Znakomita francuska dyrygentka Nathalie Stutzmann w wywiadzie dla „New York Timesa” lekko zdyskredytowała muzyków orkiestr operowych: „Nie ma nic nudniejszego niż bycie muzykiem orkiestry operowej i przebywanie na tyłach jaskini, nie mając pojęcia, co dzieje się na scenie”.
Na odpowiedź muzyków Metropolitan Opera nie trzeba było długo czekać:
W niedawnym, skądinąd znakomitym artykule w New York Times, o innowacyjnej nowej produkcji „Czarodziejskiego fletu” w Met, byliśmy zdumieni, czytając uwagi naszej gościnnej dyrygentki, że Met Orchestra może się nudzić grając w kanale orkiestrowym.
„Nie ma nic nudniejszego niż bycie muzykiem orkiestry i przebywanie na tyłach jaskini, nie mając pojęcia, co dzieje się na scenie. Czy możesz sobie wyobrazić spędzenie trzech lub czterech godzin, pięć dla Wagnera, na dnie kanału, nie mając pojęcia, co dzieje się nad tobą?„
Nasz czas spędzony w kanale dla orkiestry nie jest zwykłym doświadczeniem, a miejsca pracy nie uważamy go za jaskinię. Choć może nie widzimy tego wielkiego wizualnego spektaklu, rozgrywającego się nad nami, dokładnie wiemy, co dzieje się na scenie. Chcemy podkreślić pasję, jaką czujemy do naszego rzemiosła i ogrom przygotowań, które podejmujemy, aby mieć głęboką wiedzę o tym, czego nie widać. Studiujemy partyturę, streszczenie fabuły i jesteśmy w pełni świadomi naszej roli w danym momencie – czasem wspierającej, czasem solistycznej. […] Krótko mówiąc, nie jesteśmy znudzeni, ale raczej podekscytowani. Jesteśmy niezmiernie dumni z możliwości wspierania największych światowych gwiazd operowych, jak i bycia jedną z największych światowych orkiestr.