Śledztwo w sprawie śmierci aktora, Jewgienija Kuleszy, która miała miejsce podczas przedstawienia Sadko Mikołaja Rimskiego-Korsakowa, wykazało że teatr nie był jej winny. Tak orzekła specjalna komisja śledcza.
Komisja podała, że artysta w czasie spektaklu był pijany i dlatego znalazł się w niewłaściwym miejscu, gdy… spadała z dekoracja.
Innego zdania jest adwokat wynajęty przez Swietłanę Kuleszową, matkę tragicznie zmarłego. Andriej Aloszkin twierdzi, że dziwnym jest fakt, że nikt – nawet jego koledzy – nie zauważył objawów upojenia alkoholowego u Kuleszy. Komisja nie odpowiedziała również na pytanie, gdzie i w jaki sposób aktor miałby spożywać alkohol.
Według adwokata komisję powołaną przez Teatr Wielki w Moskwie, tworzy dwóch czlonków, którzy prowadzą sledztwo we własnej sprawie, co jest wyraźnym konfliktem interesów.
Naoczni świadkowie twierdzą, że aktor nie miał czasu uciec, gdy spadała dekoracja. Występ został przerwany okrzykami „Stop! Przerwać spektakl! Zadzwonić po karetkę. Tu jest krew!”.
Jewgienij Kulesz miał 37 lat i był mimem w zespole moskiewskiego teatru „Boloszoj”. Wypadek miał miejsce 9 października 2021 roku.