A gdzie jest przypowieść o Samarytaninie? Gdzie jest sens? Ludzie, którzy tu przychodzili na jesieni, mieli Jezus na imię, na litość boską, Jezus – i to nie jest metafora!
Spotkałeś tu Jezusa?
Nie, Jezus nie żyje, w sensie: jedna z osób, które nie żyją, miała na imię Issa.
Issa?
To jest Jezus.
Tak. A u progu katolickiej Polski spotkaliśmy Sarę i jej męża z Palestyny. Była w piątym miesiącu ciąży. Spotkaliśmy ich w listopadzie, to nie jest metafora Świętej Rodziny, to jest, kurwa, jeden do jednego, ale nie, katolicka Polska mówi im fuck off!.
Mikołaj Grynberg w swojej najnowszej książce (wydanej przez Wydawnictwo AGORA) spotyka się przede wszystkim z tymi, o których pisze w niej: „Kontakt z Wami był dla mnie źródłem nadziei w świecie”. To osoby pomagające uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej. Słucha ich opowieści. Zadaje pytania, ja te: „Jaką cenę płacisz za uczestnictwo w tym kryzysie?”; „Czego się nauczyłeś przez ten czas?”; „Jak pan myśli, ile to będzie trwało?”, „To z czego czerpiesz siłę?”; „Czego się ostatnio dowiedziałaś o Polsce?”… I podkreśla, że do momentu zamknięcia prac nad Jezusem… udokumentowanych zostało czterdzieści pięć śmierci i ponad trzysta zaginięć na wspomnianej granicy. W której pobliżu bywają domy jak z bajki; piękne widoki na las i niekończące się łąki, na pasące się stada żubrów widoczne przez okna. Gdzie nowego znaczenia nabierają słowa żyletka i pinezka.
Z tych opowieści wyłania się obraz ludzi nie czujących się żadnymi herosami. Nie chcą być postrzegani jako lepsi i „tarzać się we własnym bohaterstwie”. Dla nich uchodźcy to ludzie w potrzebie, i tyle. Jedna z rozmówczyń Autora przyznaje: „Byłam przestraszona, nie miałam pojęcia o ratowaniu życia. Co ja mam zrobić w lesie z kobietą, która poroniła?”. Dają świadectwo człowieczeństwa, często płacą za to dużą cenę („Załamania. Sypią się związki. Zaniedbywane są rodziny, a przynajmniej rodziny dają odczuć, że są zaniedbywane, pewnie niebezpodstawnie. Stany depresyjne. Początki nałogów”). Jedna z tych osób mówi, że nauczyła się tego, że nie zmieni świata, ale może robić to, co jest w stanie. Częstują gorącą zupą, ogrzewają własnym ciałem, przebierają i ubierają. Przybywają z podpaskami i batonikami, konserwami i ciepłymi skarpetami; chronią przed służbami. Często prostymi gestami przywracają uchodźcom godność, dają im poczucie, że są ludźmi.
Jest w tej książce dużo wściekłej bezsilności na działanie polskich służb wobec uchodźców. Na stosowane przez nich pushbacki. Wyrzucanie na białoruską stronę niezależnie od stanu zdrowia, pogody, wieku. Na cynizm, sadyzm, hipokryzję. Traktowanie przybyszów z Syrii, Afganistanu, Jemenu, Egiptu – uciekających przed przemocą w swoich krajach, ludzi nierzadko wykształconych – gorzej niż zwierzęta. Mikołaj Grynberg rozmawia z jednym ze strażników granicznych i jest to jeden z najmocniejszych momentów w Jezusie…. Na swoje pytania „Jak się wyrzuca ludzi za druty?” i Przerzucał pan?”, słyszy odpowiedź: „Kurwa, człowieku! Przerzucałem i co, zadowolony pan jest teraz?”… Choć Autor unika generalizowania, pisze o odejściach ze służby, wizytach u psychologa, przykładach pomocy uchodźcom ze strony strażników.
Jeśli dodać do tego coraz większe rozczarowanie jego rozmówców Polską („jest krajem człowieczeństwa ze sztandarów”) i chęć wyjazdu z niej w obliczu tego, co dzieje się nie tylko na granicy polsko-białoruskiej… Skojarzenia z tym, jak niektórzy Polacy traktowali swoich żydowskich rodaków podczas II wojny światowej („Nic na to nie poradzę, ale kiedy przychodzimy do ludzi w lesie i słyszę, jak kobiety uciszają dzieci, to myślę o Żydówkach, które ukrywały się ze swoimi dziećmi. >>Cicho, cicho…<< – to jest straszne”) – ukrywanie, wydawanie, przemoc wobec tak zwanych innych, poniżanie ich… Można odnieść wrażenie, że ta książka może przyprawić o depresję. A jednak nadzieję mogą nieść opisy tego, co się dzieje w domach, w których ukrywani są uchodźcy. Przykłady, że komuś udało się przeżyć i dotrzeć za zachodnią granicę Polski. Sytuacje, kiedy w pomoc włączają się również dzieci tych, którzy postanowili być prawdziwymi ludźmi.
I jeszcze do głowy przychodzi myśl, że pomagający, i stosujący przemoc na granicy polsko-białoruskiej to ofiary poczynań tych, którzy decydują o kluczowych sprawach w państwie; cynicznie grają na ludzkich emocjach w imię politycznych celów. Tak było i jest z antysemityzmem, tak było i jest z rasizmem. A jak będzie?…
Bardzo się dopytywali, dlaczego my to robimy. Że jesteśmy obcymi ludźmi. Że to jest takie dziwne. Mówię im, jakbyście byli nas moim miejscu, tobyście robili dokładnie to samo. Pomyśleli, pomyśleli: >>Wiesz co, podzieliliście się z nami jedzeniem. Jak w Afryce się dzielisz z kimś jedzeniem, to jesteś rodziną<<. Jesteśmy rodziną, i to rzeczywiście tak jest, cały czas mamy ze sobą kontakt, cały czas się informujemy, co u kogo słychać.
Rafał Kowalski © 2023
Mikołaj Grynberg, Jezus umarł w Polsce, Wydawnictwo AGORA, Warszawa 2023, s. 320
Najlepszą cenę na tę książkę możesz znaleźć w serwisie 3tam.pl
