Nigdy tak naprawdę ze mną nie rozmawiałeś. Po zakończeniu wojny tym bardziej. Nie chciałeś powiedzieć nic poza >>było w porządku<<, jakby chodziło o kolejny nudny dzień w szkole. (…) I w każdej rozmowie błagałam Cię, żebyś się ze mną podzielił swoimi myślami, żebyś coś mi powiedział. I mówiłam Ci, że może nie jestem w tym taka dobra, lecz wciąż jestem Twoją mamą. (…) Tak wiele między nami nie ma (…). Czy wiesz, jak bardzo chciałam, żeby moja matka przejrzała moje rzeczy? Jako dziecko pisałam listy, w których zawierałam moje najbardziej intymne sekrety, i rozrzucałam je po domu z nadzieją, że ona je przeczyta, ale nigdy ich nawet nie dotknęła.

Bohaterowie zbioru opowiadań Jerozolimska plaża (wydanych przez Wydawnictwo Znak, przetłumaczonych przez Anna Halbersztat) Izraelczyka Iddo Gefen starają się złapać czas, sny, wspomnienia… By udowadniać sobie i innym, że nade wszystko – często, od czasu do czasu, choćby na chwilę – warto uchwycić kogoś i zatrzymać przy sobie.

Osiemdziesięciolatek zaciąga się do elitarnej jednostki Sił Obronnych Izraela. Niesie to ze sobą sporo zabawnych sytuacji (na przykład wnuczka jednego z jego kompanów twierdzi, że jej dziadek jest pierwszą osobą w tych Siłach z pozwoleniem na używanie leczniczej marihuany – przez to cała rodzina jest z niego dumna). Krok ten zarazem pomaga wydobyć ważne emocje z kilkorga postaci w tym opowiadaniu. Synowi wiekowego rekruta trudno pogodzić się z myślą, że myli się co do ojca. Wnuk żyjący w wewnętrznym napięciu opiera głowę na ramieniu dziewczyny; ona bawi się jego włosami, on ma nadzieję, że nie przestanie… Miłość, pragnienie poczucia bliskości, które często trudno wyrazić, bywają tu obecne w prostych gestach – dziadek zabiera sweter do swojej jednostki nie dlatego, że „uważał, iż będzie zimno, ale dlatego, że nadal bał się kobiety, którą kochał, nawet gdy ta opuściła ten świat”.

Miłosną niemoc widać w zachowaniu postaci z innego opowiadania wobec własnej córki. Staje przed drzwiami do jej pokoju i chce zapukać, ale… ogarnia go lęk, że ona nie otworzy. W jego głowie pojawia się myśl: „Wtedy, jak i teraz, po prostu nie potrafiłem jej zrozumieć, bez względu na to, jak się starałem”. I gdy z córką dzieje się coś dziwnego, jej matka zastanawia się: „Nie wiem, zaczynam myśleć, że tak naprawdę nas tam nie było. Byliśmy zbyt zajęci swoim życiem”.

W tej książce ludzie potrafią wspinać się na góry na innych planetach, projektować czyjeś marzenia i koszmary, wchodzą w posiadanie odbiornika radiowego czytającego myśli… Jednak niezależnie od czasu i okoliczności – wydaje się – chodzi na przykład, żeby mocno przytulić i powiedzieć, iż „nie puszczę, póki ten cały gniew nie pęknie jak balon”. Nie każdy aspekt życia da się sprowadzić do tabel i liczb („Alma zawsze się śmiała, że na pewno ma równanie obliczające, ile warta jest ich miłość, tylko po prostu jeszcze go nie znalazła”). Być może chodzi więc i o to, by nie bać się zapukać do drzwi bliskiej osoby, by potem nie żałować tego zaniechania. Przyjrzeć się z bliska jej twarzy, dotknąć, powiedzieć coś.

Nigdy nie wiadomo, jak to się dalej potoczy – czy na przykład tak nieprzewidywalnie, jak rozmowa konsultanta telefonicznego z klientką kończące ten zbiór opowiadań… Może jednak dzięki temu uda się krzyczeć nie tylko na demonstracjach, opuścić dworzec autobusowy służący za mieszkanie, nieco łatwiej radzić sobie z szarością życia; może nawet doświadczy się śniegu na jerozolimskiej plaży.

Odkąd się zaciągnąłeś, Jonatanie, staram się uchwycić czas. Po prostu go złapać. Wyciągam ręce, czekam, aż kilka chwil minie między nimi, po czym zaciskam je tak szybko, jak to możliwe, starając się zebrać jak najwięcej kawałków. (…) I gdy złapałeś kawałek czasu, krzyknąłeś, żebym przyniósł butelkę, a ja popędziłem do kuchni, a ty dalej walczyłeś z tym kawałkiem, który wymknął ci się z rąk, i w ostatniej chwili udało nam się wcisnąć go do środka. Zdyszani i spoceni, spojrzeliśmy na butelkę i zobaczyliśmy, jak kawałek czasu krąży w niej jak ryba w akwarium. Potem powiedziałeś, że musisz iść, ale żebym się nie martwił.

P.S. Warto oddać Anna Halbersztat, że nie tylko przetłumaczyła tę książkę z hebrajskiego na polski (łącznie z charakterystycznymi dla Izraelczyków zwrotami „nu” i „oj wawoj”); również rzeczowo pokusiła się o wyjaśnienie, czym na przykład jest szokobo i TenBis oraz co kryje się za napisanym czarnym sprejem napisem „Cahal miażdży”.

Rafał Kowalski © 2023

Iddo Gefen, Plaża w Jerozolimie (przełożyła Anna Helbersztat), Wydawnictwo Znak, Kraków 2023, s. 368

Najlepszą cenę na tę książkę możesz znaleźć w serwisie 3tam.pl