Któż z nas nie słyszał magicznego słowa „algorytm”. Choć pewnie wiele osób, łącznie ze mną, nie umie podać zrozumiałem dla wszystkich językiem definicji tego pojęcia, to już na pewno wszyscy, którzy sporą część swojego życie spędzają w trybie „on-line” zdają sobie sprawę, że ów magiczny algorytm steruje naszym codziennym życiem.
Wydaje się dziś wręcz niemożliwym wytrzymać choćby jednego dnia bez algorytmów, które zarządzają naszą codziennością. To „coś” podpowiada nam, jakie kupić buty, jakie czytać książki, jaki film obejrzeć czy jakiej muzyki posłuchać. Co piątek, jeszcze przed wyjściem do pracy włączam Spotify, żeby sprawdzić przy porannej kawie, co tym razem algorytm ma mi do zaproponowania w zakładce „Radar premier”, który kompiluje playlistę na podstawie słuchanej przeze mnie muzyki w tym serwisie. Tego samego dnia wieczorem włączam Netflixa i tu pojawia się komunikat – „Jeżeli obejrzałeś…, to na pewno będzie ci się podobać…”.
Królem algorytmów jest podobno Facebook, który, pomimo naszych indywidualnych ustawień i preferencji, w sobie tylko wiadomy sposób decyduje, jakie treści w pierwszej kolejności mają ukazać się na naszym ekranie. Nick Clegg, dyrektor ds. działalności globalnej Facebooka powiedział niedawno, że każdy użytkownik tego serwisu posiada algorytm tak unikatowy jak jego odciski palców. Odciski! Czy ta informacja sprawia, że powinniśmy czuć się indywidualnie „zaopiekowani” przez tego medialnego giganta? Algorytmy w mediach społecznościowych kontrolują profile 2.8 miliarda użytkowników miesięcznie, decydując, czyje posty i jakie artykuły widzimy codziennie na tablicy. Przerażające? Tak, to jest przerażające, ale czy prowadząc codzienną aktywność jesteśmy w stanie obyć się bez algorytmów, czy choćby kontrolować ich wpływ na nasze życie? Może ludzkość zabrnęła w taki zaułek swoich dziejów, z którego już nie ma odwrotu i powinniśmy być wdzięczni, że ktoś lub coś pomaga nam prowadzić codzienną aktywność?
Wprawdzie serial Natflixa Czarne lustro zarekomendowała mi prawdziwa, z krwi i kości osoba, ale to właśnie algorytm od dłuższego czasu podpowiadał mi, żebym zainteresował się tym filmem.
Serial pokazuje możliwe negatywne skutki rozwoju technologii i sztucznej inteligencji dla ludzkiego społeczeństwa. Każdy odcinek to osobna historia, która dzieje się w alternatywnej teraźniejszości lub bliskiej przyszłości i często porusza tematy moralne i etyczne.
Zadałem sztucznej inteligencji (ChatGPT-4) pytanie, czy warto obejrzeć serial Czarne lustro i po paru sekundach dostałem odpowiedź:
To zależy od tego, co lubisz oglądać. Serial „Czarne lustro” jest bardzo oryginalny i inteligentny, ale też często mroczny i niepokojący. Niektóre odcinki mogą być bardzo wciągające i zaskakujące, a inne mogą być nudne lub oczywiste. Serial porusza wiele ważnych i aktualnych tematów, takich jak wpływ technologii na ludzkie życie, moralność, polityka, czy społeczeństwo. Serial ma też sporo fanów i pozytywnych recenzji, ale też krytyków i negatywnych opinii. Jeśli interesuje Cię taki rodzaj serialu, to może warto spróbować obejrzeć przynajmniej kilka odcinków i samemu ocenić, czy Ci się podoba. Jeśli jednak wolisz lżejsze i bardziej rozrywkowe seriale, to może “Czarne lustro” nie jest dla Ciebie. Ostatecznie, to Ty decydujesz, co chcesz oglądać.
To ostatnie zdanie sztucznej inteligencji bardzo mnie uspokoiło, utwierdzając w (mam mam nadzieję, że nie w złudnym) przekonaniu, że jeszcze mogę o czymś decydować.
Zdecydowałem się obejrzeć Czarne lustro i po obejrzeniu paru odcinków nie żałuję, choć ciągle, gdzieś z tyłu głowy kołacze mi się myśl, czy aby na pewno samo o tym zadecydowałem.
Serial Czarne lustro polecam zdecydowanie.
Jacek Bulak © 2024
