Najpierw nasłuchiwała, potem świat zaczął odpływać. Widocznie musiała zasnąć. Zeszłej nocy późno poszła spać. Siedzieli we trójkę przy stole przed domem. Między świerkami rozpościerało się niebo, na którym było tysiąc razy więcej gwiazd niż w mieście. Tata objął mamę i Klarę i do północy patrzyli na spadające Perseidy. Pamiętała tę nazwę, choć mama była przekonana, że zdradza jej wielką tajemnicę.

Wit Szostak w tej książce (wydanej przez Wydawnictwo Powergraph) sięga po motywy obecne w jego poprzedniej, bardzo udanej powieści Rumowiska. Tam i tu są rodzinne relacje międzypokoleniowe, szukanie czułości, tajemnica podszyta niepokojem, czas płynący względnie… Ponownie napisane jest to w sposób elegancki, dodatkowo ze wspaniałymi ilustracjami autorstwa Aleksandry Krzanowskiej.

Najnowsza powieść tego Autora oparta jest na zagadce. Dlatego przy pisaniu o tej publikacji trzeba uważać, by nie popsuć czytelniczej zabawy. Jest tu dziewczynka, która budzi się w domu, ale zamiast swoich najbliższych spotyka chłopca, który coraz bardziej zadziwia ją tym, co mówi. I choć zdarza im się stroić fochy i kłócić, starają się dowiedzieć, dlaczego znaleźli się w sytuacji dla siebie niespotykanej.

W tej historii znaleźć można motywy znane w poprzedniej książki Wita Szostaka.

Tam chłopiec otaczany jest „cichą siecią troski” swojej mamy, który była z nim na przykład w „wyprasowanych koszulach i bluzkach, zawiniętym w woskowy papier drugim śniadaniu, zatemperowanych kredkach i napompowanym piórze wiecznym”. Również w otulaniu kołdrą i gładzeniu po głowie, wyczuwaniu obecności „przez skórę, na styku świadomego i nieświadomego”. W Wylince też pojawia się znaczenie czułości i motyw tęsknoty za znikającym rodzicem, czy to dziecka za ojcem, czy dorosłego za ojcem swoim. W obu przypadkach obecna jest też figura Dziadka.

W „Rumowiskach” kontekstem przewodnim jest meander, w tej książce słowo tytułowe. W jednej i drugiej powieści czas płynie nielinearnie, podkreślone jest znaczenie przedmiotów. W poprzedniej książce są one „szczelinami, przez które goście mieli okazję zajrzeć za kotarę życia”. Tutaj jest podobnie, co udowadnia wątek mapy i pamiątek z wiejskiego sklepu, jak szklane kule z domkami, na które padał śnieg. Pochwała, rzucanie więcej światła na coś z pozoru zwyczajnego – jak pisanie na lustrze i zabawa w nadawanie kształtu chmurom powolnie przetaczającym się po błękitnym niebie. W rezultacie nawet szafa może się czuć „jak uczennica, która w środku roku szkolnego przyszła do nowej szkoły i teraz stoi bezradnie pod ścianą”.

Dziewczynka i chłopiec w „Wylince” uczą się dorosłości, kiedy starają się rozpoznawać dźwięki, oswajać z ciemnością, wędrować. Wtedy też, kiedy zdarzy im się pokłócić, mierzyć z tym, co kryje las, brakiem kogoś i czegoś… Gdy znajdują się w sytuacji, która może przywołać na myśl obraz „Pejzaż z upadkiem Ikara”: z tytułowym bohaterem dzieła autorstwa Pietera Bruegla Starszego dzieje się coś, co z pozoru powinno zwrócić na niego uwagę; tymczasem życie toczy się normalnie, oracz na polu wykonuje swoją pracę.

Jednocześnie w tym wszystkim jest sugestia, by nie tracić mentalnego dziecka w sobie. Może na to wskazywać cała ta opowieść Wita Szostaka i sposób, w jaki została przedstawiona, prosto i elegancko. I jak to u tego Autora, obecne są zdania mocno pobudzające wyobraźnię – jak to o pajęczynie pokrywającej się rosą i wyglądającą jak drogocenny naszyjnik, albo o świerkach smukłych jak filary w katedrze. Są też wykwity tworzące wielobarwne wzory jak mapy „nieznanych wysp i lądów”. Również takie zdanie: „Klara podnosi dłoń i ogląda ją w wąskiej tafli światła, które wkrada się do szafy. Dłoń przy najmniejszym ruchu pojawia się i znika w cieniu. Dziewczynka bawi się: jest dłoń, nie ma dłoni”.

Chłopiec i dziewczynka siedzą wpatrzeni w ogień, nie śpieszą się. Ten ogień „potrafi wypełnić ciszę między nimi”, a noc „nakrywa ich granatową kołdrą”… Takie sceny, w ogóle cała ta opowieść i wspomniane ilustracje pomogły mi znów przenieść się do czasu, kiedy w szkolnej bibliotece wypożyczałem zawiniętą w papier książkę z przygodami Muminków. Przypomnieć sobie o dziecku w sobie, i o tym, by o nim nie zapominać.

Wspomnienia są ważne, a dzieci w bajkach bywają mądre. Nie tylko w bajkach.

Mijają chwile i ta opowieść odchodzi w przeszłość. Gdzieś za oknem słychać sowę. Pewnie już północ, myśli dziewczynka, ale dobrze wie, że nic nie jest na pewno. Po prostu jest noc. Klara układa w ciemności myśli, w ciemności myśli się lepiej. Nic jej nie rozprasza, nie ma drzew, kwiatów, krajobrazów. Jest sama ze swoimi myślami. Wie, że obok jest Janek i też nie śpi.

Rafał Kowalski © 2025

Wit Szostak, Wylinka, ilustracje Aleksandra Krzanowska, Wydawnictwo Powergraph 2025, ss. 256