Arvo Pärt: Passio
Helsinki Chamber Choir, Nils Schweckendiek – violin
BIS Records 2021, TT: 71’33”
The spartan simplicity of Arvo Pärt’s „Passion” has an unimaginable emotional impact. The austerity of this music has reached a level of meditative quality rarely seen elsewhere
Pasja Janowa Arvo Pärta to kwintesencja jego stylu kompozytorskiego. Sam Pärt określił go słowem „tintinnabuli”, co z łaciny oznacza „mały dzwonek”. W tej stylistyce skomponowane zostały też jego najbardziej znane utwory instrumentalne, takie jak Fratres czy Tabula rasa. „Buduję z najbardziej elementarnego surowca — trójdźwięku, jednej wybranej tonalności. Trzy dźwięki trójdźwięku są jak dzwonki. I dlatego właśnie nazywam to tintinnabuli” – wyjaśnia kompozytor. Konsonansowa, wręcz eufoniczna harmonika, kontemplacyjny nastrój i prostota przejawiająca się na różnych płaszczyznach dzieła sprawiają, że kompozycje w stylu mają niezwykła siłę oddziaływania.
Pasja wg św. Jana jest właśnie taka. Nie znajdziemy w niej dynamiki pasji Bacha. Nie ma tu chórów (w oratoryjnym rozumieniu tego słowa), nie ma arii, nie ma orkiestry, nie ma wreszcie całego anturażu muzycznej retoryki, która u Bacha wzmacnia i podkreśla niemal każde zdanie Ewangelii. U Pärta organy, skrzypce, wiolonczela, obój i fagot towarzyszą niewielkiemu gronu śpiewaków. To wszystko. Ta spartańska prostota ma jednak niewyobrażalną siłę rażenia emocjonalnego. Surowość tej muzyki osiągnęła tu rzadko spotykany poziom medytacyjności.
Helsiński Chór Kameralny zna i potrafił wydobyć moc tej kompozycji. Po włączeniu klawisza „play” nie sposób się oderwać od głośników. Szef chóru, Nils Schweckendiek, wie jak zbudować napięcie i jak zahipnotyzować słuchacza. Jego wizja różni się nieco od trzech wcześniejszych nagrań tego utworu. Dobrze wypadają dłuższe pauzy, które następują po słowach Jezusa i ciepłe brzmienie chóru. Schweckendiekowi udało się odcisnąć swoje piętno na utworze. To cieszy, bo pierwsze nagranie Pasji, dokonane przez The Hilliard Ensemble, jest tak doskonałe, że trudno mi było sobie wyobrazić, że można inaczej. Okazuje się, że można.
Na osobne słowa uznania zasługuje Sampo Haapaniemi w roli Jezusa. Jego baryton jest urzekający – ciemny i głęboki jak morska toń. Nie gorzej wypadł tenor Martti Anttila jako Piłat. Szlachetna barwa i inteligentna interpretacja to najważniejsze cechy jego kreacji.
Robert Majewski