt
Redwing Records 2022, TT: 46’15”
W dniu, w którym za sprawą UNESCO cały świat po raz kolejny obchodzi Międzynarodowy Dzień Jazzu (International Jazz Day) namawianie do posłuchania płyty z muzyką z pogranicza popu, country i R&B może być uznane za kompletną profanację, ale co mi tam… spróbuję.
Kiedy na płycie Luck Of The Draw z 1991 r. Bonnie Raitt zaśpiewała piosenkę I Can’t Make You Love Me wiedziałem, że już zawsze będę czekał na jej nowe produkcje. Piosenka ma niezliczoną ilość mniej lub bardziej udanych wersji, ale ta, napisana oryginalnie dla Bonnie, wiele lat temu skradła moje serce.
Bonnie Raitt (właśc. Bonnie Lynn Raitt), to urodzona 73 lata temu w Burbank w Kalifornii (znowu ta Ameryka i Kalifornia) amerykańska wokalistka, gitarzystka, autorka testów i kompozytorka, laureatka 10 Nagród Grammy (26 nominacji). Karierę rozpoczęła w końcu lat sześćdziesiątych śpiewając muzykę folk z silnymi bluesowymi wpływami, a największy rozkwit jej kariery, to lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku. Z czasem tworzona przez nią muzyka ewaluowała w kierunku mocniejszych rockowych brzmień, a jej charakterystyczna chrypka z biegiem lat nabierała coraz większej szlachetności.
Wydana parę dni temu płyta Just Like That… jest dwudziestym drugim wydawnictwem w jej dorobku. Piosenki zaśpiewane przez Bonnie, to doskonała mieszanka muzyki pop, rockowego pazura, bluesa i country. Całość zaśpiewana i zagrana z amerykańskim biglem i brzmi po prostu szczerze i autentycznie.
Stojąc dziś w kolejce do kasy w supermarkecie chyba jako jedyny nie miałem w koszyku węgla drzewnego, jednorazowych tacek, gotowych do upieczenia szaszłyków i zgrzewek piwa. Miałem jednak w uszach słuchawki z najnowszą muzyka Bonnie Raitt i jakoś poczułem się częścią tej grillowo-majówkowej społeczności. Uroczo skrzeczący głos Bonnie mógłby nieźle współgrać z kapiącym na rozżarzony węgiel tłuszcz.
Polecam zdecydowanie, nie tylko podczas grillowego biesiadowania.
Jacek Bulak