Księga Miłosierdzia Cohena to prawdopodobnie jedna z najkrótszych książek świata, którą można czytać przez całe życie z rosnącym uwielbieniem. W Polsce ukazała się w 2017 roku, 34 lata po swej kanadyjskiej premierze. Autorem kongenialnego przekładu jest Daniel Wyszogrodzki.

Polskie wydanie zapoczątkował mały skandal. Ostatecznie książkę opublikował Rebis, który sprzątnął sprzed nosa prawa do wydania Biuru Literackiemu. Dla czytelnika ma to niewielkie znaczenie, ponieważ w obu przypadkach i tak chodziło o to samo tłumaczenie. A Wyszogrodzki to wyśmienity translator w „dziedzinie” Cohena. Jego wcześniejsze przekłady uchodzą za wybitne. Tak jest i tym razem.
– Książka dokumentuje ważny dla artysty okres „przejściowy” i to w wielu aspektach. Cohen kończył 50 lat, a wiek to u mężczyzny niełatwy, często rozrachunkowy. Zwłaszcza u mężczyzny świadomego upływu czasu, oddającego się autorefleksji – powiedział w rozmowie ze mną Daniel Wyszogrodzki. A sam Leonard Cohen zwierzył się swojemu biografowi, Irze Nadelowi, że odkrył wtedy odwagę zapisywania swoich modlitw: – Poczułem potrzebę zanurzenia się w źródle miłosierdzia. Uznałem, że akt pisania będzie najwłaściwszą formą modlitwy.
Księga Miłosierdzia jest chyba najbardziej żydowską książką Cohena i zawiera wiele aluzji do źródeł żydowskich, takich jak Tanah (Biblia Hebrajska), Talmud czy Zohar. Mówiąc o przyczynach napisania tej książki, Cohen powiedział: „Chciałem afirmować tradycje, które odziedziczyłem”. A zatem w tych tekstach możemy odnaleźć również symbolikę chrześcijańską i elementy buddyjskie. Wszystkie trzy wielkie kultury spaja bogate doświadczenie życiowe poety.
Pomimo współobecności tradycji żydowskiej, chrześcijańskiej i buddyjskiej, judaizm jest tu odczuwalny najsilniej. Księga Miłosierdzia jest zbiorem 50 tekstów (tyle samo tekstów, co przeżytych lat), mających charakter religijnej prozy poetyckiej. Niektóre są bardzo krótkie, inne nieco dłuższe. Są podzielone nierównomiernie między pierwszą częścią (psalmy 1-26) i drugą (psalmy 27-50). Ilość tekstu jest mniej więcej podobna w obu częściach. Być może nierównomierny podział wynika z estetyki Zen, która preferuje asymetrię. Być może jednak podczas lektury odkryjemy inne przyczyny podziału.
Przyjmuje się, że teksty wypełniające Księgę Miłosierdzia to w istocie współczesne psalmy. Całość przesiąknięta jest judeochrześcijańskimi obrazami i biblijnymi odniesieniami. Stopień nawiązań do Biblii jest tak duży, że prawdopodobnie ktoś, kto słabo zna Stary Testament, może mieć trudności z odbiorem książki.
Miłosierdzie jest słowem, którego Cohen używał bardzo często. Warto zauważyć, że tytuł oryginalny Book of Mercy nie poprzedza rodzajnik „the” – a tak zazwyczaj w języku angielskim rozpoczyna się podobne frazy. Dzięki temu zabiegowi zyskujemy różne możliwości interpretacji samego tytułu. Może to być księga o miłosierdziu, księga obdarzająca miłosierdziem lub księga o naturze miłosierdzia.
W niektórych religiach miłosierdzie kojarzy się z figurami kobiecymi: Najświętszą Maryją Panną w chrześcijaństwie lub Kannon Bosatsu w japońskim buddyzmie. W judaizmie, a także w islamie, to sam Bóg jest miłosierny. W obu tych religiach kobiecy aspekt boskości został zneutralizowany na rzecz ścisłego monoteizmu, ale mitologiczne podteksty nadal istniały i wybuchały, szczególnie w kabale. Piszę o tym, bo warto podczas lektury dostrzec, w jaki sposób Cohen odnosi się do pierwiastka męskiego i kobiecego.
Jeśli zna się piosenki albo inne teksty Cohena, bez trudu można rozpoznać w psalmach wiele tematów i motywów wspólnych dla jego twórczości. Cohen pisze o bólu, duchowych torturach i religijnej niepewności. Inne teksty przenika rozpacz, wściekłość i mrok. Wszystko to jednak jest szalenie wciągające i niebywale szczere. Leonard Cohen jest szczególnym przykładem poety nierozerwalnie związanego ze swoją poezją.
Oddajmy na koniec głos Danielowi Wyszogrodzkiemu, który tak podsumował tę niezwykła książkę:
Można powiedzieć, że dziś znamy Cohena lepiej, niż on sam znał siebie, pisząc swoje natchnione psalmy. W takim samym stopniu religijne, co świeckie, raz czołobitne, raz bluźniercze. Jedno się z pewnością nie zmieniło – głębokie oddziaływanie tych wierszy, ich podskórny przekaz. Bo jest to zapis pięćdziesięciu medytacji, mrocznych objawień człowieka, poszukującego duchowości w świecie i w czasie niemal duchowości wyzbytym. Leonard Cohen zaprasza do swojego labiryntu każdego współczesnego czytelnika, który – w Beckettowskiej pustce świata wyczerpanego – odważy się powiedzieć: „Błogosławiony bądź, który tworzysz i niszczysz, który sądzisz niezliczone światy, który osądzasz miłosiernie obecne czasy”.
Robert Majewski
Leonard Cohen (przeł. Daniel Wyszogrodzki), Księga miłosierdzia, Wydawnictwo Rebis 2017, s. 116
Pierwotnie tekst ukazał się 7 grudnia 2017 roku na łamach Gazety Wyborczej Płock.
Fot. Leonard Cohen i Daniel Wyszogrodzki (ARCHIWUM DANIELA WYSZOGRODZKIEGO)
Absolutnie przecudownego i dla mnie już teraz nieśmiertelnego Leonarda nie znałem od tej strony. Był , a właściwie jest jednym z najcudowniejszych pieśniarzy w świecie. Zawsze tylko brakowało mi tekstów po polsku. Moim najcudowniejszym Cohenem w Polsce https://www.youtube.com/watch?v=NJsie_BXB9U&list=PLABB0C17DF96AE0A2 był niestety już także nieżyjący Maciek Zembaty.
PolubieniePolubione przez 1 osoba