„Gdy przeprowadzano remont jej rodzinnego domu, zabrakło tapety. Ściany pokoju dziecięcego zostały więc wyłożone znalezionymi na strychu papierami. Okazało się, że to stare notatki ojca Sofii z kursów matematyki, na które uczęszczał w młodości. Dziewczynka zafascynowała się tajemniczymi symbolami na ścianie. Potrafiła wpatrywać się w nie godzinami. Matematyka ze ścian okazała się tak skomplikowana, że nie umiał jej wyjaśnić guwerner. Ale Sofia była ciekawską dziewczynką. Postanowiła sama rozwiązać tę zagadkę. Zdobyła podręcznik, który czytała ukradkiem pod kołdrą, bo jej ojciec uważał, że kobiety nie powinny zajmować się matematyką”.


Ta książka (wydana przez Wydawnictwo Marpress, przetłumaczona przez Karolina Drozdowska) jest jak sznurowadło w bucie małej dziewczynki, na którym zaplotła ona kilka supłów. Większych i mniejszych, skomplikowanych bardziej i mniej, do wyboru.


Jeden z supłów nawiązuje do Sofji Kowalewskiej, dziewiętnastowiecznej Rosjanki z polskimi korzeniami, jednej z pierwszych kobiet na świecie z tytułem profesora. Stykający się z nim supeł to historia współczesnej dziewczyny z Norwegii. Łączy je zamiłowanie do matematyki, duży talent i przywiązanie do mężczyzn potrafiących przysłonić cały świat/być tym światem. Rakel w swoim wybranku widzi nie tylko matematyczny autorytet, ale też „szaloną fantazję” i umiejętność „połaskotania jej duszy tak, jak chce być połaskotana”. Kogoś, kto potrafi krzyknąć do niej: „Miałaś rację, życie jest zbyt krótkie, by się nie kąpać na golasa!”. Problem w tym, że dziewczyna zatraca siebie z niezmiennym oddaniem, tymczasem źródło płynące z naprzeciwka wysycha coraz bardziej.


Inny supeł w tej powieści Klary Hveberg z Molde („Moll? De? Brzmi zupełnie jak d-moll. – To najsmutniejsza ze wszystkich tonacji – mówi David”) jest pochwałą dla matematyki. Dostrzegania jej wszędzie, na przykład w ciele („Matematyk kochający wszystkie jej krzywe. Mówiący, że łuk wnętrza jej uda doprowadza go do szaleństwa”); również w muzyce i w słowie pisanym. Rakel zastanawia się, czy całe jej życie nie sprowadza się przypadkiem do poszukiwania piękna choćby w matematyce, w literaturze i muzyce: „Czuję, że uprawianie matematyki i tworzenie literatury to formy działalności blisko ze sobą spokrewnione. Pisarze są poetami we wszechświecie języka, matematycy zaś próbują odnaleźć poezję w języku wszechświata”.


Supeł jeszcze inny łączy w sobie więź córki z jej ojcem, którego ona uważa na największe dobro w swoim życiu. Siłę tej relacji widać choćby wtedy, gdy wspólnie zasiadają do pianina, a ich dłonie zaczynają dotykać klawiszy: „Rakel uwielbia na nie patrzeć, gdy unoszą się nad klawiszami pianina, wypełniając cały salon Bachem. Najbardziej lubi preludium chorałowe, które nazywa się >>Ich ruf zu dir, Herr Jesu Christ<<. Tata bierze ją czasem na kolana i grają razem >>Inwencje dwugłosowe<< Bacha. Rakel wygrywa wyższy głos prawą ręką. Tata – głos niższy, ręką lewą. Zupełnie, jakby ich dłonie prowadziły ze sobą rozmowę i się zgadzały”.


Ta książka ma też supeł w formie interesujących myśli autorki („Jeśli istnieje jakiś Stwórca, jednym z jego najlepszych pomysłów było umieszczenie dzieciństwa na początku życia, tak że człowiek ma potem do czego wracać myślami”) i ciekawego posłowia autorstwa wspomnianej Karolina Drozdowska. Można się z niego dowiedzieć na przykład, czym jest nurt „literatury rzeczywistości” i co łączy „Oprzyj…” z fraktalem. Dodatkowy plus dla niej za zdanie: „Rakel jest w jego gabinecie regularną gościnią”.
W każdym razie ta powieść jest jeszcze jednym dowodem, że nie istnieje matematyczny wzór na udany związek dwojga ludzi raz na zawsze. Dlatego trzeba się starać każdego kolejnego dnia swojego życia. Chyba że tworzy się supeł na kształt węzła gordyjskiego, wtedy trzeba pójść w ślady Aleksandra Macedońskiego. Żeby to tylko było takie proste, chwycić za miecz i przeciąć ten węzeł…


„Może być kochanym to tak, jakby ktoś robił na nas zbliżenie? Wyruszał w nieskończoną podróż do naszego wnętrza, dostrzegając piękno, które nas wypełnia? I dowiadujesz się, że jesteś całym wszechświatem, pełnym egzotycznych kształtów, z coraz to nowszymi kopiami samej siebie, tyle że nieco przekręconymi. Te kopie są jak fantazyjne wariacje na znany temat, oglądany pod kątami, o których istnieniu nawet nie wiedziałaś”.

Rafał Kowalski

Klara Hveberg (tłum. Karolina Drozdowska), Oprzyj swoją samotność o moją, Wydawnictwo Marpress 2021, s. 328