The Zealot Game
Jethro Tull 
InsideOutMusic 2022, TT: 46’41”

rm red star  rm red star  rm red star  rm red star   rm red star

Kiedy przeczytałem informację, że zespół Jethro Tull – legendarny przedstawiciel brytyjskiego rocka progresywnego – wydaje album z nowym od 20 lat materiałem, pomyślałem, że to kolejny dowód na to, że „starszaki” mają się dobrze. W minionym roku inni nie najmłodsi już artyści tacy, jak m.in. Eric Clapton, David Crosby czy Sting wydali swoje swoje nowe płyty.

Próbując z czeluści mojej pamięci przywołać ten zespół, widzę przede wszystkim Iana Andersona, wokalistę, flecistę i frontmana grupy z burzą kręcony włosów na głowie, długą brodą i fletem przyciśniętym do ust, stojącego na jednej nodze i wyglądającego jak kolorowy egzotyczny ptak.

Jethro Tull powstał w 1967 roku i został założony przez wokalistę i flecistę Iana Andersona i Glenna Cornica, którzy do współpracy zaprosili gitarzystę Micka Abrahamsa oraz perkusistę Clive’a Bunkra. Ich koncertowy debiut, to występ przed zespołem Pink Floyd podczas festiwalu muzycznego w londyńskim Hyde Parku, a pierwszy komercyjny sukces zespołu, to wydany w 1969 roku album Stand Up, który okupował szczyty brytyjskich list sprzedaży. Kolejna, wydana w 1970 płyta Benefit, była również ogromnym komercyjnym i artystycznym sukcesem zespołu.

Przez lata muzyka Jethro Tull ewoluowała od bluesa w stylu Cream czy Johna Mayalla, poprzez progresywnego rocka, muzykę folk, do elektronicznych brzmień, a ich koncertowy album Bursting Out: Jethro Tull Live z 1978 roku uważany jest za jedną z najwybitniejszych płyt koncertowych w historii muzyki rockowej.

Jaka jest dzisiejsza muzyka Jethro Tull na wydanej w lutym 2022 płycie The Zealot Gene? Ian Anderson nie ma już burzy kręconych włosów na głowie, ma znacznie skromniejszą brodę i wygląda jak Walter White z kultowego już serialu Breaking Bad, ale muzyka na płycie przypomina ciągle dawne produkcje zespołu, jest pełna koronkowych aranżacyjnych zwrotów z hardrockowym gitarowym zacięciem i charakterystycznym wibrującym brzmieniem fletu.

Dla tych wszystkich, którzy wychowali się na muzyce lat 70-tych, to bardzo miłe wspomnienie dawnych dobry czasów, a dla młodszych, to lekcja solidnego rocka, w którym są więcej niż trzy akordy.

Jednym i drugim polecam ten album zdecydowanie.

Jacek Bulak