Na początku roku wielu z nas zwraca się ku przyszłości z pytaniem, w którym nadzieja miesza się z obawami. Jaki będzie ten rok, który właśnie się zaczyna? 

Dwanaście miesięcy temu pytaliśmy tak samo i chyba nikt nie przypuszczał, jak trudny będzie to rok dla świata i dla nas wszystkich – a dla wielu wręcz tragiczny. 

Przyszłość jest tajemnicą i nie mamy na nią zbyt wielkiego wpływu. Nie pojawia się jako fakt, tylko przybiera kształt nadziei. Z jednej strony jesteśmy na nią skazani, z drugiej nie możemy bez niej żyć, bo kto nie ma przyszłości jest martwy. 

Przyszłość staje się widzialna, kiedy staje się teraźniejszością. Dlatego życzę wszystkim Czytelnikom bloga “W Kulturalny Sposób”, abyśmy umieli słuchać i rozumieć teraźniejszość, abyśmy w wydarzeniach, które przyjdą, jakiekolwiek będą – a wszyscy wiemy, że do przesadnego optymizmu nie mamy wielu powodów – potrafili rozpoznać znaki czasu, pociechę i ostrzeżenia.  

W gruncie rzeczy chodzi o to, aby nasze własne życzenia nie były tak głośne w swej szalonej pilności, abyśmy za bardzo nie przywiązywali się do swoich życzeń, ponieważ one zazwyczaj płodzą tylko iluzje. 

Ostanie kilka lat chyba dość skutecznie wyleczyły nas z szeregu iluzji. Pierwszą z nich było zuchwałe zaufanie w postęp nauki i techniki oraz w ludzkie umiejętności władania przyrodą. Pandemia rozprawiła się tym bez skrupułów. Drugą iluzją okazała się pycha, że możemy decydować o historii, o własnym losie i losie innych. To aroganckie zaufanie legło w gruzach po napaści Rosji na Ukrainę. Obie mrzonki potężny wiatr naszych czasów zabrał na cmentarzysko iluzji. 

A zatem, wydarzenia, które przyjdą, rozważajmy najpierw w głębi naszych serc i umysłów, aby we właściwym czasie stały się mądrością, która pokieruje naszym życiem. Tego życzę sobie i Państwu na ten nowy rok.

Robert Majewski