The Art Of Conversation
Leo Sidran

UML Records, 2021, TT: 44’45”

rm red star  rm red star  rm red star  rm red star   rm red star

Czas pandemii zachwiał całym naszym życiem, tym związanym z muzyką również. Nagle przeważająca większość artystów musiała odwołać swoje trasy koncertowe, przełożyć premiery płyt, wielu zaszyło się w domowym zaciszu, mając nadzieję, że szybko powrócą do dawnej aktywności. Zastygli w bezruchu, jak surykatki patrząc wielkimi oczami w nadchodzącą pandemiczną rzeczywistość. A ta, niestety, okazała się bardziej skomplikowana niż się początkowo wydawało.Radzili sobie różnie, komponowali „do szuflady”, nagrywali w swoich domowych, często amatorskich studiach, nadawali online ze swoich salonów albo kuchni (patrz: Michael McDonald).

Ten czas pandemicznego zatrzymania zaowocował wieloma naprawdę dobrymi płytami, które teraz powoli zaczynają pojawiać się na rynku. Jedną z nich jest najnowsze wydawnictwo Leo Sidrana, amerykańskiego multiinstrumentalisty, wokalisty, kompozytora, songwritera, aranżera i producenta muzycznego, zdobywcę Oscara (współprodukcja piosenki Al Otro Lado Del Rio do filmu Dzienniki motocyklowe). Ma na swoim koncie współpracę z wieloma artystami ze świata jazzu, muzyki pop czy muzyki latynoskiej, w tym z Steve Miller Band, który zamieścił na swojej płycie cztery piosenki autorstwa 15-letniego wówczas Sindrana. Młodziutki Leo wziął również udział w sesji nagraniowej tej płyty, grając na gitarze, perkusji i instrumentach klawiszowych.

Inny obszar jego aktywności, to tworzenie i produkowanie muzyki do telewizji i reklam, co nie przeszkadza mu być oryginalnym artystą i jest dowodem jego niezwykłej wszechstronności.

Płyta The Art Of Conversation, to zestaw 12 bezpretensjonalnych, wręcz intymnych piosenek, zaaranżowanych z niezwykłą starannością. Pomimo tego, że w nagraniu płyty wzięło udział ok 60 muzyków, całość brzmi w sposób wyważony i wręcz subtelny, co świadczy o kunszcie Sidrana.

Tym, którym spodoba się ta muzyka polecam jego płytę z 2018 r. – Cool School (The Music of Michael Franks). Kiedy patrzę na zdjęcie Sidrana, widzę skromnego faceta z Nowego Jorku, który wyglądem przypomina bardziej księgowego niż muzyka i tę skromność czuć w jego twórczości. Na swojej stronie internetowej napisał: – „I live in Brooklyn with my wife, our daughter, and a 12 pound poodle”. Czyż to nie urocze?

Polecam tę płytę zdecydowanie.

Jacek Bulak