Bycie piękną kobietą nie było dobre w najdalszej dolinie. (…) – To ta przeklęta twarz! – zawołał ksiądz. Obrócił się przy tym, tak że wołał już w dół doliny, jakby stał na ambonie, a w dole słuchali go i wpatrywali się w niego wierni, po prawej stronie kobiety, po lewej mężczyźni. – Kto uwierzy, że Pan Bóg stworzył tę twarz? Kto uwierzy, że był tak niesprawiedliwy? Kobiety wyrzekają, kiedy ją widzą, i dręczą swoich mężów. „Dlaczego nie ja?”. Tak mówią. Jakby to sam mężczyzna dał ci twarz, żeby się nią sycić.

Austriacka pisarka Monika Helfer w tej książce (wydanej przez Wydawnictwo Filtry, przetłumaczonej przez Arkadiusza Żychlińskiego) zdaniami oszczędnymi do bólu maluje obraz swojej rodziny. Wyłania się z niego portret kobiety, która pragnie więcej. Chce pozwalać sobie na zmęczenie nie tylko wtedy, kiedy jej mąż jest poza domem. Usłyszeć czasem „kocham cię” i finalizować pożądanie, kiedy chce tego też ona. Mieć prawo do bycia bezpośrednią, wzbudzać szacunek, nie zawiść. Autorka pisze, że tej kobiecie nikt nie mógł zakazać pragnień, bo jej myśli były wolne. Jednocześnie nie miała nikogo, komu mogłaby zaufać.

Tą kobietą jest jej babcia, osadzona w surowym krajobrazie prowincji wtedy, kiedy wybucha I wojna światowa. Jej mąż, z którym ma piątkę dzieci, zostaje powołany na front. I tu się zaczyna… Nie, nie telenowelowe warunki do ewentualnego romansu. Potencjalnej zdrady osoby, której się nie kocha i jest się z nią na pokaz. Czekania tylko na odpowiednią okazję.

Bo ona w swoim mężu jest zakochana. Tu chodzi o coś innego. Helfer w swojej babci dostrzega moc, która nie może znaleźć ujścia, nie jest dostrzegana, doceniana – a objawi się choćby w ugryzieniu kogoś do krwi w konkretnej sytuacji. Po czym nastąpi pocałunek… Nie dzieje się to w próżni, lecz w otoczeniu osób, które zachowują się, jak bohaterowie jednej z piosenek Katarzyny Nosowskiej: o dziewczynie, o której dziwka zwykli mawiać ci, co jej nie mieli, a bardzo chcieliby mieć. Nie wszyscy i nie zawsze, ale też nie mniejszość.

Główna bohaterka „Hałastry” w tym wszystkim nie jest totalnie osamotniona. Są dzieci, które w trudnej sytuacji dojrzewają, rozumieją szybciej i bardziej. Nawet jeśli różnią się charakterami – jeden z synów nie umie postawić się ludziom, za to ma dryg do zwierząt, zaś jego młodszy brat aspiruje do zastępowania ojca całej rodzinie. Autorka w swojej książce miesza czasy; przedstawia losy niektórych postaci, kiedy już dorosną fizycznie. Pisze też o sobie, o relacjach z ciotką, losach swoich dzieci, korelacjach ze swą babcią. Czy obie były/są podobne, a jeśli tak, to w czym?…

W każdym razie dla Moniki Helfer najważniejsze wydaje się, że o nich pisze. I kiedy to robi, można mieć wrażenie, że za nimi tęskni. Widać to choćby wtedy, kiedy w Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu patrzy na obraz „Zabawy dziecięce” Pietera Bruegla Starszego. Przyznaje wtedy, że „oni wszyscy tam byli, moja hałastra, ganiali po całym obrazie, śmiali się i pochlipywali, i wrzeszczeli do siebie albo szeptali między sobą, a ja stałam naprzeciw i porwał mnie śmiech”.

Gdzieś między przypinaniem prania klamerkami, lizaniem rysika, chuchaniem na kwiaty ze szronu na szybach, wodzeniem koniuszkami palców po wzorniku tkanin… Między sowizdrzałami powołanymi do armii, szczwanym wysuwaniem obiekcji, wyglądaniem zadzierzyście i Bogiem, który jest zbyt odległy i nic sam nie przeżył… Tam jest tęsknota za osobą, której nie można już wesprzeć fizycznie, ale można jej pomóc (w sumie sobie też) chociaż w formie uwiecznienia w książce. W ten sposób również rozmawiać z nią.

Kiedyś ksiądz zapytał z ambony, gdzie też jest hałastra, przecież zawsze widziano ją w ostatniej ławce. Ale bynajmniej nie wszyscy pochwalali wieczne moralizowanie księdza. Jakiś mężczyzna, kto dokładnie, nikt potem nie wiedział, zawołał w środku kazania: „Starczy już! Basta!”. A inny nie zawołał wprawdzie, tylko mruknął pod nosem, że ksiądz powinien zamknąć gębę. Bądź co bądź Josef i Maria to tutejsi, a ksiądz skądś tam przyjechał. (…) Ale i dla tych wierzących ksiądz posuwał się za daleko, jakby był ważniejszy od Pana Boga.

Rafał Kowalski © 2024

Monika Helfer, Hałastra, przełożył Arkadiusz Żychliński, Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2024, s. 170