W Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Opolu podczas wakacji zaginęły dwa przedwojenne fagoty firmy Heckel.
Jeden z nich pojawił się teraz w sprzedaży internetowej w Niemczech za prawie 40 000 euro. Z doniesień wynika, że syn dyrektorki szkoły otrzymał dotację Ministra Kultury na jego odrestaurowanie.
Na portalu opolska360.pl możemy przeczytać:
– Nie możemy dłużej milczeć i to nie tylko w tej sprawie – mówią nauczyciele. – Fagoty tej klasy to jak fortepian Steinway, albo skrzypce Stradivariusa – wyjaśnia jeden z pedagogów, tłumacząc na czym polega afera fagotowa w Opolu. – To najlepsza firma instrumentów dętych. Każdy instrument ma swój numer, bo jego historia jest śledzona. Kiedy chcieliśmy wyjaśnień od pani dyrektor na nadzwyczajnej Radzie Pedagogicznej, to się wykręciła. A następnego dnia była już na zwolnieniu.
– Sprawa wyszła, kiedy syn pani dyrektor został absolwentem naszej szkoły. Instrument najzwyczajniej miał powędrować do następnego ucznia. Ten drugi fagot wisiał na ścianie, wymagał korekty. To instrumenty sprzed wojny, ale nadal przedstawiające ogromną wartość – opowiadają nasi rozmówcy.
Kiedy fagot miał wypożyczyć inny uczeń, nastąpiło zdziwienie, bo okazało się, że pozostał już tylko futerał po instrumencie.
– A po wakacjach odkryliśmy, że zniknął też drugi fagot, na którym nikt nie grał, a był na ścianie ozdobą klasy. Po tym chociaż pozostał rewers magazynowy z numerem, a także zdjęcie – dodaje jeden z nauczycieli.
Przez jakiś czas zaginięcie fagotów przypisywano chaosowi. Po wielu latach pracy w magazynie odeszła pracownica, o której mówią, że była duszą szkoły i wszystko trzymała w ryzach.
– Aż koledzy fagociści na takiej międzynarodowej stronie dla muzyków zauważyli, że na sprzedaż wystawiono superinstrument firmy Heckel. A na zdjęciu syn pani dyrektor z odnowionym fagotem. Widać dwie pierwsze cyfry numeru instrumentu, pozostałe wygwiazdkowane, za sumę blisko 38,5 tysiąca euro! – mówią.
[…]
Z dokumentów przysłanych z Niemiec wynikało, że koszt naprawy instrumentu wyniósł 10 tysięcy euro. Jego wcześniejsza wartość, przed renowacją, wynosiła 28 tys. euro. Zaintrygowani nauczyciele zaczęli grzebać. I doszukali się, że syn pani dyrektor dostał od ministra kultury 40 tys. zł na naprawę instrumentu. I co istotne, we wniosku o dotację występuje jako właściciel fagotu.
Nauczyciele przeżyli szok, że dyrektorka tak bezczelnie pogrywa im na nosie. Bo jak wynika ze szkolnych dokumentów, do których dotarli, oba fagoty klasy Heckel trafiły do kasacji.
– A wartość tego ze ściany wyceniono podczas kasacji na 1,25 złotych! – denerwuje się jeden z pedagogów.
Nauczyciele wystąpili o odwołanie swojej dyrektorki, ale ta przebywa na zwolnieniu lekarskim i nastąpił paraliż decyzyjny. Do gry weszła prokuratura.
Fot. pixabay.com / zdjęcie ilustracyjne

Kto by to nie był winni powinni być ukarani i to podwójnie, bo to nie tylko instrumenty są, ale zabytkowe ” relikwie „, które przerwały wojnę. Powinny być dobrem kultury narodowej, a nie łupem złodziei.
Pozdrawiam Robercie.
PolubieniePolubienie
Ale zobacz, jak sobie cwano wymyślili…
PolubieniePolubienie