Polska klasa średnia, niegdyś uznawana za fundament rozwoju społecznego, dzisiaj znajduje się na granicy wyczerpania. Zmęczenie, frustracja, a momentami nawet gniew – to emocje, które odzwierciedlają stan tej grupy, która wciąż walczy o przetrwanie w coraz bardziej wymagających realiach. I choć klasie średniej przypisuje się stabilność i rozwój, dziś coraz częściej zderza się ona z rzeczywistością, która przypomina bardziej walkę o utrzymanie się na powierzchni niż o komfortowe życie.

Z jednej strony mamy wciąż rosnące koszty życia, nie tylko te związane z mieszkaniem czy wyżywieniem, ale także z nieprzewidywalnymi wydatkami na opiekę zdrowotną, edukację dzieci czy oszczędności emerytalne. Z drugiej zaś strony – wzrost podatków, coraz trudniejszy dostęp do kredytów hipotecznych, które dawniej były traktowane niemal jak prawo do normalnego życia. A gdzieś pośrodku tego wszystkiego znajduje się ta ogromna masa ludzi, którzy mimo wysiłku, wyszkolenia, lojalności wobec instytucji i państwa, zaczynają czuć się jak przysłowiowi „frajerzy”.

Nie pomagają kolejne deklaracje rządzących, którzy obiecują, że poprawa warunków życia przyjdzie „wkrótce” lub „kiedyś tam”. Wielu Polaków, którzy wciąż żyją z poczuciem, że ich życie to nie tylko maraton pracy, ale i systematycznych kompromisów, już dawno przestało wierzyć w tego typu narracje. Bo tak naprawdę, pomimo wszystkich reform, zmieniających się programów rządowych czy inwestycji zagranicznych, codzienność klasy średniej w Polsce przypomina strefę nieustannego napięcia – odczuwalnego w każdej decyzji finansowej, w każdym planie budżetowym i każdej wizycie u lekarza.

I tu pojawia się drugi problem – poczucie, że „wszyscy” mają lepiej, a ta „średnia” klasa została gdzieś w tyle. Mimo wysokich kwalifikacji, wielu z jej przedstawicieli zmaga się z tzw. „efektem wykluczenia” – nie są już na tyle biedni, by dostawać pomoc od państwa, ale i nie na tyle bogaci, by nie martwić się o przyszłość. Często to oni, nie będąc beneficjentami żadnych zasiłków, stają się ofiarą presji, która każe im nieustannie pędzić do przodu – nie po to, by odpocząć, ale by „utrzymać się na powierzchni”. Bo w Polsce, nawet jeśli zarabiasz nieźle, nie oznacza to wcale, że masz na to, by żyć komfortowo.

W tym wszystkim nie można zapomnieć o tej najbardziej palącej kwestii – poczuciu, że „coś jest nie tak” z systemem. Oburzające nierówności, z których wielu przedstawicieli klasy średniej nie potrafi zrozumieć, wciąż wydają się nie do pokonania. Mimo wysiłków, pracy ponad siły i wzrastającego zaangażowania w życie zawodowe i społeczne, ciągle nie widać efektywnej poprawy w dostępie do usług publicznych, edukacji, czy warunków na rynku pracy.

Zatem ta zmęczona klasa średnia, która przez lata była fundamentem polskiej gospodarki, dziś zaczyna nie tylko protestować, ale i wątpić. Wątpić w sens tego, co robi, w sens swoich codziennych wysiłków, w sens całego systemu, który jej nie docenia.

Czy jednak oznacza to, że nie ma nadziei na lepszą przyszłość? Oczywiście, że nie. Choć dziś może dominować narastająca frustracja, to wciąż klasa średnia ma w rękach ogromny potencjał. Jej siłą jest edukacja, przedsiębiorczość, kreatywność i dążenie do lepszego życia. To nie są cechy, które znikają z dnia na dzień. Jeśli tylko Polska podejmie trudne, ale konieczne reformy, jeśli państwo zacznie traktować tych ludzi poważnie, to wciąż jest nadzieja na odzyskanie równowagi.

Na razie pozostaje jednak jedno – zmęczenie, wkurzenie i poczucie, że to, co miało być najlepszym czasem w historii, teraz jest ciężarem, którego nie sposób już unieść. Czas zatem na refleksję, czy nie należy tej drogi zmienić, zanim złość i frustracja nie przekroczyły granicy, której przekroczyć się nie powinno.

Robert Majewski © 2025

Grafika: Sztuczna inteligencja (AI)