Wpisuję na OLX-ie „wazony z PRL-u”. Jakby zza kryształów mieli wyskoczyć babcia z dziadkiem, a rodzice znowu byliby razem. Młodzi i szczęśliwi paliliby papierosy w kuchni. Jakbym mogła ich sobie kupić na OLX-ie razem z chińską gumką. (…) A może chodzi mi o to, żeby jeszcze raz usłyszeć młody głos mamy, jak rozmawia z koleżanką o tej nowości?

Katarzyny Sobczuk Mała empiria (wydana przez Wydawnictwo Dowody) jest… Dziennikiem, esejem?… Wydaje się przede wszystko zbiorem myśli o przemijaniu, tęsknocie, patrzeniu na kogoś i na coś z różnych perspektyw czasowych. Przypomnieniem, że wskazówki zegara nie stoją w miejscu, ale na pewne sprawy ma się wpływ.

Kiedy pisze o planowaniu, stwierdza, że myślenie w „kwietniu o czymś, co ma się wydarzyć w sierpniu” może być „rozpoznawalną wyspą w nieokreślonej przyszłości – ciężarem, udręką”. Zaraz jednak dodaje, że są „też tacy, których planowanie wyjazdu, jako wyspa względnej pewności, potrafi cieszyć”. Ten przykład może sugerować, że Autorce nie chodzi o stawanie po którejś stronie barykady, prawienie morałów, wciskanie komuś poradnika. Przeciwnie, zdaje się sugerować, że każda osoba może zapisać lub pomyśleć coś takiego, co ona – bo przecież mowa o sprawach codziennych, prostych, bliskich wielu osobom. I się w tym odnaleźć.

Zapisać lub pomyśleć z dystansem do siebie, co widać na przykładzie z udziałem postaci Piotra Fronczewskiego. Kiedy zdarzy się nam usłyszeć od rozmówcy, że ten nie wie, kim jest ten wybitny aktor, może przyjść „nagłe odczucie samotności wymieszane z poczuciem upadku świata, końca cywilizacji”. Autorka sugeruje przy tym, że takie podejście może być jednak „trochę komiczne”; dodaje: „bywa, że ludzie na starość stają się świętoszkami, moralistami, jest to jedno z większych zagrożeń tego wieku”. A przecież nie ma się wpływu, że ktoś Piotra Fronczewskiego zna czy nie – ważne, że znajomość jego może być nasza i już.

Nie ma się też wpływu na śmierć kogoś bliskiego, choćby rodzica. Wtedy mogą pojawić się wyrzuty sumienia, że na przykład „[Z]aniedbywało się jego zdrowie, nie zostało dłużej w szpitalu, za rzadko się przyjeżdżało”. Przeczytanie tego wpłynie na to, że pewne rzeczy się poprawi w relacji z jeszcze żyjącym rodzicem? Może tak, może nie, to zależy od nas i konkretnych okoliczności indywidualnych. Podobnie jest z byciem na bieżąco z dzieckiem w jego rozwoju (jeśli się je posiada), korzystanie (lub nie) z zaproszeń, możliwości spotkania, wyjazdu… Wśród książek, do których Autorka nawiązuje jest „Martin Eden” Jacka Londona. Przyznaje, że jej zakończenie zrobiło na niej wielkie wrażenie w dzieciństwie: „Bohater tonął, lecz nagle zmienił zdanie i próbował wypłynąć, ale było już za późno. Walcząc w głębinach, zrozumiał, że chce żyć. (A może to nie śmierć robiła na mnie wrażenie w dzieciństwie, tylko figura >>za późno<<)”.

Ktoś w opozycji do tego może zacytować Duńczyka z filmowej komedii „Vabank” – że z wiekiem spada zapotrzebowanie na zysk, a rośnie popyt na święty spokój. Może dorzucić stwierdzenie, że czasu nie zatrzymasz; że coraz bardziej realna staje się sytuacja z kulminacją własnych problemów ze zdrowiem, starości rodziców i oddalania się dzieci (jeśli się je posiada). Kumulacja pod nazwą: „kruchość życia, świadomość śmierci i samotność”. No i cóż z coraz bardziej częstym zmęczeniem, nadmiarem obowiązków…

Co więc pozostaje? Może na przykład docenianie drobnych przyjemności… Katarzyna Sobczuk potrafi o tym pisać z poczuciem humoru („Ludzie w tym czasie powinni być pod ochroną. Wezwanie do urzędu skarbowego może ich zabić. Jazda samochodem w zimowym słońcu może ich uratować. W pewnym wieku samo słońce wyzwala nową euforię”) i subtelnością – jak wtedy, kiedy przyznaje, że nagle zaczęła się zastanawiać, na jaką filiżankę ma ochotę: w szachownicę czy w róże. Rozmyśla przy tym, czy „niektórzy mają wrodzoną zdolność orientacji w małych przyjemnościach, inni muszą się ich nauczyć, a jeszcze inni się zestarzeć, by je dostrzec?”.

Hubert „Spięty” Dobaczewski, ten od zespołu Lao Che, w jednej ze swoich piosenek solowych (Wanted) śpiewa wprawdzie: „Coraz zuchwalej za mną tup, tup, tup, program starzenia produktu” – ale już w tej zatytułowanej „Morże”: „Czasem młody rady nie da, a tu stary człowiek… i morze”. Może czy morze, zawsze to jakieś pocieszenie, możliwość inspiracji.

Gdy nastoletnie dziecko wyjeżdża, siadasz po ciemku w jego pokoju, wśród rozrzuconych na podłodze ubrań, niedojedzonych kabanosów, książek, śmieci, nierozpakowanych plecaków, spleśniałych kanapek, tytoniu do skrętów, brudnych szklanek, butelek po coli, siedzisz cicho, spokojnie. Tam się objawi szczęście/nieszczęście życia. Jak to jest być nim? Jak to jest być twoim dzieckiem?

Rafał Kowalski © 2025

P.S. Katarzyna Sobczuk 20 marca br. o 18:00 będzie gościnią Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki im. Themersonów; spotkanie z nią poprowadzi Renata Jaskulska.

Katarzyna Sobczuk, Mała empiria, Wydawnictwo Dowody 2024, ss. 240