To było wczesną wiosną. Pędziłem spóźniony na jakiś pogrzeb. Skróciłem więc drogę i szedłem na przełaj, przez park. Nagle poczułem, jak kawał patyka chlusnął mnie w twarz. Ki diabeł? – pomyślałem, przecież nie przedzieram się przez chaszcze.
Spojrzałem w górę. Kilka metrów nade mną siedział sobie gawron i przyglądał mi się z uwagą. Widocznie uznał, że wdarłem się na jego terytorium, i próbował mnie stamtąd przegonić.
W Radzanowie są ich tysiące. W parku i w okolicach na każdym drzewie zbudowały po kilkanaście gniazd. Sąsiedztwo takiej kolonii bywa uciążliwe. Od wczesnej wiosny panuje tam zgiełk i wrzask, kiedy ptaki nawołują partnera albo kłócą się o podkradane sobie gałązki. Jeszcze mniej sympatii przysparza gawronom fakt, że nie zwracają większej uwagi na to, gdzie lądują ich odchody. Mówi się, że jak ptak na kogoś narobi, to przynosi szczęście. Jeśli tak, to Radzanowo jest pełne szczęściarzy.
Od czasu do czasu ten gawroni rwetes wkurza ludzi mieszkających w pobliżu. Słychać wtedy wybuchające petardy. Ptaki podrywają się, tysięczną czarną chmurą krążą nad wsią i spokojnie wracają do gniazd.
Ktoś kiedyś chciał je przegonić. Na kilka dni zatrudniono sokolnika. Ptaszysko uniosło się nad parkiem, a po chwili zwiało gdzie pieprz rośnie. Kolonia gawronów zgodnie je przepędziła. Podobno skuteczniejsze byłyby dwa sokoły zatrudnione na trzy miesiące. Tyle że to kosztowna usługa. Nikt nie chciał wyłożyć prawie czterdziestu tysięcy złotych.
Jesienią gawrony bałaganią w ludzkich obejściach. Siadają na dachach domów i zrzucają po nich orzechy. Z tarasów i podjazdów zrobiły sobie dziadki do orzechów. Inne siadają nad ulicami i zrzucają orzechy pod koła jadących samochodów.
To bardzo inteligentne ptaszyska. Ornitolodzy twierdzą wręcz, że należą do intelektualnej śmietanki wśród ptaków. W jednym z badań naukowcy postawili przed nimi zadanie polegające na ciągnięciu za sznurki – tak aby przyciągnąć oddaloną platformę z jedzeniem. Sznurki były dwa. Aby dostać się do nagrody, trzeba było je ciągnąć jednocześnie. Wkrótce gawrony opanowały tę sztukę. Potem zmodyfikowano test tak, że do pozyskania jedzenia trzeba było współpracy dwóch ptaków. Każdy miał ciągnąć za jeden sznurek. Gawrony i z tym sobie poradziły. Najlepiej szło im, kiedy za partnera miały osobnika, z którym dobrze się dogadywały.
Relacje społeczne odgrywają dużą rolę w ich życiu. Samce i samice łączą się w pary na całe życie. Oboje rodzice solidarnie uczestniczą w wychowaniu potomstwa. W przyrodzie takie zjawisko należy raczej do rzadkości.
Nikt, kto zobaczy tysięczne stada gawronów nad Radzanowem, nie może uwierzyć, że to gatunek narażony na wyginięcie. Ale tak rzeczywiście jest. W ciągu dwóch dekad ich liczebność spadła o ponad połowę. Tępienie i płoszenie to niejedyne zmartwienie gawronów. Intensyfikacja rolnictwa i zanikanie łąk oraz pastwisk sprawiają, że ptakom tym kurczą się obszary, na których mogą zdobywać pożywienie.
Powinniśmy się nauczyć je doceniać, zanim na dobre znikną z naszych parków i miast.
Robert Majewski
Tekst pierwotnie ukazał się 01.10.2022 na łamach Gazety Wyborczej Płock.
Fot. Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta
To prawda, bo pomimo uciążliwości powinniśmy ratować te patki.
Podobna sytuacja jest z wróblami były i tysiące, jak nie miliony. Teraz jak czasami spotykam na moich Podolszycach Południowych pojedyncze sztuki, to cieszy mnie widok ten.
Sympatyczny oraz bardzo ciekawy tekst.
Dobrego tygodnia Robercie.
PolubieniePolubienie
Jak zwykle dziękuję Co za dobre słowo 😃
PolubieniePolubienie
Zawsze dobre dla dobrego Człowieka, co nie znaczy, że zawsze musimy to samo zdanie mieć.
https://dziennikbaltycki.pl/wrobel-ten-awanturnik-i-spragniony-kochanek-nie-ma-latwego-zycia-tak-samo-jak-golab-oknowka-czy-jerzyk/ar/c15-15564300
Chciałem Tobie Wróbelka jeszcze wstawić, a tu proszę, bo przy okazji ciekawy artykuł przypadkowo znalazłem jeszcze.
PolubieniePolubienie