Edvard Grieg: Songs
Lise Davidsen – mezzosopran, Leif Ove Andsnes – piano

Decca 2022, TT: 79’00”

plyta miesiaca new  rm red star  rm red star  rm red star  rm red star  rm red star

Lise Davidsen and Leif Ove Andsen rediscover Edward Grieg’s songs. It is hard to imagine a better beginning of the new phonographic year

Lise Davidsen i Leif Ove Andsnes – dwie supergwiazdy norweskiej muzyki klasycznej – na nowo odkrywają pieśni ich krajana, Edwarda Griega.

„Wszyscy w Norwegii znają tę muzykę”, mówi w książeczce dołączonej do płyty Davidsen. Teraz przyszła pora, żeby poznał ją świat – to pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po wysłuchaniu tego znakomitego albumu.

Lise Davidsen po raz kolejny dowodzi, że jest śpiewaczką, obdarzoną głosem o rzadkiej i bogatej barwie. Choć jest on wyjątkowo silny, artystka potrafi go okiełznać do intymnego pianissimo. Od strony wokalnej nagranie jest pokazem oszałamiającej techniki wokalnej i umiejętności interpretacyjnych warstwy tekstowej pieśni.

Nie do przecenienia jest też rola Andsnesa. Jego akompaniament jest niezwykle wyrafinowany. Pianista dba o każdą nutę. Frazy prowadzi z niezwykłą starannością i jest dyskretny, oddając pole solistce.

Większość z tych pieśni nigdy wcześniej nie słyszałem. Czas nadrobić zaległości.

Album otwiera cykl zatytułowany Haugtussy (Dziewczyna z gór). Był on punktem zwrotnym w twórczości autora Peer Gynta i skupia jak w soczewce wszystkie auty całego recitalu. Det syng (Śpiew) to potęga i delikatność głosu Davidsen w pigułce. Veslemøy (imię bohaterki cyklu) i Elsk (Miłość) przynoszą niezrównaną szczerość w opisaniu niewinnej duszy zakochanej dziewczyny. Møte (Spotkanie) – miłość od pierwszego wejrzenia opowiedziana z genialną prostotą. Blåbær-li (Jagodowy stok) i Killingdans (Taniec dzieci) mają moc wprawiania w znakomity nastrój.

Pozostała część albumu jest równie znakomita. Zamyka go wykonanie Våren (Ostatnia wiosna), które pod wieloma względami podsumowuje to wyjątkowe wydawnictwo. Trudno wymarzyć sobie lepszy początek fonograficznego nowego roku.

Robert Majewski