Saving Grace
Robert Plant (with Suzi Dian)
Nonesuch Records 2025, TT: 41’00”

Wszyscy ci, którzy oczekiwali, że najnowsza płyta Roberta Planta będzie muzyczną reaktywacją dokonań legendarnej grupy Led Zeppelin lub czymś w rodzaju solowych dokonań wokalisty z lat 80-tych z utworami w stylu ikonicznych dziś „Big Lok” czy „Moonlight in Samosa” moga poczuć się lekko zawiedzeni.

Robert Plant od dawna nie próbuje już ścigać własnej legendy z czasów świetności Led Zeppelin. Zamiast tego wędruje po muzycznych bezdrożach – od afrykańskich inspiracji, przez bluegrass, po folk Apallachów.

Jego nowa, 12-ta (nie licząc dwóch nagranych w duecie z Alison Krauss) solowa płyta „Saving Grace”, która właśnie się ukazała, nagrana z zespołem o tej samej nazwie i wokalistką Suzi Dian, jest kolejnym rozdziałem tej podróży – spokojnym, intymnym i pełnym muzycznych znalezisk, które brzmią jak listy z przeszłości wysyłane do teraźniejszości.

Suzi Dian, której wokal dopełnia partie Planta, okazuje się kluczowa – jej głos wprowadza równowagę, czasem przejmuje prowadzenie, czasem staje się tłem, ale zawsze wnosi świeżość i lekkość. Dzięki temu płyta nie brzmi jak nostalgiczny projekt weterana, tylko jak autentyczne spotkanie ludzi zakochanych w muzyce.

Materiał na płycie „Saving Grace”, który sam wokalista określa mianem „śpiewnika rzeczy zaginionych i odnalezionych”, to w dużej mierze reinterpretacje – od gospelowego „Gospel Plough”, przez melancholijną wersję „Everybody’s Song” zespołu Low, po bluesowe utwory Blind Willie Johnsona czy Memphis Minnie.

Plant i jego zespół traktują materiał z ogromnym szacunkiem, ale nie odtwarzają go wiernie – raczej filtrują przez własną wrażliwość i muzyczne doświadczenie. Efektem jest muzyka, która łączy tradycję z subtelną nowoczesnością. Niektóre utwory mają charakter niemal medytacyjny – rytmiczne, hipnotyczne frazy wciągają słuchacza w trans. Inne wywołują poczucie uczestniczenia w małym, akustycznym koncercie w drewnianym kościele gdzieś na amerykańskiej prowincji.

„Saving Grace”, to nie jest album dla tych, którzy oczekują fajerwerków czy rockowej energii. To płyta dla cierpliwych i uważnych słuchaczy, gotowych wsłuchać się w dialog muzyków z tradycją. Plant proponuje słuchaczom spotkanie z muzyką jako wspólnotą – cichą, refleksyjną, a jednocześnie głęboko poruszającą.

Najnowszą płytę Roberta Planta „Saving Grace” polecam zdecydowanie.

Jacek Bulak © 2025

Albumu można posłuchać w serwisie Apple Music.