Les Vergers Musicaux – The Musical Orchard
Lux Beata, Fredrik Hildebrand – direction
Label Flora 2023, TT: 57’38”

The most important aesthetic and artistic category that Lux Beata’s musicians set in motion is a peculiar ‚homogeneity’. However, it is not the homogeneity of each musical element taken separately (although, of course, the sound is wonderfully coherent), but a complete, holistic homogeneity. This homogeneity does not enclose itself in the armour of a rigorously enforced order; on the contrary, it remains completely open, it does not restrain, it even gives a sense of greater support for partners, loosens and frees invention, makes the music sing, enlivens and ‚deschematises’ it. Finally, it shapes a specific form of responsibility, where artistic freedom becomes a call to respect partners and cultures, to listen to each other and to self-restraint that can contribute to the success of the ensemble. This brings us to perhaps the biggest revelation I experienced while listening to this album. These are not songs with beautifully played melodies and wonderful accompaniment. In fact, they are real ‚ensemble’ concerts, a genuine meeting in a musical garden.

There is a constant dialogue between the artists, someone is constantly commenting on somebody, someone is persistently suggesting something to someone else, putting in their ‚two cents’, showing their world and inviting them in. During this musical feast all musicians remain themselves and, at the same time, each of them follows the companion. The result is not only a very successful recording, but, above all, a great and continuous transfiguration of musical worlds.

Idę o zakład, że w Polsce mało kto zna belgijski zespół muzyki dawnej Lux Beata. Jego szefa, urodzonego w Sztokholmie Fredrika Hildebranda, już bardziej – grał bowiem Philippem Pierlotem (Ricercar Consort), Aline Zylberajch i naszą {OH!} Orkiestrą Historyczną. Nadeszła najwyższa pora, aby nadrobić zaległości. Ich debiutancki album, który ukazał się staraniem mniej znanego wydawcy Flora (labelflora.be), potwierdza moją teorię, że prawdziwe perły można znaleźć również poza głównym nurtem wydawniczym. 

Lux Beata działa od kilku lat, ale dopiero teraz zdecydowali się na wydanie płyty. Zatytułowali ją Les Vergers Musicaux – The Musical Orchard (Muzyczny sad). Album łączy dwa repertuary – muzykę Neapolu z początku XVII wieku z tradycyjnymi melodiami ormiańskimi. Oba światy występują na płycie zarówno osobno, jak i w dialogach. 

“Pomysł Muzycznego Sadu wziął się z symboliki owoców i ogrodów, występujących w obu kulturach – pisze w omówieniu nagrania Fredrik Hildebrand – z wszechobecnym giardino armonico w muzyce XVII-wiecznych Włoch i owocami granatu i drzewami morelowymi Armenii. Przenikają one kulturę na wszystkich poziomach – od kolorów tradycyjnych strojów, przez jedzenie, aż po kształt i brzmienie instrumentów muzycznych”. 

Prezentowana na płycie muzyka obejmuje 900 lat historii: od jednogłosowych pieśni średniowiecznych (tagh) Grigora Narekatsiego z końca X wieku po niezwykle popularną w Armenii pieśń Amen hayr sourp Makara Jekmaliana, napisaną w drugiej połowie XIX wieku. Oczywiście cały program przełożono na język instrumentów z wykorzystaniem consortu viol, potrójnej harfy, duduka i tarhu. Szczegółowe i wnikliwe omówienie programu można znaleźć w książeczce dołączonej do nagrania (tutaj). 

Najważniejszą kategorią estetyczną i artystyczną, którą uruchamiają muzycy Lux Beaty jest swoiście pojęta “jednorodność”. Jednak nie jest to jednorodność każdego wziętego z osobna elementu muzycznego (choć rzecz jasna brzmienie jest cudownie spójne), ale jednorodność kompletna, holistyczna. Ta jednorodność nie zamyka się w pancerzu rygorystycznie egzekwowanego porządku, a przeciwnie, pozostaje całkowicie otwarta, nie krępuje, daje nawet poczucie większego oparcia w partnerach, rozluźnia i uwalnia inwencję, rozśpiewuje muzykę, ożywia ją i ”odschematyzowuje”. Kształtuje na koniec specyficzną formę odpowiedzialności, gdzie wolność artystyczna staje się wezwaniem do szanowania partnerów i kultur, do słuchania się nawzajem i do samoograniczania tam, gdzie może to przyczynić się do sukcesu zespołu. W ten sposób docieramy do największego może objawienia, którego doznałem podczas słuchania tej płyty, a mianowicie, że to nie są utwory z pięknie zagranymi melodiami i wspaniałym akompaniamentem. Tak naprawdę to prawdziwe mini koncerty “zespołowe”, prawdziwe spotkanie w muzycznym ogrodzie. 

Między artystami słychać nieustanny dialog, ciągle ktoś kogoś komentuje, ciągle ktoś komuś coś podpowiada, wtrąca swoje “trzy gorsze”, pokazuje swój świat i zaprasza do niego. Każdy z muzyków podczas tej muzycznej biesiady pozostaje sobą i jednocześnie podąża za towarzyszem. W efekcie otrzymujemy nie tylko bardzo udane nagranie, ale przede wszystkim wielkie i nieustanną transgresję obu muzycznych światów. 

Robert Majewski © 2023