Eros & Subtilitas
Tasto Solo, Guillermo Pérez – direction

Alia Vox 2023, AV9952, TT: 65’32”

Anyone who has met the Tasto Solo is accustomed to their phonographic restraint. Quality, not quantity! – this is the artistic manifesto of the ensemble. At last we have their latest album. The expressive rhythmics, the bouncy, light, gently feisty and individually gifted interpretations are delightful. I like this album very much and will welcome further Tasto Solo album.

Kto poznał zespół Tasto Solo, ten zdążył się przyzwyczaić do ich wstrzemięźliwości fonograficznej. Jakość, a nie ilość! – oto manifest artystyczny ansamblu. Wynika z niego, że nagrywają płyty, jedynie wtedy, gdy maja coś ciekawego do powiedzenia. Więc jeśli pojawi się coś nowego – a szczególnie gdy pieczątkę (tym razem wydawcy) postawi sam Jordi Savall – to nie ma zmiłuj. Inne nowości mogą poczekać. A zatem wszystkie uszy na pokład.

Tym razem zespół Guillermo Péreza przenosi nas do XVI-wiecznych Włoch. Jego intencją było uchwycenie chwili, kiedy obok stałego rozwoju sztuki wokalnej nastąpił szalony i bezprecedensowy rozkwit praktyki gry na instrumentach.

Głos ludzki uważny był i jest za najdoskonalszy z instrumentów. Inne powinny go naśladować. To truizm i jedynie „akademicka prawda”. W istocie odkrycia muzykologiczne, rekonstrukcje instrumentów dawnych i ponowne odkrywanie technik gry na tych instrumentach, sprawiły, że bardziej rozumiemy muzykę dawną – zarówno wokalną, jak i instrumentalną. Krótko mówiąc, instrumenty i ludzki głos unoszą się w nieustannym tańcu, są partnerami w niekończącym się dialogu.

XVI-wieczne Włochy były szczególnym gruntem dla owego dialogu. Obecność praktyk wokalnych w życiu muzycznym tej kultury jest powszechnie znana. Tymczasem w 1564 roku pojawia się drukiem zbiór Capricci in Musica a Tre Voci Vincenzo Ruffo, w którym po raz pierwszy użyto terminu capriccio dla nazwania kompozycji instrumentalnej. Dla Guillermo Péreza ten zbiór jest swoistą cezurą, od której rola muzyki instrumentalnej zyskuje na znaczeniu.

Kaprysy Ruffo są kolekcją dwudziestu trzech utworów muzycznych, pozbawionych tekstu, i jedocześnie przykładem mistrzostwa w sztuce renesansowego kontrapunktu. Melodie, które kompozytor wykorzystał są albo oryginalnymi pomysłami o sugestywnych tytułach (La Disperata, El Cromato, El Pietoso), albo zapożyczonymi z współczesnych mu madrygałów, głównie o tematyce miłosnej, np. Dormendo un giorno Verdelota i O felici occhi miei Arcadelta. Ruffo zastosował w nich subtelny, ale zarazem zawiły język rytmiczny, przywołując estetykę późnego średniowiecza. Wiedzę o niej zawdzięczał swojemu nauczycielowi Biagio Rossetto, dobrze obeznanemu w średniowiecznych teoriach.

W książeczce dołączonej do płyty znajdujemy też inną ważną informację. Otóż, Ruffo dedykując Kaprysy Markowi Antonio Martinengo, hrabiemu Villachiara i wybitnemu muzykowi amatorowi, wspomina o złożoności tych utworów i wskazuje ich wysoki poziom wirtuozerii. Kompozytor miał na myśli zarówno trudności techniczne utworów, jak wyrafinowany styl, wymagający od muzyka ponadprzeciętnej elastyczności. Co zaskakujące, Ruffo wspomina o istnieniu swoich Capricci przed ich wydaniem z 1564 roku, pisząc, że słyszał, jak Martinengo „śpiewa je tak pięknie”. A zatem, czy wykonywano je zarówno wokalnie i instrumentalnie?

Dwuznaczność „śpiewności” rodzi przestrzeń nie tylko tę rozległą w tamtych czasach między tradycją pisaną a niepisaną. „Śpiewnie” może przecież też grać. To wszystko sprawiło, że Tasto Solo postanowili pokazać kaprysy, madrygały i tańce renesansowe w dialogu. A właściwie w dialogach: tym najbardziej oczywistym – głos ludzki i instrumenty; i tym bardziej subtelnym, zachodzącym wewnątrz utworów, którego muzycznym krwiobiegiem jest kontrapunkt.

Jak łatwo się domyślić na płycie Eros & Subtilitas dominują instrumenty i utwory instrumentalne. Głos i repertuar wokalny jest jedynie dopełnieniem, ale to właśnie on nadaje pełny sens projektowi. W madrygałach Verdelota, Ruffo, Arcadelta i Gero (a także w trzech parach pawan i sartarello, pochodzących z innego zbioru Castell’ Arquato) zachowany został głos górny (śpiewany lub grany), pozostałe głosy polifonii przekształcono w akompaniament. Ten sposób realizacji, zrodzony w średniowieczu, demonstruje praktykę wykonywania melodii akompaniowanej w renesansie. Jak wiemy, później chętnie skorzystała z tej praktyki opera.

Tak oto powstała estetyka w pełni eksponująca ekspresyjność głosu solowego, z całym jego charakterem i elastycznością. Była to swoista alternatywa dla innych ówczesnych sposobów śpiewania polifonii a cappella. Warto jednak pamiętać, że poziom integracji głosów i instrumentów jest bardzo różny – od dość luźnego, po bardzo ścisły. Przykładem tego „zlania” w jedna całość jest ostatni utwór na płycie. Da bei rami scendea jest punktem kulminacyjnym albumu. W tym madrygale głosy oryginalnej kompozycji Arcadelta nakładają się i przeplatają z głosami rekompozycji Ruffo. A wszystko po to, aby uczcić „panowanie miłości” – zarówno tej, o której mówi nam tekst utworu, jak i tej między głosami i instrumentami. Przy okazji – nie wyłączajcie odtwarzania po czwartej minucie. Cierpliwi zostaną wynagrodzeni ukrytą ścieżką.

Ja wspomniałem na początku, Tasto Solo wydają płyty rzadko, ale te które znam, są wyjątkowej urody. Guillermo Pérez może nie jest typem muzycznego ekscentryka, jednak synteza muzycznych jakości, która cechuje jego artystyczna drogę, brzmi znakomicie. Wyrazista rytmika, sprężyste, lekkie, delikatnie zadziorne i obdarzone indywidualnością interpretacje są zachwycające. Bardzo mi się podoba ta płyta i każdy następny album Tasto Solo będę witał z radością.

Płytę można kupić tutaj albo tutaj.

Robert Majewski © 2023