W dużym wywiadzie dla THR  Quincy Jones, wielki hollywoodzki kompozytor i aranżer, mówi o o swojej karierze, spotkaniach ze Strawińskim, Michaelu Jacksonie i dlaczego nie chciałby pracować z Elvisem. Oto kilka wyjątków z tej rozmowy:

Bardzo wcześnie uświadomiłem sobie, dlaczego Bóg dał nam dwoje uszu i jedne usta. Po prostu chce, żebyśmy słuchali dwa razy częściej niż mówimy, inaczej dałby nam dwoje ust, a nie dwoje uszu.

Istnieje 12 nut, które krążą po wszechświecie od 720 lat i mamy te same 12 nut, które mieli Brahms, Bach i Beethoven.

Kiedy przeniosłem się do Paryża w 1957 roku i studiowałem u Boulanger, codziennie widywałem Strawińskiego. On też przychodził do niej.

Co wziąłeś ze świata muzyki klasycznej?

Kontrapunkt, strukturę, zasady i lewą półkulę. Prawa półkula mózgowa odpowiada za odczuwanie emocji, prawda? Musimy nauczyć się wszystkiego o muzyce, bo to najbardziej fantastyczny, magiczny prezent. Wiesz, że ludzie nie mogą żyć bez muzyki i wody? Czy mógłbyś żyć bez muzyki? Bo ja nie…

Czy kiedykolwiek pracowałeś z Elvisem?

Nie. Nie pracowałbym z nim.

Dlaczego nie?

Pisałem aranżacje dla Tommy’ego Dorseya. Było to w latach pięćdziesiątych. Gdy nagrywaliśmy, do studia wszedł Elvis, a Tommy powiedział: „Nie chcę się z nim grać”. Był rasistą. Ale dosyć już, nie chcę o tym gadać. 

Więcej przeczytasz tutaj.