The Buds of Time by Tony Coe
The Tony Coe Ensemble, Delmé String Quartet, Robert Cornford – piano, direction
Jazz in Britain 2025 (1979, 1980), JIB-70-S-CD, TT: 69’44”

Zasłużony dla brytyjskiego jazzu wydawca (Jazz in Britain) informuje, że to “pierwsza” z zaginionych płyt, do jakich ostatnio uzyskali dostęp i zdecydowali się na publikację. Specjalistą od jazzu (tym bardziej brytyjskiego) nie jestem, więc nie zamierzam nieszczerze ekscytować się tym znaleziskiem, bez wątpienia dla znawców bardzo wartościowym. To, co przyciągnęło mnie doń (a magnetyzm nieustannie rośnie) jest jego zawartość. Drugim powodem jest przeświadczenie, że najciekawsze rzeczy w muzyce współczesnej dzieją się na pograniczu stylów – szczególnie jazzu i klasyki, w tym przypadku awangardy obu gatunków. 

Tony Coe (1934-2023) i jego kompani wykonywali ten materiał podczas serii koncertów w Wielkiej Brytanii, by ostatecznie nagrać go w studio, w czasie dwóch sesji w latach 1979 i 1980. Płytę otwiera The Bud of Time, utwór, w którym partie instrumentalne i improwizacje muzyków zostały genialnie sparowane z jednym z kwartetów smyczkowych Albana Berga (w nagraniu gra go Delmé String Quartet). Kwartet to dzieło bezkompromisowe, a całość jest prawdziwą muzyczną jazdą bez trzymanki. 

Thomas Adorno napisał o kompozycji Berga, że ta „dezintegracja formy sonatowej uwalnia obiektywne siły w niej zawarte”. Całe The Buds of Time jest w tym duchu. Kwartet ma palindromiczną konstrukcję, i tą drogą poszedł dalej Coe “nadpisując” The Buds. Warto dodać, że Coe uczył się kompozycji u Roberta Cornforda (1940-1983), który z kolei był uczniem Vaughana Williamsa, a później pracował zarówno z Benjaminem Brittenem, jak i Johnem Dankworthem. Cornford zadyrygował w nagraniu tym utworem od fortepianu i wyraźnie miał wpływ na Tony’ego Coe. 

Najbardziej niezwykły moment pojawia się prawie na początku, tj. około trzy i pół minuty po rozpoczęciu The Buds. Coe rozpoczyna wtedy swoje solo na saksofonie sopranowym. To fragment o zdumiewającej emocjonalnej zaciekłości, która trwa prawie pięć minut! Coemu z równą intensywnością towarzyszy Chris Laurence na kontrabasie i Gary Kettel na perkusji. 

Nieczęsto można usłyszeć Coego grającego na saksofonie sopranowym. Drugim zaskoczeniem jest to, że robi to na poziomie najlepszych sopranistów na świecie: Steve’a Lacy’ego lub Evana Parkera.

Tony’ego Coe słyszymy w tej roli dwa razy. Album zamyka bowiem inne wykonanie The Buds – mniej wściekłe, ale równie mocne i też prezentujące zapierającą dech w piersiach muzykalność saksofonisty. 

Słuchaczom, którzy słabo znają dokonania Coego, polecam dwie inne płyty: niezapomnianą Somewhere Called Home (wyd. ECM), nagraną w Oslo w 1986 roku z Normą Winstone i Johnem Taylorem oraz More Than You Know (wyd. 33 Records) z Nikki Iles i Tiną May z 2004 roku. Porównując je z omawianym nagraniem, trudno uwierzyć, że to ten sam muzyk. Trzeba więc zgodzić się ze słowami Dave’a Gelly’ego, które możemy przeczytać w eseju dołączonym do nagrania: „Tony Coe potrafił zagrać wszystko…, jeśli coś mu się spodoba, zagra to”.

Robert Majewski © 2025 

Płyty można posłuchać (i kupić) na stronie portalu Bandcamp. Choć wytwórnia Jazz in Britain ma swoją siedzibę w Wielkiej Brytanii, to płyty wysyłają ze swoich magazynów w Polsce (!). Nie musimy się więc obawiać naliczenia podatku dla towarów sprowadzanych spoza Unii Europejskiej i wysokich kosztów wysyłki.