Johann Sebastian Bach: Goldberg Variations
Víkingur Ólafsson – piano
Deutsche Grammophon 2023, TT: 74’00”

Odkąd poznałem sztukę pianistyczną Víkingura Ólafssona, z napięciem czekam na jego nowe nagrania. Gdy kilka miesięcy temu przeczytałem, że w wykonaniu Islandczyka ukażą się Wariacje Goldbergowskie Bacha, napięcie sięgnęło zenitu. Oto jedną z moich ukochanych kompozycji nagrał ulubiony pianista. 

Z tekstu Ólafssona, który znajdziemy w książeczce dołączonej do płyty, wynika, że o nagraniu Wariacji marzył od dwudziestu pięciu lat. Łatwo obliczyć, że miał wtedy 14 lat. Ólafsson pisze również: „Wariacje Goldbergowskie są jednymi z najbardziej wirtuozowskich utworów fortepianowych, jakie kiedykolwiek napisano. Są przykładem zdumiewająco błyskotliwych zastosowań kontrapunktu, wzniosłej poezji, abstrakcyjnej kontemplacji i głębokiego patosu – a wszystko to w ramach nieskazitelnie ukształtowanych struktur formalnej doskonałości”. 

Innymi słowy, Wariacje Goldbergowskie zapraszają wszelkiej maści pianistów i klawesynistów, aby zmierzyli się z geniuszem Bacha. To, że Ólafssonowi zajęło to ćwierć wieku, świadczy o jego pokorze. I właśnie te cechy – a trzeba pamiętać, że pokora jest kształtuje jego styl w ogóle – wyróżniają tę interpretację. Wszystko, co robił i robi Ólafsson jest interesujące. Czy zatem spełniło się moje marzenie obcowania z wielkim dziełem w wielkim wykonaniu? Niestety, nie do końca. 

Oczywiście i tym razem Islandczyk pewną ręką prowadzi słuchacza przez uniwersum muzyki Bacha. Każda wariacja stanowi odrębny świat. Bardzo jasny i czysty dźwięk, niezwykle precyzyjna artykulacja, zabierająca dech w piersiach artykulacja – tak brzmi Ólafsson w tym nagraniu. Nie można też odmówić mu przemyślanej koncepcji artystycznej. Co zatem mi przeszkadza? Za mało światła i cienia. 

Aby zrozumieć, że można głębiej wniknąć w Wariacje, trzeba sięgnąć po inne nagrania – a jest ich całe morze. Wsłuchajmy się na przykład w Arię i pierwszych sześć wariacji. Nawet odrzucając starsze, kultowe wydawnictwa i wybierając jedynie te młodsze – np. Igora Levita, Angeli Hewitt (pierwsze dla Hyperiona), Beatrice Rany, Murraya Perahii – można odnieść wrażenie, że Ólafsson pędzi, jak oszalały. O ile w pierwszej wariacji jest to dość ekscytujące, o tyle w kolejnych staje się męczące. 

Nie mam zamiaru omawiać wszystkich części, ale warto porównać jeszcze kilka. Wariacji nr 9 Beatrice Rana nadaje głębię, a Ólafsson ślizga się jak po powierzchni zamarzniętego jeziora. Ten sposób prowadzenia muzycznej narracji z kolei sprawdza się w Wariacji nr 12

Nie bardzo przypadło mi do gustu wykonanie Wariacji nr 16, utrzymanej w stylu uwertury francuskiej. Ólafsson pozbawił ją tego charakteru w porównaniu ze świetnym odczytaniem Levita. Ale już w wariacjach w trybie molowym (15, 21 i 25) Islandczyk zdecydowanie wyróżnia się. Jego interpretacja jest przemyślana, cieplejsza i cudownie elastyczna. 

Podsumowując. Víkingur Ólafsson wszedł na bardzo zatłoczoną półkę, na której gromadzę referencyjne nagrania Wariacji Goldbergowskich Johanna Sebastiana Bacha. Hewitt, Levit, Schiff, Perahia, a nawet Lang Lang (nie wspominając nieśmiertelnego Goulda) zajmują na niej czołową pozycję. Ólafsson – choć znalazł swoje miejsce na półce – nie może konkurować z żadnym z powyższych. Może jeszcze nie nadszedł czas na jego chłodne, krystalicznie czyste prawie pozbawione emocji podejście? Za jedno mu dziękuję – to nagranie daje do myślenia. 

Robert Majewski © 2023