Icek rozbiera się i kładzie. Franciszek Młynarczyk kładzie się obok niego w ubraniu, mówiąc, że nie chce mu się rozbierać, skoro i tak musi wcześnie wstać. Icek budzi się w nocy, widzi ognik papierosa. Młynarczyk pali jednego po drugim, potem wychodzi. Wraca po trzydziestu minutach. Icek pyta go, która godzina. Młynarczyk podniesionym głosem odpowiada, że trzecia, staje o krok od łóżka i wyjmuje coś z kieszeni spodni. Pewnie papierośnicę, myśli Icek, który śledzi każdy jego ruch, na ile mu ciemność pozwala, ale gdy Młynarczyk wyciąga rękę, podnosi się gwałtownie, więc kula wystrzelona z pistoletu draśnie go tylko w potylicę. Zaczynają się szamotać, upadają na podłogę.

Tytuł i treść tej książki (wydanej przez Wydawnictwo Czarne) dobitnie oddają, czym może być życiowe zawieszenie. Ono jej bohaterom towarzyszy często przez całe życie. Icek Lerner nie chce się zatrzymać, zanim nie zostaną osądzeni polscy mordercy jego bliskich. Irena Gelblum czuje się samotna już wtedy, kiedy widzi wyzwolenie swojego miasta, potem stara się być kimś innym („Ale jej przecież nie chodziło u uznanie dla siebie. Tylko dla tej postaci, którą stworzyła, bo uznanie miało tę postać uwiarygodnić”). Dawid Wulf w ojczyźnie Niemców podważa ich widzenie siebie „jako bezbronne ofiary, niesprawiedliwie obarczane zbiorową winą”. W przypadku Gustawa Herlinga-Grudzińskiego Autorka zastanawia się, jaki ten pisarz musiał odczuwać strach, skoro paraliżował on jego empatię wobec zamordowanych… I jeszcze wracający jak echo dylemat ocalałych, czy opuścić ukochaną ojczyznę, skoro niemało jest takich, którzy ich tu nie chcą, nawet chcą skrzywdzić.

Trudno sobie wyobrazić, co myśli na przykład kilkuset Żydów, którzy po wojennej gehennie wracają do Białegostoku i czują się jak uchodźcy we własnym mieście. Wielu ocalałych w polskich miastach i miasteczkach nie jest wpuszczanych do własnych domów, zagrożone jest ich życie. Dewastowane są ważne dla nich miejsca, a Jankiew Pat otrzymuje czarną pergaminową torbę na zakupy wykonaną ze świętego zwoju Tory („Takie torby Polacy sprzedawali na rogach ulic po pięć złotych za sztukę”).

Dlatego wielu z nich decyduje się na wyjazd, co nie jest proste; pomaga w tym choćby organizacja syjonistyczna Bricha, która „nielegalnymi i półlegalnymi sposobami” zdoła „wyprowadzić z Polski sto dwadzieścia tysięcy Żydów” (Anna Bikont pozwala nam tu śledzić losy na przykład Chany i Szlomke Finkelsztejnów). Tym, którym udaje się dotrzeć do ziemi ich przodków, nierzadko traktowani są bardziej z dystansem i podejrzliwością niż ze zrozumieniem i współczuciem. Mimo to jeden z nich krzyczy z radością: „Dożyliśmy, żeby to zobaczyć!”. W trudnych warunkach układają sobie życie i zdarza się, że tęsknią.

Są i tacy, którzy zostają w Polsce. Nie mają siły na układanie sobie życia w innym kraju. Wierzą – jak Hinda Beatus i Marian Turski – w nowy porządek, który teoretycznie ma ich chronić, gwarantować równość społeczną. Czują przynależność do polskiej kultury.

Nie brakuje takich, którzy decydują się na „własną formułę bycia >>nie-Żydem<<”. Ukrywanie, kim są nawet przed najbliższymi. Anna Bikont cytuje Ewę Domagalską-Kurdziel, psychoterapeutkę przez lata zajmującą się terapią ocalałych: „Nie miałam poczucia, że oni wymienili swoją tożsamość na inną. Ukrywali się ze strachu. To był mechanizm dalszego ratowania się, nie zmiany tożsamości”. Według profesor Małgorzaty Melchior, profesor w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, ta swoista mimikra była motywowana chęcią stworzenia ułudy zadomowienia, by poczuć się jak u siebie.

Bywają osoby, które decydują się na podzielenie się swoją historią. Kiedy słyszy je na przykład Małgorzata Melchior, ma poczucie, że mówiący opowiadają „też dla siebie, żeby przywrócić własne doświadczenie, żeby przywrócić swoją rodzinę”.

W tej książce można znaleźć niesamowite historie Icka Lernera dążącego do sprawiedliwości, Awroma Suckewera i Józefa Wulfa ocalających skarby światowej kultury i język („Jidysz i hebrajski to dwoje oczu żydowskiego życia. Gdy wyłupimy jedni z nich, staniemy się ślepcami”). Również bardzo zżytych ze sobą braci Mietka i Witka Pachterów, i noblisty Roalda Hoffmana („Jestem polskim Żydem, urodzonym w części Polski, która obecnie jest Ukrainą. Spędziłem większość życia i zbudowałem swoją karierę w USA”).

Rozwijane są pojęcia (nie)zasadności powojennej zemsty, małżeństw z rozpaczy, tak zwanych żołnierzy wyklętych, mitu żydokomuny, fenomenu Dzierżoniowa („Wyobrażam sobie, jakie wrażenie mogło robić ziszczenie się w tak nieoczekiwanym miejscu dwóch całkiem różnych tęsknot – za dawnym sztetlem i za nowoczesnością”). Jest też szacunek do szczegółów i przedmiotów, które potrafią być cenniejsze niż złoto – jak dla wspomnianej Hindy Beatus, która przed deportacją do Auschwitz ukryła w łódzkim getcie zdjęcie zrobione w 1924 roku; po wojnie wróciła, by je odnaleźć: są na nim Hinda ze swoją starszą siostrą Tolą i ich matką Cyrlą. Zresztą w tej książce jest więcej arcyciekawych fotografii.

Od ogółu do szczegółu, lub odwrotnie, jak kto woli – w każdym razie jedno jest pewne: Anna Bikont napisała kolejną książkę mocno interesującą i bardzo ważną. Zdecydowanie może ona pomóc w uczciwym podejściu do tego, co wczoraj, i kształtowaniu tego, co dziś i jutro, choćby w temacie inności i wspólnoty.

Papierowa Brygada – sami się tak nazwali – próbowała ocalić te skarby. Zamurowywali wartościowe dokumenty i dzieła sztuki w ścianach domów, piwnicach, skrytkach. Wyruszali do pracy z getta świtem i na noc wracali. Uznali, że getcie będzie cennym księgom najbezpieczniej, więc przemycali tam, co się dało. Suckewer wystarał się o zezwolenie na zabieranie makulatury na opał. W ten sposób wyniósł rękopisy Szolema Alejchema, listy Tołstoja, Gorkiego, Chaima Nachmana Bialika i Romain Rollanda, dziennik ojca syjonizmu Theodora Herzla, rysunek Chagalla. Wśród książek i rękopisów zwożonych z wileńskich bibliotek żydowskich, muzeów i mieszkań prywatnych znalazł też dokument sygnowany ręką Tadeusza Kościuszki. Oddał go Polce, która uratowała wielu Żydów („odczytała podpis, uklękła i całowała dokument”).

Rafał Kowalski © 2025

P.S. Anna Bikont 6 maja br. będzie gościnią Muzeum Żydów Mazowieckich w Płocku; spotkanie z nią, które poprowadzę, zaplanowane jest na 18:00. Zapraszam.

Anna Bikont, Nie koniec, nie początek. Powojenne wybory polskich Żydów, Wydawnictwo Czarne 2025, ss. 408