Franz Liszt. Septem Sacramenta. Sacred Works 1869-1884
Ensemble Gilles Binchois, Choeur Altitude, Cyprien Sadek – choirmaster, Kurt Lueders – harmonium, Dominique Vellard – direction

Evidence Classics 2022, TT: 68’00”

Płyta miesiąca Ukraina 1 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2 RM - Ukraina 2

Dominique Vellard occasionally searches beyond early music. These unexpected journeys are both wonderful and intriguing. Each of them confirms the impressive musicological and artistic preparation of the leader of the Ensamble Gilles Binchois. Definitely go on these journeys. They will undoubtedly expand your musical horizons, fragility and sensitivity

Dominique Vellard od czasu do czasu wygląda poza muzykę dawną. Te nieoczekiwane podróże są tyleż wspaniałe, co intrygujące. Każda z nich potwierdza imponujące przygotowanie muzykologiczno-artystyczne szefa Ensemble Gilles Binchois.

Dla wielu znawców aktywności stylistycznej ansamblu Vellarda płyta może być pewnym zaskoczeniem. Zespół znany z działalności na polu muzyki dawnej, nagle sięga po późnoromantyczny repertuar. Nie dziwmy się jednak. Choć kariera muzyczna Dominique’a Vellarda poświęcona jest głównie muzyce dawnej, pierwsze kroki w muzyce robił pod opieką chórmistrza z École Niedermeyer nie tylko w estetyce zorientowanej na dawnych mistrzów, ale i tej odziedziczonej po XIX wieku.

Francuski dyrygent od zawsze zajmuje się muzyka kościelną (chorał gregoriański, kompozycje szkoły Notre-Dame de Paris czy polifonia renesansowa). Śledzenie ewolucji muzyki kościelnej na przestrzeni wieków w naturalny sposób doprowadziło go do zainteresowania się różnymi obszarami repertuaru znacznie nam bliższego. Zbliżenie się do twórczości religijnej Liszta jest więc kolejnym krokiem w jego podróży przez historię muzyki sakralnej. Vellard wyruszył w tę podróż z zauważalnym entuzjazmem.

Liszt znał i podziwiał zarówno chorał gregoriański, jak i polifonię renesansową. Te wzorce nie przeszkodziły jego muzycznemu geniuszowi w stworzeniu formy muzyki kościelnej, która byłaby całkowicie oryginalna i odpowiednia dla katolickiego rytuału. 

Dominique Vellard na najnowszą płytę Ensemble Gilles Binchois (tym razem z udziałem chóru Altitude) wybrał utwory chóralne Węgra, w tym mało popularne Septem Sacramenta (Siedem Sakramentów Świętych).

Gdy niedawno rozmawialiśmy o tym nagraniu, Dominique Vellard powiedział mi, że jednym z powodów wydania albumu była inspiracja zainteresowaniami muzycznymi jego ojca. Ojciec monsieur Dominique’a uwielbiał Liszta i słuchał go pasjami. Praca nad repertuarem zbiegła się w czasie z jego śmiercią, która nastąpiła trzy lata temu. Przed śmiercią Paul Vellard nieustannie słuchał tych utworów. Ensemble Gilles Binchois bowiem zarejestrował je kilka lat wcześniej na koncercie w Ligugé (jak sądzę w wersji demo, bo nagranie płytowe datowane jest na rok 2021).

Geneza powstania kompozycji religijnych Franciszka Liszta na chór a capella lub chór z towarzyszeniem fisharmonii związana jest z kolejami życia kompozytora.

W połowie XIX wieku Franciszek Liszt był okrzyknięty pianistą nie mającym sobie równych. Jego błyskotliwa technika, płomienne interpretacje i pojedynki z największymi wirtuozami tamtych czasów sprawiły, że przez długi czas był niekwestionowaną „gwiazdą”. Mniej znany jest jednak jako kompozytor muzyki sakralnej, która jednak reprezentowała to, co w jego oczach było najdroższe.

Liszt od dzieciństwa był zanurzony w atmosferze pobożności. Katolicyzm zajmował ważne miejsce w jego rodzinnych Węgrzech, a wymiar religijny na zawsze pozostał filarem jego egzystencji. Dorobek kompozytora w tej dziedzinie obejmuje sześćdziesiąt osiem utworów.

Dopiero od 1856 roku Liszt zaangażował się w tę dziedzinę w sposób szczególny, traktując swoją działalność kompozytorską jako działalność kapłana i kaznodziei. W 1861 r. wyjechał do Rzymu, aby tam osiąść na stałe. Wkrótce przywdział sutannę i przyjął święcenia kapłańskie. Często spotykał się z papieżem Piusem IX i prowadził z nim długie dyskusje na temat reformy muzyki kościelnej. Dla Liszta utwory religijne stanowiły ważne badania nad językiem muzycznym: chciał odnaleźć istotę muzyki, aby oddać ją w służbę kultu.

Znając wcześniejsze życie Liszta – nie stronił od jego uciech – być może trudno zrozumieć ten zwrot. Jednak jego ekspiacja była szczera i niezmienna. Świadczą o tym słowa, które znajdziemy w jego testamencie:

„Nie, nigdy więcej, od siedemnastego roku życia, przez wszystkie liczne wady i błędy, które popełniłem, a za które wyrażam szczerą skruchę i żal, boskie światło Krzyża nie zostało mi całkowicie odebrane. Czasami nawet zalewało ono swoją chwałą całą moją duszę! Dziękuję za to Bogu i umrę z duszą przywiązaną do Krzyża – naszego odkupienia, naszego najwyższego błogosławieństwa”.

Osobowość taka jak Liszta nie mogła uniknąć konfrontacji z paradoksem dramatu ludzkości, uwikłanej między ogniem natchnienia a społecznym konformizmem, między sacrum a profanum, miedzy cielesnością a duchowością. Ostatecznie muzyka stała się dla niego przestrzenią zjednoczenia, pojednania z Bogiem. Liszt rzeczywiście znalazł w muzyce drogę zbawienia, nie dając się zdławić przez świat, a jednocześnie naprawdę do niego należąc. Jak sam powiedział: „Sztuka jest najpewniejszą drogą ucieczki od świata; jest też najpewniejszą drogą zjednoczenia się z nim…”.

Prezentowane nagranie jest doprawdy zachwycające. Ensemble Gilles Binchois i Choeur Altitude osiągają wyżyny nie tylko za sprawą interpretacji, która zrodziła się głowie Dominique’a Vellarda. Brzmienie obu składów obezwładnia jednorodnością i jakąś natchnioną mocą. W tę intensywną duchowość chóralnego przekazu znakomicie wpasowują się soliści. Wszyscy są świetni, ale moje serce skradli Anne-Marie Lablaude (Vellard) i znakomity bas Joel Frederiksen.

Podsumowując. Dominique Vellard wyrusza ostatnio w najróżniejsze muzyczne podróże. Niezależnie jednak w którą skieruje się stronę, pozostaje wierny sobie i autentyczny.

Zabierajcie się w te podróże koniecznie. Wrócicie z nich lepsi.

Robert Majewski