„– Już wiem, Szamaj – wykrzyknął nagle oficer Mikys. – Olśniło mnie. Uważaj, będzie dobrze. Będziemy udawać, że go nie ma.– Jak to? – nie zrozumiał zastępca, który właśnie robił w myśli przegląd różnych zapadłych dziur pod kątem rozmieszczenia wyjątkowo podłych garnizonów.– No tak. Po prostu będziemy udawać, że go nie ma i że nikt go nie widział. Żaden normalny człowiek nie widzi duchów, ponieważ duchów nie ma”.
W serii Stehlík wydawnictwa Dowody na Istnienie – po szalenie zabawnych/zabawnie szalonych przygodach detektywa Labavo w Bezrożcu Petra Stančika; po obecności piękności w kasku z lybaru na głowie i sromotników smrodliwych (Phallus impudicus, czyli penis bezwstydny) w Świecach w pogańskim raju Jiříego Kamena – objawiła się kolejna porcja prawd życiowych ubranych w humor absurdalny. Tym razem za sprawą zbioru opowiadań Straszydła na co dzień Karela Michala (pod tym pseudonimem napisał je Pavel Buksa).
Są tam nie tylko ludzie. I jeśli Autor „swoje” duchy określił mianem straszydeł – straszydła te obraża, bo wydają się normalniejsze i mniej straszne od wielu osób, które spotkały. Choć coś mi mówi, że właśnie ludzi ma na myśli. Niech każdy oceni sam po lekturze.
W każdym razie wyczuwam sugestię/zachętę Karela Michala/Pavla Buksy, że czymś interesującym może być wyjrzenie poza przepisy ważniejsze od człowieka; również poza poglądy wyznawane wbrew oczywistym faktom. Znajduję też zachętę do wyciągnięcia dłoni do Innego. Tymczasem administrator zamku widzi ducha, mimo to: „Biała dama nie może istnieć. Nauka nie dopuszcza takich rzeczy. Pryszczak nade wszystko szanował naukę jednak z drugiej strony – co widział, to widział. W końcu z niesmakiem zajął kompromisowe stanowisko, że oto padł ofiarą omamu wzrokowego”.
Oficerów od historii spotkanego wisielca bardziej interesuje, czy samobójstwo popełnił za ich kadencji – tego boją się bardziej od samego ducha. W przypadku lekarza i dziennikarza, którzy widzą gadającego nieżyjącego czworonoga (a potrafi on powiedzieć na przykład: „Śmierć jest niczym innym niż samą sobą”) padają słowa: „Wierzysz w Boga? Ja też nie wierzę. Ani w niepokalane poczęcie, ani w mówiące martwe koty”. Jeden z bohaterów książki mówi wprost: „Ja muszę mieć do pracy jasną głowę, nie mogę pozwolić, żeby takie coś wprowadzało mi zamęt do systemu pojęć”.
Tymczasem u Karela Michala/Pavla Busky ten Inny chce pokazać, że inny wcale nie jest. Poddasznik wyświadcza przysługę stróżowi prawa i w zamian chciałby się znaleźć się między ludźmi. Co z tego wyniknie, nie będę zdradzał. Napiszę tylko, że wyjaśnienie w teorii, czym jest dobro i zło to jedno – a czym innym jest naprawdę wcielać to w życie.
W tej książce są sytuację do pośmiania się z przywar ludzkich/własnych. Jak w tym przypadku: „We wtorek brukarz Houska się upił. Zupełnie wyjątkowo, bo zazwyczaj – jak każdy porządny człowiek – upijał się tylko w soboty, ale w ten wtorek padał deszcz, więc nie pozostawało mu nic innego”. Znamy to choćby z oglądanych komedii Stanisława Barei. Tylko że Barei i Michalowi chodzi o to, by na śmiechu i absurdzie się nie skończyło, by wyciągać z tego jakieś wnioski. Nie być, jak ten książkowy księgowy, który nie potrafi dobrze wykorzystać daru przemiany w niedźwiedzia. Śmiech naprawdę może leczyć. Pomóc widzieć więcej i głębiej.
Książkę kończy esej o Michalu/Buksie autorstwa Violi Fischerovéj. Ma się wrażenie, że jego życie to opowiadanie pasujące do „Straszydeł…”. Tak jak mottem tej książki mogą być słowa Autora cytowane przez panią Violę z innej jego publikacji: „Kto w nic nie wierzy, jest potworem. Kto wierzy we wszystko, jest głupcem”. W rzeczy samej.
„Poddasznik opuścił ręce wzdłuż patykowatego ciała. Teraz mógłby uciec. Wystarczy wdrapać się na kalenicę, przebiec na drugą stronę, a stamtąd dostanie się po rynnie, gdzie będzie chciał. Ale zaczynało go to bawić. Jeszcze nigdy nikt go nie zagadnął. Jeszcze nigdy nikt z nim nie rozmawiał. Czasami tego żałował. Często przysłuchiwał się, jak ludzie ze sobą rozmawiają, znał znaczenie słów, i nawet sam próbował ich używać. Nawet mu wychodziło, ale mówiąc do siebie to przecież nie to samo”.
Rafał Kowalski
Karel Michal, Straszydła na co dzień, Wydawnictwo Dowody na Istnienie 2021, s. 152