Kiedy kilka dni temu zacząłem się zastanawiać jakie płyty wydane w 2023 roku zrobiły na mnie największe wrażenie, które z nich warte są umieszczenie w corocznym podsumowaniu, doszedłem do smutnego wniosku, że nie mam chyba wielkiego wyboru. Artyści, których kocham jakoś nie byli zbyt płodni w mijającym roku. Po „covidowym” wysypie wielu znakomitych nagrań w 2022 roku, rok 2023 (oczywiście moim subiektywnym uchem) jest znacznie pod tym względem uboższy. Ma to jednak też i swoje dobre strony – można z nadzieją patrzeć w nadchodzący rok.
Muzyka z poniższego zestawienia pochodzi bardzo często z różnych i odległych od siebie muzycznych parafii, ale takiej właśnie muzyki na co dzień słucham.
Kolejność wybranych przez mnie płyt jest przypadkowa.
1. Peter Gabriel – „i/o”
Najnowsza muzyka Petera Gabriela jest inteligentna, pełna siły i piękna, prowokująca do nie zawsze optymistycznych refleksji, napisana przez dojrzałego, świadomego twórcę, które wie, co chce powiedzieć światu. To muzyka przeznaczona dla dorosłych odbiorców. Materiał potwierdza również po raz kolejny niezwykłą zdolność Petera Gabriela do pisania znakomitych piosenek.
2. Chris Botti – „Vol.1”
Na swojej najnowszej płycie trębacz bierze na warsztat takie klasyki, jak Bewitched, Bothered and Bewildered, Someday My Prince Will Come, Blue In Green, Fix You (z repertuaru Coldplay) czy My Funny Valentine z przyprawiającym o „gęsią skórkę” i wzruszenie skrzypcowym solo Joshua Bella.
3. The Rolling Stones – „Hackney Diamonds”
Nowa muzyka Stonesów brzmi niezwykle świeżo i nowocześnie, ale z szacunkiem do rockowej tradycji i muzycznego, ponad 60-letniego doświadczenia członków zespołu. Na płycie występują gościnnie m.in. Elton John, Stevie Wonder, Lady Gaga, Paul McCartney i były wieloletni basista zespołu Bill Wyman. W dwóch nagranych wcześniej utworach zagrał nieżyjący od dwóch lat Charlie Watts.
4. Dominic Miller – „Vagabond”
Dominic Miller – „Nigdy nie było moją intencją stworzenie albumu gitarowego. Dzięki niesamowitym wokalistom, z którymi pracowałem przez lata, postrzegam siebie bardziej jako autora utworów instrumentalnych. I tak jak oni, widzę, że moją misją jest otaczanie się najlepszymi muzykami, którzy rozumieją ich narrację. Cieszę się, że do Vagabond udało mi się zebrać odpowiedni skład.”
5. Marc Jordan – „Waiting For The Sun To Rise”
Najnowsza, 15 studyjna płyta, zatytułowana Waiting For The Sun To Rise, to powrót artysty do autorskich kompozycji, choć w zestawie dwunastu utworów znajdują się dwa covery: The Downtown Lights zespołu The Blue Nile i wielki przebój duetu Tears For Fears Everybody Wants to Rule the World, w niezwykłej urody smooth jazzowej aranżacji.
6. Wolfgang Haffner – “Silent World”
Wszechstronność Haffnera, jako muzyka słychać na tej płycie w każdym jej fragmencie. Jest tu mnóstwo współczesnego jazzu z kręgu określanego jako tzw. „contemporary jazz”, muzyki fusion, world music, a niektóre z utworów mógłby być niezwykłej urody piosenkami. Kompozycje skąpane są w subtelnie podanej elektronice, która tu brzmi akustycznie i wręcz analogowo. Cały materiał na płycie zaaranżowany jest niezwykle delikatnie, mnóstwo tu powietrza i bezkresnej muzycznej przestrzeni.
7. Steve Lukather – „Bridges”
Z najnowszą płytą Bridges Steve’a Lukathera jest jak z zamawianiem tej samej, doskonałej potrawy w ulubionej restauracji, do której chodzimy od lat. Niby za każdym razem wiemy, co dostaniemy na talerzu, ale zawsze wpadamy w zachwyt, gdy to się stanie i… ciągle chcemy tam wracać.
8. Dave Matthews Band – “Walk Around The Moon”
Ten album, to bardzo urozmaicony zestaw, z utworami o folkowym, balladowym, intymnym charakterze („Singing From The Windows”), przez gęsto zaaranżowane z mocną funkową sekcją dętą, mocnym groovem i połamanym rytmem (Break Free), po nostalgiczne i trochę ponure (Monsters), pretensjonalnie z pozoru brzmiące, w powszechnie znanym harmonicznym schemacie C-a-F-G (The Ocean and The Butterfly), aż po kipiące rockową energią (The Only Thing).
9. Trevor Horn – „Echoes: Ancient and Modern”
Słuchając płyty Echoes: Ancient and Modern, przychodzi mi do głowy stare powiedzenie, że najbardziej lubimy piosenki, które już znamy i coś w tym jest. Pomimo tego, że piosenki na tej płycie rozpoznajemy prawie od pierwszych dźwięków, ale to właśnie dzięki kunsztowi Horna nabrały one zupełnie nowego wyrazu i smaku.
10. Lars Danielsson – „Symphonized”
Muzyka Larsa Danielssona jest pełna orkiestrowego rozmachu, ale i niezwykłego muzycznego żaru, chwilami wręcz brzmi filmowo, w stylu dokonań Ennio Morricone. Aranżacje mają tu różną fakturę, raz są niezwykle dynamiczne, żeby po chwili wzruszać niezwykłej urody liryzmem i subtelnością. Daleko jej do skandynawskiego chłodu i charakterystycznego dla północnych krańców Europy dystansu.
11. Eva Cassidy – „Can Only Be Me”
Kiedy słucham Evy Cassidy z towarzyszeniem londyńskich symfoników nie potrzebuję zastanawiać się, dzięki jakiej technice powstała ta niezwykła płyta. Mam ściśnięte gardło i płyną łzy wzruszenia, kiedy krystalicznie czysty i pełen emocji głos Evy śpiewa takie klasyki, jak Autumn Leaves, People Get Ready, Time After Time, czy Ain’t No Sunshine.
12. Grażyna Auguścik – “2 The Light”
Najnowsza płyta Grażyny Auguścik, to zbiór świetnie napisanych (wokalistka jest autorką wszystkich kompozycji na płycie), błyskotliwie zaaranżowanych i światowo brzmiących utworów, które dzięki kunsztowi i muzykalności wokalistki wznoszą na wyżyny jazzową wokalistykę.
