Burundi to kraj, który ukochał sobie bębny. Od kilku lat nad tą krainą bębnów jednak wiszą czarne chmury. W wyniku działań rządu Burundi, bębny zamiast łączyć, coraz częściej dzielą.

Dźwięk bębnów towarzyszył wszystkim ważniejszym uroczystościom. W roku 2017 rząd Burundi ograniczył używanie instrumentów jedynie do oficjalnych uroczystości i zabronił kobietom gry.

„Bębny to historia Burundi. Kto na nich gra, ma władzę i wolność” – mówi Oscar Nshimirimana, lider Royal Drummers of Burundi.

Organizatorzy prywatnych imprez, którzy planują występ tradycyjnych bębniarzy, muszą uzyskać zgodę rządu i uiścić opłatę za ten przywilej. Każdy kto złamie prawo, zapłaci grzywną w wysokości 500 dolarów. To ogromna kwota, biorąc pod uwagę, że Burundi jest w jednym z najbiedniejszych krajów świata. Według Banku Światowego PKB na mieszkańca w 2020 roku wyniósł 239 dolarów.

Zakaz gry na bębnach przez kobiety wyjaśnia Louis Kamwenubusa, sekretarz Ministerstwa Spraw Wspólnoty Wschodnioafrykańskiej, Młodzieży, Sportu i Kultury: „chodzi o zachowanie dziedzictwa i ochronę kultury Burundi. Kobiety od wieków nie były królewskimi perkusistkami, więc pozwolenie im na występ byłoby sprzeczne z długoletnią tradycją”.

Więcej można przeczytać tutaj.

Fot. Tchandrou Nitanga dla The New York Times