Kiedyś byłem w Medelín. Wszystkie zielenie świata i zakręty, zakręty, zakręty. Na zboczu wzgórza stał domek, a przed nim dwoje staruszków siedziało na słońcu, trzymając się za ręce. Zburzyli mój obraz świata. Pomyślałem: „Co za idiota. Myślałem, że wiem, czym jest szczęście. I miałbym rację, gdyby tylko nie było tu tej pary”. W tym wieku pięknie jest wypić kieliszek wina i rozmawiać o niczym w domku na wzgórzu. „Czujesz, jak wilgotno?”, „Słyszałem w radiu, że jutro będzie bardziej sucho”.

Twórczość Leili Guerriero polskie Czytelniczki i Czytelnicy mieli okazję poznać choćby w 2021 roku, kiedy ukazała się książka Dziobak literatury…: autorek i autorów latynoamerykańskich zbiór opowieści reporterskich, będących często hybrydami gatunkowymi – stąd tytułowy ssak z dziobem kaczki, sierścią wydry, ogonem bobra. Guerriero podkreśla tam: „Cel jest jeden: opowiedzenie pewnej historii”. I dotrzymuje słowa również w zestawie swoich tekstów Nitrogliceryna niepokoju (wydanym przez Wydawnictwo Dowody, przetłumaczonym przez Bogumiłę Lisocką-Jaegermann i Beatę Szady); zestawie „dziobakowym”, bo tu jej reportaże sąsiadują z portretami ludzi o barwnych życiorysach, rozważaniami o dziennikarstwie i zapiskami we własnym dzienniku.

Dla tej cenionej i nagradzanej dziennikarki argentyńskiej jej zawód polega na tym m.in., by mieć coś do powiedzenia. Bez strachu i bez złości, że ktoś może pisać lepiej niż ona – za to z trzymaniem się tego, co chilijski fotograf Sergio Larraín napisał w liście swojemu siostrzeńcowi: „Trzeba długo patrzeć, żeby coś zobaczyć”. Pewnie dlatego zdziwionemu taksówkarzowi w stolicy Meksyku mówi, by nie wiózł jej do barwnych ogrodów na wodzie, lecz na targ, gdzie przez kilka godzin chodzi „między tym niczym, którego było dużo”. A w jej repertuarze są teksty także o Cyganach i osobach, które „żyły w dzielnicach nędzy i cierpiały na okropne schorzenia skóry spowodowane zanieczyszczeniami z garbarni, a nie były ani handlarzami narkotyków, ani płatnymi mordercami”. Dla niej to tematy istotne.

W jednym z jej tekstów pojawia się słynny pisarz Jorge Luis Borges, jednak główną bohaterką jest wdowa po nim María Kodama. To z nią Borges chciał zrobić to, co oddaje jej gest dłonią, jakby próbowała kogoś w niej zamknąć. Ale usłyszał: „Dopóki czuję, że nie chcesz mnie zniewolić, będę z tobą; w chwili, gdy poczuję, że chcesz to zrobić, koniec (…)”. Kodama przyznaje, że wolności nauczył ją jej ojciec, zaś o matce mówi: „Nie lubię być przytulana, a ona mnie przytulała, całowała. Dała mi czułość”. Jest szczęśliwa, że Borges do śmierci nie utracił swojej inteligencji, że umarł „pisząc, wyobrażasz to sobie?”.

Guerriero o całkiem niedawnej wojnie o Malwiny/Fanklandy między Argentyną i Wielką Brytanią – wywołanej przez autorytarny rząd argentyński – pisze przez pryzmat bliskich tych, którzy tam zginęli i zostali porzuceni przez własne Państwo („I gdy wreszcie przeczytałem raport, miałem ochotę ich wszystkich zatłuc”). W tej historii wyjaśnia, dlaczego kilka białych kamieni mogą być cenniejsze niż złoto. W innej, że kości kobiet są subtelne, zaś reżyserka filmowa przyznaje się jej do fascynacji przyrządami stomatologicznymi („Jama ustna jest źródłem słów, miejscem najbardziej rozwiniętej myśli. I wewnątrz tak wyrafinowanego narządu tkwią zęby – brutalne i dzikie”).

Miłość nieszczęśliwie zakochanej poetki może objawić się w zdaniu: „Nie zobaczę, jak umierasz”, a pisarz dopiero po śmierci swojego ojca słyszy: „Ach, twój tata był z ciebie taki dumny. Przynosił wszystkie twoje książki. Nawet nie wiesz, jak je demonstrował”. Życie piosenkarza po tragicznej śmierci jego najbliższych „wymazała majestatyczna furia pochodząca z tego samego źródła, z którego wywodzi się, jak powie później, piękno”.

Natomiast gdy Leila Guerriego kreśli portret Maríi Nieves Rego – która z Juanem Carlosem Copesem stworzyła burzliwy („Poza scena nie rozmawiali, ale byli na niej dwoma diabłami: zamieniali złość w precyzję (…)”) i najsłynniejszy duet scenicznego tanga wszech czasów – owszem, pisze o ich spektakularnych sukcesach i barwnie opisuje swoją bohaterkę („długie nogi, lubieżność w tańcu, szelmowskie spojrzenie, które widać już na zdjęciach z lat pięćdziesiątych, świadomość swojej zmysłowo-grzesznej urody”); ale też o głodzie, upadku i wzlocie, przemocowym ojcu i ciągle opuszczonych żaluzjach w oknach mieszkania mistrzyni tanga („Przyrzekłam sobie, że nikt nie będzie oglądać, jak podupadam na zdrowiu. Dlatego się zamykam”).

Leila Guerriero pisze też, jak María Nieves Rego wstaje, przechadza się po pokoju tam i z powrotem, a jej nogi są jak „dwa jaguary, które wiedzą, co mają robić”. Dziennikarka najwyraźniej również wie, co czyni – chce być bliżej człowieka, kimkolwiek był i jest.

Nie wiem, czym jest pisanie dla innych, ale dla mnie jest nieuniknionym impulsem i formą organizowania świata. Mówię nie tylko o tym świecie poza mną – wszystkich ludziach i wszystkich ptakach, wszystkich dywanach, statkach, mostach, materacach, małżach i bakteriach – lecz także o tym świecie we mnie, o moim świecie pełnym grząskiego, białego szumu, który przestaje być obłąkańczym bełkotem tylko wtedy, kiedy piszę.

Rafał Kowalski © 2023

Leila Guerriero, Nitrogliceryna niepokoju. Reporterze, portrety, rozważania o dziennikarstwie, Wydawnictwo Dowody, Warszawa 2023, s. 280