Czy należy piętnować artystów schlebiających Putinowi (np. Emir Kusturica, Oliver Stone, Anna Netrebko i Walerij Giergijew) i jednocześnie – w ramach protestu przeciwko wszystkiemu, co rosyjskie – nie czytać Czechowa, nie słuchać Czajkowskiego i nie oglądać filmów Tarkowskiego?

Teatr Wielki – Opera Narodowa odwołał premierę „Borysa Godunowa” Modesta Musorgskiego, argumentując, że teraz „robienie wielkiej rosyjskiej literatury muzycznej jest po prostu gestem, który nie może się zdarzyć”. Z podobnych powodów Filharmonia Szczecińska zamieniła Rachmaninowa na Dworzaka, Opera Krakowska usunęła z programu Rimskiego-Korsakowa i Prokofiewa. Przykłady można mnożyć, i to nie tylko w Polsce.

Sam czuję irracjonalny opór przed sięgnięciem po Czajkowskiego, którego uwielbiam. W tym momencie nie czuję się na siłach, by słuchać rosyjskich artystów – i to nie tylko tych, którzy nie zdystansowali się wobec wojny podjętej przez rosyjski reżim wobec Ukrainy. Bandycka napaść na Ukrainę niszczy wszelkie wartości. Nie chcę pozostawać obojętny, nie chcę zasłaniać się potrzebą sublimacji.

Cóż, z emocjami trudno walczyć, ale będzie trzeba. W końcu przyjdzie czas, że rozsądek zapyta: Czemu są winni taki Czajkowski, Szostakowicz (którego wyniszczył Stalin), depresyjny Rachmaninow, który musiał uciekać do USA przed komunistycznymi represjami? Czemu jest winna poetka Anna Achmatowa, której pierwszego męża zastrzelili komuniści, a syna więzili latami? Czemu winni są rosyjscy bardowie Włodzimierz Wysocki albo Bułat Okudżawa? A z żyjących pisarzy nie czytać Władimira Sorokina i Borysa Akunina? A jeśli czytać, to tylko dlatego, że potępili Putina, a nie dlatego, że są znakomici?

Stoimy w obliczu niepokojącego zjawiska rusofobii, która przekłada się na wszystko, co ma związek z tym krajem. Nie chciałbym iść tą drogą, tak jak nie chciałbym, aby Polska kultura była postrzegana przez pryzmat tej czy innej władzy. Nie można mówić, że wszyscy są źli. Przecież dzieła Puszkina, Achmatowej czy Bułhakowa są dziedzictwem całej ludzkości, nie tylko Rosji. Tak jak twórczość Chopina, Miłosza, Lema, Tokarczuk i wielu innych naszych wielkich rodaków nie należy tylko do nas, bo przez swoją wybitność stała się częścią kultury całego świata.

Przyglądam się więc dzisiejszemu światu i widzę, że Czesi próbują znaleźć jakieś optymalne rozwiązanie. Na jednym z koncertów miał zabrzmieć Rachmaninow w wykonaniu Rosjanina Nikołaja Ługanskiego. Pianista nie oprotestował inwazji na Ukrainę, więc zastąpiono go pochodzącym z Kijowa Wadimem Chołodenką. Rachmaninowa zostawiono w spokoju.

Robert Majewski

Pierwotnie tekst ukazał się 11 marca 2022 roku na łamach Gazety Wyborczej Płock.