Sob Rock
John Mayer
Columbia Records, 2021, TT: 38’27”
John Mayer, to amerykański kompozytor, gitarzysta i wokalista, którego swego czasu wielki Eric Clapton namaścił jako swojego następcę, a amerykańskie babcie marzą, żeby mieć takiego wnuka. Przystojny, utalentowany, dobrze wychowany i w dodatku bogaty. Czy można chcieć czegoś więcej?
Fani Erica Claptona mogą się oczywiście oburzać, bo przecież genialny „Slowhand”, to cała historia światowej muzyki rockowej i bluesowej, ale słuchając najnowszej płyty – Sob Rock Johna Mayera, zdobywcy siedmiu Nagród Grammy, trudno uciec od skojarzeń z muzycznymi produkcjami Claptona, szczególnie tymi z lat 80-tych i 90-tych.
Sam Mayer w jakimś wywiadzie powiedział, że jego muzyczne życie zmienił moment, w którym usłyszał grę Steve Ray Vaughana. Słuchając poprzednich płyt Johna Mayera można zauważyć, że jego twórczość ewoluuje od bluesa i country o folkowym zabarwieniu w kierunku rockowych piosenek, w których można doszukać się również stylistyki Marka Knopflera. Są też tacy, którzy twierdzą, że Mayer, to ulepszona wersja Dave’a Matthewsa.
John Mayer, to również niezwykłe „koncertowe zwierzę”, a płyta Where The Ligts Is: John Mayer Live In Los Angeles, to popis jego umiejętności instrumentalnych, jako gitarzysty.
Zestaw utworów na płycie Sob Rock, to dziesięć bardzo zgrabnych, bezpretensjonalnych rockowych piosenek w stylu lat osiemdziesiątych, zaaranżowanych z wyraźnym bluesowym sznytem.
Polecam zdecydowanie.
Jacek Bulak